Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1486106
Komentarzy: 54460
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lipca 2015 , Komentarze (10)

Mam dość tych wakacji i sezonu urlopowego. Zamówiłam 5 dni temu lakier do decoupage, bo mój się prawie skończył, a tu sklep sobie zrobił wolne do 5 sierpnia. Lakieru nie ma i pieniądze zamrożone. Kupiłam w drugim sklepie, ale znowu muszę czekać na dostawę. Lakieru mam resztkę. Masę prac zaczętych i chyba też muszę sobie zrobić wakacje choć nie mam na to ochoty. Jak ja nie cierpię wakacji...Chyba się starzeję, bo coraz gorzej je znoszę. Nie dość, że wszędzie urlopy to jeszcze tłok w autobusie, bo młodzież ciągnie nad zalew, który jest w pobliżu. Wczoraj znowu ozdabiałam kamienie. Tak mi się spodobały, że sobie je zostawię. Zrobię też następne...Problem w tym, że zamówiłam rozmiar od 6 do 12 cm, a tych większych jest stosunkowo mało. Na mniejsze natomiast na razie nie mam pomysłu. Natchnienie przyjdzie to pewne. Tylko kiedy...Oprócz kamieni robiłam wczoraj biżuterię. Powstała broszka i kolczyki z owadami, a konkretnie z pszczołami. Dość oryginalne są. Mam ochotę je sobie zostawić, ale raczej już biżuterii nie noszę. Zwłaszcza kolczyków unikam. Strasznie mnie ostatnio denerwuje dbanie o urodę. Przestałam się całkiem malować, nie farbuję włosów i noszę to co mam. Jest mi z tym dobrze i raczej już się nie zmienię. Może gdybym pracowała w jakimś biurze było by inaczej, ale siedzę w domu i ten luz sobie chwalę. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że zadbana nie jestem, ale się tym nie przejmuję. W końcu sama na zadbanie innych też nie zwracam uwagi, bo w ludziach liczy się dla mnie charakter nie wygląd.

23 lipca 2015 , Komentarze (3)

Mam upału stanowczo dość. Niestety upały maja trwać nadal, z tym, że dziś ponoć mają przejść burze. Dobre i to. Byle do Anki to według przysłowia choć noce i poranki będą chłodniejsze. Na razie się topię i utyskuje na mokre cichy, pot i duchotę. Jeszcze okno w pokoju dziennym muszę mieć zamkniete, bo hałas dobiegający z ulicy jest zabójczy. Ruch jest większy, bo jest jakiś objazd. Nawet dodatkowy autobus koło mojego domu przejeżdża.

Nadal w domu nic prawie nie robię i całe dnie spędzam w pracowni. Wczoraj było decu i trzy kartki. Ozdobiłam kolczyki, 2 broszki, słoik, deskę i kilka kamieni. Co dziś robić będę jeszcze nie wiem. Szykuje mi się horoskop. Z pewnością też postawie do kiszenia ogórki. No i zrobię obiad. Ma być fasolka szparagowa duszona w śmietanie z  ziemniakami. Na kolację zrobię sobie bobu. Po południu powinnam zlać nalewki. Tym razem dojrzały truskawkowa i czereśniowa. Krzysiek jedzie dziś na zakupy, ale po południu będzie już w domu. Podobno mają być mecze w telewizji. Pewnie zwieję do pracowni na dłużej, bo nie cierpię gdy patrzy. Dobija mnie zwłaszcza atmosfera i wrzaski kibiców. Dla mnie to dzicz...

22 lipca 2015 , Komentarze (13)

Wczorajszy dzień był bardzo pracowity. Zrobiłam trochę decu i kartki. Strasznie szybko mi materiały wychodzą, a na nowe pieniędzy brak. Trzeba będzie chyba niedługo zająć się czymś innym. Może malowaniem, bo podobrazia i papiery mam. Farb też mi na razie nie brakuje choć używam je też do decu. Ciekawa jestem czy ten kurs pisania ikon się odbędzie. 

Dziś wstałam później, bo Krzysiek idzie do pracy po południu. Muszę spieszyć się z obiadem. Dziś jest oczywiście mięso jak zawsze w środy i soboty, bo wtedy Krzysiek ma cięższe dniówki i wychodzi z założenia, że musi się solidnie najeść. Nie polemizuję z nim choć uważam, że mięso za zdrowe nie jest. Ja jem mięso dwa, trzy razy w tygodniu, a on codziennie je wędliny. Nie będę go przekonywać, bo i tak to nic nie da. Moja mama też jest mięsiarz i mój syn także. Tylko ja wolę mięsa unikać i traktuję go jak zło konieczne choć nie powiem nawet lubię zwłaszcza schab wędzony czy domowy pasztet. Dziś po południu chcę ozdobić słoik. Mam zamiar trzymać w nim grzyby suszone. Zobaczymy jak wyjdzie. Kusi mnie też ozdabianie osłonek na doniczki, ale nie wiem jak decu na plastiku wychodzi, bo jeszcze nie próbowałam.

Przed chwilą był kurier z książkami. Będzie co czytać...

21 lipca 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj w tarocie wyszedł mi eremita. Czas na zagłębienie się w siebie, kontemplacje samotności, medytację. Możliwe nastroje depresyjne i atak artretyzmu. Mimo wszystko lubię tą kartę. Psychiczna samotność może być dla mnie trudna, bo jestem księżycowym bliźniakiem. Jednak nad nią popracuję. Odetnę się psychicznie od ludzi. Czas na odpoczynek i regenerację. Czas na kontakt z własnym wnętrzem i wyciszenie głosów napływających ze świata zewnętrznego. Te głosy są różne i tak powinno być. Nie wszyscy przecież się ze mna zgadzają czy mnie popierają. Nie wszyscy mnie lubią. Niektórych pewnie wkurzam i irytuję. Niektórych zadziwiam. Inni mnie lubią, szanują i popierają. Teraz jednak ważny jest mój głos niezależny od innych. Mój płynący z wnętrza mnie z mojego serca, z mojej duszy. Saturn dodatkowo mija mi ascendent i wchodzi do pierwszego domu. Też mi trochę w życiu poprzestawia. Niektórzy w trakcie trwania tego aspektu uciekają od ludzi i całkowicie zmieniaja swoje życie. Łatwo z pewnością mi nie będzie...Niedługo zacznie mnie wspierać jowisz. Może coś więcej pieniędzy zarobię...


Wczoraj udało mi się kupić trochę fajnych rzeczy - wstążki między innymi tą z pierwszej kartki złożoną z kwiatuszków, kieliszek na lampion, butelkę, deski do krojenia i drewniany komplet kuchenny. Przyszły też kolczyki i inne drobiazgi. Mogę się zająć decu. Teraz czekam na kamienie i lakier. Opłaca się kupować wstążki i tasiemki w pasmanterii, bo można kupić mniejsze ilości. Muszę jeszcze przy okazji sprawdzić cenę koronek i guzików. Może też uda się kupić jakieś kwiaty.

Dziś cały dzień będę działać robótkowo z tym, że może z przerwą na czytanie książki o egzorcyzmach. Książka ta już jest w domu od wielu lat, ale jakoś do tej chwil mnie temat specjalnie nie interesował i książki nie przeczytałam. Teraz mnie naszło. 

20 lipca 2015 , Komentarze (9)

Dziś mam za główne zadanie pojechać do miasta i wrócić w miarę dobrym stanie. Krzysiek będzie siedział w domu i pilnował kuriera. Będę na poczcie i w sklepie w którym sprzedawane są towary za 2,5 zł. Może kupię coś do zdobienia typu literatek czy desek do krojenia. Dobrze, że ma być ponoć chłodniej, bo w upały zazwyczaj zakupów nie robię. Nie lubię, gdy pot zalewa mi oczy i ciuchy kleją się do ciała. Używam litry dezodorantu, a i tak czuje się  nieświeża. Podróż w takich warunkach autobusem jest okropnie stresująca, bo nie każdy ten dezodorant używa.

Wczorajszy dzień spędziłam w domu. Byłam też na chwilę u mamy. Pogadałyśmy trochę o życiu i powspominałyśmy dawne dobre czasy, gdy jeszcze wszyscy w domu żyli i był dom w Kamesznicy. Później Krzysiek pojechał rowerem po zakupy. Kupił lody i olbrzymią porcję zjadłam. Winna się nie czuję. Po południu zrobiłam kartki. Położyłam też kolejna warstwę lakieru na ostatnio zrobiona skrzyneczkę. Krzysiek czytał cały dzień kolejną książkę o II wojnie światowej. Jak mu się to nie znudzi. Temat zna od podszewki, że chyba w teleturniejach by mógł wziąć udział i ciągle czyta to samo. Późnym popołudniem zamiast zrobić obiad poszłam spać. Krzysiek zamiast obiadu zjadł parówki. Obiad był o 19.

19 lipca 2015 , Komentarze (10)

No i przyszła niedziela. Zapowiadała się na senną i leniwą. Taka jest do tej pory. Wstałam późno i nie zrobiłam nic konkretnego i nie zrobię nic oprócz obiadu. Obiad też będzie szybki, bo tylko sos koperkowy z ziemniakami z tym, że może po południu upiekę schab z ziołami. Po południu może też podziałam coś robótkowo. Kuszą mnie kartki. Może też coś namaluję. O decu muszę zapomnieć do czasu aż przyjdą materiały, które zamówiłam. No chyba, że zrobię butelkę. Mam jeszcze kilka do ozdabiania.

Wczoraj dzień był równie senny jak dziś. Spałam po południu ponad godzinę i jeszcze mi było mało. Później wypiłam kawę i wyszłam do ogrodu pozbierać bobu na kolację. Zrobiłam też kolejne kartki. Jakoś te dni mijają tak jeden za drugim. Nic specjalnego się nie dzieje, a ja ruszam się powoli niczym mucha w smole. Chyba po prostu ostatnio brak mi wrażeń. Aż się nie poznaję, bo przecież lubię spokój i zaplanowane działanie. Jutro już ruchu będzie więcej, bo mam jechać do miasta. Może kupię jakieś drobiazgi do zdobienia to będę miała co robić. Z drugiej strony sporo rzeczy już zrobiłam i w pracowni powoli robi się ciasno. Coś muszę wymyślić...

Wczoraj skończyłam powieść. Nawet była nienajgorsza. Miałam kupić następne części, ale udało mi się je zgrać z chomika. Będzie co robić.

18 lipca 2015 , Komentarze (10)

Już połowa lipca minęła. Jeszcze półtora miesiąca i moje urodziny. Może po nich wszystko ruszy, bo numerologicznie zacznie na mnie już wpływać wibracja 5. Ten rok z 4 był spokojny, ale i troche trudny dla mnie ze wzgledu na pewną stagnację. Niby uczyłam się nowych rzeczy i sporo pracowałam, ale efekty były mizerne. W finansach też był raczej pewnien zastój. Zarabiałam tyle tylko, żeby dziury załatać i pokryć wydatki na naukę. Krzysiek też całego etatu nie miał. Zobaczymy jak to będzie w przyszłym roku. Astrologicznie też lekko nie mam, bo wpływa na mnie opozycja neptuna. Męczy mnie też saturn. Jeszcze jakiś czas tak będzie, bo te planety poruszaja się wolno.

Dziś nie bardzo mam co robić. Będę kończyć skrzynkę, którą wczoraj zaczęłam i zrobię może kartki. Skrzynka zostaje w domu i będzie na materiały potrzebne do wyrobu kartek. Będę też czytać, bo mam nawet niezłą powieść. Chyba kupię dalsze części. Wczoraj kupiłam dwie książki z rękodzieła to powieść musi poczekać. Do ogrodu nie wyjdę, bo przed chwilą przeszła burza. Nie będę przecież w błocie plewić. Powinnam porobić zdjęcia ostatnich wytworków, ale mi schodzi. Jutro będę odpoczywać. Czy coś zrobię? Nie wiem jeszcze. Pewnie dłużej pośpię. U mnie niedziele są przeważnie spokojne i nieco leniwe.


Ostatnia skrzynka jeszcze w pracowni. W naturze jest różowa w bladym odcieniu, a motyle fioletowe.

17 lipca 2015 , Komentarze (6)

Wczoraj miałam pracowity dzień. Skończyłam jeden lampion, zrobiłam drugi i jeszcze ozdobiłam karafkę. Byłam też w ogródku i troche poplewiłam. W ogródku pogrom. Kapustę w główkach coś zjadło. Rzodkiewka poszła w liście i w ogóle nie wykształciła zgrubień, a cebula się zniszczyła. Nie wiem czemu. Chyba zbyt dużo szczypioru zbieraliśmy. Nie ma też kalarepy. Będą za to ogórki, botwinka i chyba dynie, bób i kabaczki. Sałatę znowu zjadły ślimaki. W przyszłym roku posadzę ją w donicach albo w misce. Koleżanka tak robi i nic jej nie zjada. W domu te kwiatki co kupiłam też już niektóre poobgryzane. Pewnie się zniszczą. W dobrym stanie są tylko te w pracowni i w kuchni, gdzie koty nie wchodzą. Dziś też do ogrodu mam zamiar wyjść. Po południu może wezmę się za tą dużą skrzynkę, którą mam ozdobić. Mam w niej trzymać rzeczy do robienia kartek, bo to pudełko, które mam zupełnie się rozpada. Powinnam zamówić następne takie skrzyneczki i to aż 3.

I ostatnie kartki. Ta pierwsza jest dla mamy, bo uwielbia T Lautreca. Są z gatunku tych tańszych w wykonaniu, bo ich ozdobą są wydrukowane zdjęcia w ramach zrobionych w programie graficznym. Jeszcze trochę tego typu kartek powstanie, bo spodobał mi się pomysł i trochę tych zdjęć sobie wydrukowałam...

Dziś też pewnie zrobię, bo zamówienie ze sklepu mi przyszło i podkłady do kartek już mam. Wczoraj kupiłam kamienie do zdobienia, aż 25 kg.

16 lipca 2015 , Komentarze (6)

Dziś wstałam wcześnie, bo mam wyjazd na pocztę. Udało mi się sprzedać kolczyki i teraz trzeba je wysłać. Po powrocie zajmę się rękodziełem. Mam do skończenia lampion, który zaczęłam robić wczoraj. Wczoraj zrobiłam też dwie ostatnie kartki, bo materiałów na więcej już nie mam. Po południu będę robić następny lampion albo karafkę. Powinnam też zrobić zakupy i kupić ze dwie skrzyneczki do ozdabiania. Materiały do wyrobu kartek już kupiłam i teraz na nie czekam. Czeka mnie też dziś plewienie.

Dieta tak sobie. Przytyłam już następne 50 dkg. Jednak 1400 kalorii to dla mnie za dużo. Muszę obniżyć i trzymać się tych 1200- 1300. Tak działa mój organizm i inaczej być nie będzie. Już widocznie całe życie mam jeść jak ptaszek, bo metabolizm mam jaki mam. Muszę też unikać węglowodanów. Ostatnio tyję chyba po bobie, kaszach i ryżach. Tragedia to dla mnie nie jest. Jak trzeba to trzeba. Tylko jaką dietę w takim przypadku zastosować, żeby jeszcze coś zrzucić... Może od sierpnia dietę dąbrowskiej. Tak z dwa tygodnie? Przecież muszę ósemkę z przodu osiągnąć jeszcze w tym roku. Miało być 85. Ech...Coś ciężko odchudzanie mi w tym roku idzie. Jak po grudzie. W zeszłym roku na dukanie bez problemu zrzuciłam prawie 10 kg, a w tym roku co. Ani myśli waga spadać, a jak spadnie to jojo. Wszyscy mi prorokują, że już nie schudnę. Czasami myślę, że mają rację i jestem bliska by się poddać. Inna sprawa, ze tak zwanego zdrowego stylu życia to ja nie lubię. Dieta mnie męczy i denerwuje, a ruch jeszcze bardziej i szkoda mi na niego czasu. To przecież jest takie nudne to bezmyślne spacerowanie albo machanie nogami czy coś podobnego...Coś okropnego. Tyle ciekawych rzeczy można w tym czasie zrobić...

15 lipca 2015 , Komentarze (3)

Wczoraj zrobiłam dwie rzeczy, które mogą przynieść korzyść nie tylko mnie, ale i kotom. Po pierwsze założyłam następny blog tym razem galerię czyli miejsce gdzie można kupić moje wytworki, a po drugie założyłam wydarzenie na facebooku na którym o tym napisałam i jednocześnie podałam dane dla kociolubów chcących wspomóc koty juchnowieckie, którymi opiekuje się moja znajoma. Tu podaję linki http://zaciszeartgaleria.blogspot.com/ https://www.facebook.com/events/1419546898376121/

Kto może i chce pomóc zapraszam. Chcę tylko nadmienić, że z wszystkich rzeczy sprzedanych w mojej galerii 10 % idzie na potrzeby wyżej wymienionych kotów. Potrzeby są duże, bo i karma i sterylizacje, a kotów jest dużo.

Dziś jadę do miasta z paczką fantów na bazarek. Tym razem pieniądze będą przeznaczone dla bezdomnych kotów. Po południu zrobię zakupy w sklepach dla rękodzielników.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.