Wstałam dziś o 5,30 i poszłam do ogrodu plewić. Świat jest cudowny o tej porze dnia, a ja nigdy nie miałam okazji go podziwić, bo jestem sową i wstaję o 11. Dopiero dziś przekonałam się jak jest na dworze cicho, jak pięknie śpiewają ptaki, jak cudnie wygląda wstające słońce prześwitujące przez gałęzie i jak jest przyjemnie chłodno. Zachwyciła mnie rosa i rześkie powietrze. Chyba częściej będę wstawać o tej porze dnia. Dzisiaj jednak z pewnością będę musiała pospać w dzień, bo spałam zaledwie 3,5 godziny, a to stanowczo za mało jak na mnie. Co najmniej 8 godzin musi być.
Dieta w porządku. Waga bez zmian. Z pewnością byłby spadek gdybym wstała o kilka godzin później o zwykłej porze.
alicja205
11 czerwca 2014, 06:32Ja zawsze byłam rannym ptaszkiem i najcześciej zasypiam o 21 :) Porannki letnie zapierają dech w piersi :) Mnie tez czeka plewienie.. eh.. Milego dnia :)
gilda1969
10 czerwca 2014, 22:38Też kiedyś byłam sową, ale z biegiem lat zaczęło się to zmieniać i teraz nawet w niedzielę nie lubię wstawać za późno. Wczesne poranki są cudne, oj tak.. rześkie, pachnące i błyskotliwe.
agajul
10 czerwca 2014, 17:56Potwierdzam, poranki są cudowne ! Tej cudowności dotyka co dnia :)
aldonnaa
10 czerwca 2014, 10:45Letnie poranki są boskie :) a popołudniowa drzemka też swój urok ma ...
Alianna
10 czerwca 2014, 07:55Ja zasadniczo także jestem sową, ale już jako dziecię małe doceniałam urodę świtów, zwłaszcza letnich. Miłego dnia...