Wczoraj miałam nasiadówkę z moimmi Dziewczynami. Oj działo się działo. Ostatni rok miałyśmy mały kryzys związany - teraz już to wiem - z niedopowiedzeniami, kłamstwami i jakąś dziwną grą, którą każda z nas prowadziła. Pogadałyśmy sobie, popłakałyśmy sobie, popiłyśmy sobie... I jest ok - mam nadzieję.
Przezornie wczoraj cały dzien mocno się oszczędzałam w jedzeniu. Przed wyjściem na spotkanie zważyłam się - waga pokazała 64,1kg w stosunku do planowanych 64,2!! Hura - sukces ! z reguły ważę się rano tuż po przebudzeniu a tu wieczorkiem po całym dniu i było ok.
Kolejna niespodzianka to poranne ważenie po zdrowym sniadanku 63,9kg - kolejna granica przekroczona. I to po wczorajszej kolacji, małym pączusiu i wypitej butelce wina!!!