Jak w tytule waga spada bardzo powoli, bo tylko 0,3 kg w ciągu tygodnia. Trend spadkowy jednak zachowany.
Na podniesienie motywacji, założyłam dziś rano spodnie, które miałam na sobie na Sylwestra. Wtedy były mocno opięte na udach, na pupie, brzuch wylewał się - blee - z pasa...Musiałam na górze mieć bardzo luźną bluzkę, żeby nie było widać fałd - szczególnie podczas siedzenia...
A dzisiaj spodnie dosłownie zsuwają mi się z tyłka. Nogawki luźniutkie, na pupie luz, ledwo na biodrach się trzymają... W końcu ich nie włożyłam - nie będę przecież chodzić w za dużych ciuchach...
Tak więc dzięki temu nie przejmuję się zbytnio małym spoadkiem wagi. Dosyc dużo ćwiczę, więc mam nadzieję, że po prostu tłuszcz powoli zamienia się w mięśnie a one ważą przecież więcej...
Dzisiaj zaliczyłam 11 dzień a6w - jak na razie spoko. To juz 10 powtórzeń w 3 seriach... a brzuch jakby ładniejszy Po pełnych dwóch tygodniach zrobię sobie fotki i porównam z tymi z przed a6w...
Jutro czeka mnie trening silnej woli... Jedziemy do rodziców. W jednej miejscowowści mieszkają moi rodzice i teściowie - bo my z K to taka licealna miłość... Nie obędzie się pewnie bez obiadków dwudaniowych z deserem, kolacji z winkiem i innych smakołyków. Postanowiłam sobie bardzo się oszczędzać, wiem, że jak się zapomnę to na wadze to wyjdzie... Nie dam się skusić OBIECUJĘ !!! Relacja w poniedziałek
Pozdrawiam Was Moje Kochane Gorąco... Czytam was wciąż i dzięki temu wiem, że nie jestem sama.
sie napisałam pa