Extra
No, to sobie dosypałam do pieca, ale przynajmniej nawet jak mi się dzisiaj wieczorem nie będzie chciało ćwiczyć, to nie będę miała wyrzutów sumienia. Spociłam się jak mops.
Wykonane:
20 min walking z Leslie (1 mila)
10 min twister i platforma (utrzymywanie na niej równowagi to niezłe wyzwanie)
30 min joga z Karen Voight
Kto by pomyślał, że zwykła joga może tak człowieka zmęczyć, ale po pierwsze to akurat była sesja ćwiczeń stojących i tych, jak to tam się nazywa, to przechodzenie z jednego w drugie nie pamiętam... Uświadomiło mi to, jak kiepska jest moja kondycja (a mięśnie rąk to po prostu katastrofa), wręcz w innej sytuacji pewno bym się załamała i dała sobie spokój, ale z doświadczenia wiem, że nawet z najgorszej kondycji można wyjść systematyczną pracą małymi kroczkami. Cała sztuka to się nie poddawać i konsekwentnie dążyć do celu.
Zaraz czas na przekąskę (nori z brukselką), hm, znowu z małym poślizgiem czasowym, ale jak długo trzymam się planu 5 posiłków co 2,5-3,5 godziny, to nie gra chyba aż tak dużej roli. Tyle tylko, że chyba zamienię kolejność i dorsza zostawię sobie na kolację, a na lunch zjem warzywka i potem jabłko na podwieczorek.
kolejny poranek dietowania
I pół kilo mniej! Oczywiście nie powinnam się ważyć tak często, wiem, ale przynajmniej na początku mi to zawsze pomaga.
Śniadanko:
8.20 - jajecznica z 2 jajek, pół cebuli i 1 parówki drobiowej smażona bez tłuszczu
Plan na później:
11.00 - nori z brukselką
14.00 - pieczony dorsz (ok. 150 g) plus sos z jogurtu naturalnego i ziół
17.00 - jabłko
20.00 - fasolka i brukselka (to, co mi zostało)
Chyba mniej więcej tak to będzie wyglądało. Za jakąś godzinkę sobie poćwiczę, tylko jeszcze nie zdecydowałam co, hehe, ale dam Wam znać na bieżąco.
Poza tym coraz mi lepiej z samą sobą. Byle bym tylko się w tym poczuciu zadowolenia nie zagubiła, lol.
Mobilizuję mojego młodego, żeby się też odchudzał. Musi, bo już zaczynam być zdesperowana, chociaż ma 6 lat skończone, waży 47 kg przy 132 cm wzrostu, a mnie brakuje pomysłów, co z nim zrobić. Ale ustaliłam, że liczę mu kalorie i musi się zmieścić w 1800-2000 (norma w wieku 7-9 lat wynosi 2100). Biorąc pod uwagę, co on jada, to będzie spore ograniczenie, a jednocześnie niewiele poniżej tego, co normalnie jeść powinien. Zobaczymy, ile wytrwa, bo na razie jest zadowolony, że on ma do zrzucenia tylko 10 kg, a ja aż 30 kg. Będę go motywować - jak ktoś ma pomysły, chętnie skorzystam, bo taki grzdyl już za chwilę zapomni i trzeba zaczynać od nowa. Ale zrobię mu tabelkę i będziemy sprawdzać wagę w każdy poniedziałek - taki trochę konkurs...
Poza tym mobilizuję się do wstawania o 7.05, dzięki czemu nie tylko nie spóźniamy się do szkoły, ale młody nawet zdąży zjeść śniadanie, a dzisiaj to nawet byliśmy przed czasem, lol. Wprowadzam w swoim życiu zmiany, drobne i powoli, ale zaczyna mi się to coraz bardziej podobać. Tylko muszę koniecznie kupić tę melatoninę, bo jakoś nadal ze snem kiepsko - podwójna melisa pomogła o tyle, że jednak przespałam więcej niż poprzedniej nocy.
bilans dnia
Bilans żywieniowy:
8.30 - 4 kromki chrupkiego chleba, odrobinka pasty jajecznej, kiełki z rzodkiewki, rukola i ogórek kiszony
11.00 - pieczony łosoś (ok. 150 g)
14.00 - pieczony seler w słupkach
16.30 - rukola i szpinak (szpinak mrożony Frosty)
21.30 - nori z pastą z brukselki, szpinakiem, czerwoną papryką i ogórkiem kiszonym (pyszne!)
Fitness:
rano: 20 min wprowadzającego treningu Zumby + 10 min intensywnego treningu na całe ciało z tubingiem
wieczorem: 33 min walking (2 mile) z użyciem taśmy + 12 min ChaLEAN Extreme na brzuszek
Dzień uważam za pozytywny. Coraz bardziej mi się podoba życie w trzeźwości i normalne jedzenie, że o ćwiczeniach, które uwielbiam nie wspomnę. Nie mogę tylko pojąć, jak mogłam tak długo żyć bez tej cudownej przyjemności, jaką są ćwiczenia, zwłaszcza, że już kiedyś odkryłam urok aktywności. Ech, człowiek to jednak głupi z natury jest...
wieczorne ćwiczonka
Ale sobie dałam wycisk! Co prawda niby tylko 45 minut, ale pełen wypas. 2 mile z Leslie w 33 minuty z dodatkiem ćwiczeń z taśmą w ruchu oraz 12 minut ChaLEAN Extreme na brzuszek. A moje mięśnie brzucha są takie słabiutkie, jakby ich nie było. Ale pracuję, podjęłam wyzwanie. Będzie dobrze!
Waham się nad moim nori, bo jest trochę późno, ale z drugiej strony i tak nie pójdę spać wcześniej niż za 2-3 godziny, więc w sumie lekkie nori z brukselką, szpinakiem, odrobiną papryki czerwonej i ogórka kiszonego to chyba żaden grzech o tej porze. Więc chyba idę i złapię, żeby mnie potem coś nie korciło.
Wymiary
Pomyślałam, że warto się pomierzyć na początku drogi. Tak więc:
talia -113 cm
biodra - 118 cm
szyja - 38 cm
biceps - 34 cm
udo - 69 cm
łydka - 42 cm
pod biustem - 108 cm
No, nie powiem, urosło mi się...
A najgorszy jest taki wojłok, który mi się wyhodował pomiędzy talią a biustem, no po prostu jakaś makabra - jak ja mogłam to do tej pory ignorować?! No ale jak się wieczorem pije, a potem przeżywa dzień byle do wieczora, to rzeczywiście można ignorować wiele rzeczy.
Zastanawiam się nad jakimiś zabiegami typu endermologia, może vacu, platforma wibracyjna, jakieś masaże, ceny w Płocku nie są nawet takie straszne, więc może coś mi się uda wykombinować, a zawsze drobna poprawa tu i tam może posłużyć jako rewelacyjna motywacja do dalszej wagi. Jak sądzicie?
wieczorem
Wróciliśmy do domu. Zgodnie z planem o 14.00 pożarłam pieczonego w słupkach selera, ale z przekąską przedwieczorną jestem spóźniona, bo miało być o 17, a jest 18.30, więc tylko trochę rukoli i szpinaku z mrożonki, później zrobię sobie zaplanowane nori z warzywkami.
Jak odsapnę, wezmę się za ćwiczonka.
Punkt dla mnie: kolejny, trzeci dzień z rzędu wróciłam do domu bez piwka czy jakiegokolwiek innego alko.
już mi lepiej
Nie czuję się już taka niewyspana:)))
30 minut ćwiczeń, kąpiel i kawa = dobre samopoczucie.
Zrobiłam tylko 30 minut, ale takie, że pot płynął ze mnie strumieniami. 20 minut Zumby dla początkujących (niby tylko nauka kroków, ale!) plus 10 minut ćwiczeń na całe ciało z tubingiem i Tamilee (nie mogę tylko dojśc, jak ona to robi, że jej się ten tubing nie zsuwa spod podeszew, bo ja sobie strzeliłam po nodze kilka razy, auć!). Tę Zumbę zamierzam wałkować w najbliższym czasie, przynajmniej 2-3 razy w tygodniu, bo mi się spodobało.
Na wieczór planuję 1-2 mile z Leslie plus 12 minut na brzuch z ChaLEAN Extreme (Beachbody), a co z tego wyjdzie, to się okaże.
W piekarniku siedzą sobie frytki z selera na przekąskę, a przed wyjściem chapnę pieczonego łososia (ok. 150 g). Co do pozostałych posiłków, to wieczorem zrobię sobie nori z pastą z brukselki, papryką i ogórkiem, nie mam jeszcze koncepcji na drugą przekąskę, więc pewno skończy się na jabłku albo na jakiejś sałatce.
Generalnie, oprócz pilnowania kalorii, wzoruję się trochę na tzw. diecie na zawołanie, gdzie stosuje się rotację posiłków białkowych z warzywnymi (ja trochę rozszerzam na ogólnie węglowodanowe, ale bez makaronu, białego chleba itd., ewentualnie makaron pełnoziarnisty). Wczoraj były 4 W plus jeden mieszany, dzisiaj mam 4 W + 1 B.
Było ciężko
Było ciężko wstać... Myślałam, że skoro mam za sobą kiepską noc i zasiedziałam się wczoraj (na trzeźwo!), to padnę jak ta kawka, a tu nic z tego. Znowu nie mogłam zasnąć, a jak już mi się udało, to i tak było bardzo płytko, więc znowu jestem średnio wyspana. A to niedobrze z punktu widzenia utraty wagi. Ba, kiedy nie wiem, co zrobić, żeby lepiej spać. Zapewne jak mi się uda dopiąć jeden finansowy temat, będzie lepiej, przynajmniej na jakiś czas, ale ta sprawa się wlecze i trochę mnie wyprowadza z równowagi. Bo nie jestem jednak pewna jej zakończenia...
Jeszcze się waham, czy się nie przespać, ale to musiałaby być maksymalnie godzinka, a nie wiem, czy się nie roześpię znowu i czy uda mi się potem zmobilizować do tego, żeby poćwiczyć. Na razie chyba zjem śniadanko, bo niedługo będzie 1,5 godziny od wstania, czyli czas najwyższy.
8.30 - 4 kromki chrupkiego pieczywa delikatnie maźnięte pastą jajeczną ze szczypiorkiem (ale tylko dwie), rukola, kiełki z rzodkiewki i ogórek kiszony, jedna mandarynka
Aj, czemuż ja jeszcze nie spię?
Dobre pytanie, lol.
Zmobilizowałam się i zrobiłam 30 minut Leslie z zestawem ćwiczeń na górne części ciała z ciężarkami. Zadowolonam.
A potem spędziłam ponad półtorej godziny na pogaduchach przez telefon z psiapsiółą. Ciekawe czy uda mi się zasnąć.
Wieczorem
Podsumowanie dnia:
8.00 - owsianka z wodą plus pół grejpfruta
11.00 - jabłko
14.00 - sałatka z rukoli i reszty
17.00- faszerowany pomidor plus trochę więcej farszu (z miąższu pomidora, jajka, cebulki przesmażonej, twarożku oraz parmezanu tartego)
21.00 - 1/4 opakowania fasolki szparagowej i 1/4 opakowania brukselki (trochę spóźniona ta kolacja, ale z przyczyn niezależnych, a zresztą skoro spać pójdę pewno po 23.00, no i chyba powinnam jeszcze się zmobilizować do ćwiczeń, to chyba nie ma tragedii).
Najważniejsze: nie kupiłam piwa już drugi dzień z rzędu, dobrze jest. Może naprawdę wystarczy mi silnej woli, kto wie...