Ona wreszcie w domu. Przyszła do ogrodu i gdy zawołałam zaczęła przeraźliwie miauczeć, a później przybiegła. Do domu bała się wejść. Jest przerażona i strasznie głodna. Ciekawe czy jest kotna...Uf. Ulżyło mi, bo już spać nie mogłam i śniły mi się koszmary. Wykastruję ją jak nic. Nie wycofam się z tego pomysłu tym razem. Może dzięki temu straci skłonność do włóczęgostwa. Dobrze, że tak się skończyło, bo już miałam zamiar łapać klatką-łapką, co by ją pewnie śmiertelnie przestraszyło.
Dziś siedzę w domu. Może zrobimy porządek w spiżarni. Pewnie też coś namaluję, choć ani dobrych farb nie mam, ani cienkiego pędzelka...
Dieta ok. Stabilizcja działa jak trzeba. Wczoraj zjadłam kluski z sosem mięsnym, z tym że takim odchudzanym czyli najpierw mieso opieczone, tłuszcz odlany i zalane wodą. Schudłam 20 dkg. Dziś protal...
Nieznajoma52
14 września 2014, 18:42Cieszę się, że kotka wróciła. Moja para w ogóle nie wychodzi z mieszkania, więc nie mam takich przeżyć.
ewakatarzyna
13 września 2014, 14:46Oj dobrze że się odnalazla, bo ja też o tym myslalam
gilda1969
13 września 2014, 12:56Wiedzialam, ze wroci:)
mania131949
13 września 2014, 12:23To kłopot masz już z głowy! :-)))
Magga74
13 września 2014, 12:00Bardzo się cieszę , że Ona wróciła :):)