Od kilku dni jestem zła. Po prostu wściekła. To z głodu. Odchudzam się i chudnę. Zawzięłam się. Lubię się odchudzać wiosną, nie znoszę jesienią. Krzysiek jest złośliwy wie, że chcę schudnąć, a przynosi specjalnie do domu smakołyki i mnie kusi. Wcale mnie nie wspiera. Sebastian też mnie namawia do jedzenia. Nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony to dobrze, że dwaj ważni dla mnie mężczyźni akceptują mnie i kochają taką jaka jestem, ale z drugiej strony powinni mnie chyba wspierać w moich zamierzeniach. Mnie otyłość szkodzi na zdrowie i kondycję.
Od niedzieli intensywnie pracuje, żeby o jedzeniu nie myśleć. Praca mi idzie. Piszę, wróżę. Dziś po południu mam oczyszczanie aury znajomej z blogów. Znajoma ma problem, bo zakochała się w geju. Jest jej przyjacielem i przyjaźni nie chce zerwać. Bardzo mi jej żal, bo się szarpie psychicznie. Na razie dałam jej masę rad, wykonałam, dwa rytuały. Jest lepiej, ale jeszcze sporo pracy przed nami. Dostałam za usługę dużo grzybów suszonych i dostanę kozi serek wędzony. Odpowiada mi to. Coraz częściej myślę o pisaniu opowiadań do czasopism kobiecych. Trochę moich opowiadań było już w czasopismach zamieszczonych i podobały się. Nie mam jednak znajomości w czasopismach kobiecych i nie wiem czy mam szansę się załapać.
Jutro jadę do fryzjera. Jednak włosy zetnę na krótko. Może według młodych dziewczyn wyglądam z tą fryzurą staro, ale mnie się ona podoba i moim partnerom też. Jest wygodna i nie zrezygnuję z niej.