Wstałam wcześnie i zabrałam się za pracę typu zarobkowego, ponieważ straciłam głowę dla koronkowego sweterka w kolorze piaskowym. Sweterek jak na moje możliwości tani nie jest, bo kosztuje moje tygodniowe zarobki. Na dodatek jest typową zachcianką, a nie koniecznym zakupem. Jestem też na diecie i pewnie zbyt długo w nim nie pochodzę, bo zrobi się za duży. Nie wiem co mnie napadło, bo nigdy za ciuchami nie szalałam, a tu takie kaprysy. Jeszcze trochę, a zacznę kolekcjonować buty. Nic tylko zmieniam się w prawdziwą kobietę...
Coraz częściej dostrzegam, że mam dwie twarze. Jedna to wiedźma ze skraju wioseczki ukrytej wśród lasów, zżyta z naturą, rozumiejąca jej cykle i przemiany, zbierająca zioła i wyżywająca się w pieczeniu chleba, ogrodzie czy robieniu przetworów, raczej twarda i dość odporna na trudy życia typu chłód w domu w zimie, a druga kobieta raczej delikatna, wręcz subtelna, rozsmakowana w poezji, malarstwie, pięknie pragnąca dopieszczenia, przyjemności wręcz rozpieszczania. Która to prawdziwa ja, bo dusza rwie się w obie strony...
Dieta ok. Spadek 2,00 kg. Dziś trzeci dzień fazy protal...