Wstałam wcześnie, bo mam wyjazd na godzinkę z domu. Później muszę ogarnąć mieszkanie z powodu gościa, który ma się zjawić u mnie po południu. Gość właściwie będzie u Józka nie u mnie. Ciekawa jestem czy Józek poprzedniego opiekuna pozna. To już ponad dwa lata jak jest u mnie. Ani przez chwilę nie żałowałam, że go wzięłam, bo to wspaniały kot, a w schronisku by sobie z pewnością nie poradził. Pamiętam jak dziś jak przez pierwsze dnie u mnie rozpaczał, jak miauczał, jak tęsknił. Tak mi go było żal...
Po południu zajmę się swoimi sprawami. Mam zamiar poćwiczyć malowanie drzew i przede wszystkim trawy, bo mi wychodzi fatalna. Kupiłam już rigger i pędzelek wachlarzyk, ale dziś będę ćwiczyć normalnym pędzelkiem, bo już się doczytałam jak to się robi. Może tez uda mi sie poprawić tą akwarelkę, którą namalowałam wczoraj...
Dieta bez zmian czyli w porządku. Waga stoi w miejscu...