Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ot taka sobie Aga :) W głowie kiedyś miałam pstro, teraz wydaje mi się że jestem już dorosła :) Mądrzejsza! W życiu cały czas konsekwentna raz na diecie, raz na jo-jo ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 66120
Komentarzy: 1228
Założony: 8 czerwca 2010
Ostatni wpis: 5 listopada 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lilisek

kobieta, 42 lat, Wrocław

172 cm, 58.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 czerwca 2018 , Komentarze (9)

Ja wiedziałam, że dzisiejszy dzień będzie inny :D

Starszak się o to postarał bardziej ode mnie. Już z rana "musiał się do czegoś przyznać"...

Będziemy mięli przerąbane u dwóch sąsiadek, a jednej o tyle się boję, bo to taka plotkara, że każdemu kogo spotka powie coś innego.. Nie wiem jak młody naprawi zapaskudzenie okien i parapetów.. 

Na siłowni już byłam, rozmawiałam z trenerką. Raczej oddala mnie od ćwiczeń na ciężarach, pokazała inne, aby uzyskać na czym mi zależy. Jeszcze 6 wejść i dostanę personalnego i ciekawe co on wymyśli :D

Odebrałam swoje auto i Ciężko mi było się do niego na nowo przyzwyczaić :D

Muszę go ogarnąć i wystawię kartkę póki co, może tak się uda pozbyć gada :P

Miłego dnia!

7 czerwca 2018 , Komentarze (18)

Trochę jestem dzisiaj rozbita. Czekałam na miłych panów do wymiany wodomierzy, spóźnili się, chwilę to trwało. Byłam zniecierpliwiona, teraz nie chce mi się iść na trening....No nie mogę się zmusić...

Pisałam dwa dni temu o czymś bardzo miłym co mnie spotkało, ale jeszcze nie sfinalizowałam sprawy i teraz dopadły mnie wątpliwości czy jeszcze chcę.. Nie chciałabym zepsuć tego co teraz jest. Wrócę jeszcze do tego. Mam czas do środy....

Ponadto trochę spiętrzyły nam się problemy domowe, minie, ale trzeba to przetrwać..

Waga po wczorajszym spadku się utrzymuję więc jest dobrze :)

Edit.

Właśnie skończyłam oglądać ostatni sezon "gotowe na wszystko" dwa ostatnie odcinki nie doprowadziły mnie o włos do zawału, a ryczałam jak bóbr.. To chyba @ wszystkiemu winna, jestem dzisiaj melancholijna. Zaraz włączę muzykę, umaluję się i poprawię koronę! 

Dzisiaj siłowni nie będzie! Za późno, nie zdążę po malucha. Zjadłam kubek jogurtu naturalnego na słodko i myślę, że cukier zrobi swoje :P

6 czerwca 2018 , Komentarze (3)

Wczoraj poza dwoma występkami udało mi się trzymać dietę. Myślę, że nie były to takie groźne występki, ponieważ uciekło 600 gram z nadwyżki :D Hurra! 

@ przyszła bardzo planowo, co dodatkowo mnie dziwi ten spadek, ale jak cieszy! Wracamy do gry :D

Dzisiaj jeszcze nie wiem jak to będzie bo chyba będę musiała zawieźć mężowe auto do drobnej naprawy, a w to miejsce odebrać swoją cytrynę... Nie wiem więc czy uda mi się czmychnąć na siłkę... Jeszcze nie wiem..

Po wczorajszym dniu uszło ze mnie powietrze, a wbrew pozorom i moim oczekiwaniom maluch wczoraj nie wyssał ze mnie energii do końca dnia :)

Wczoraj spotkało mnie coś tak miłego, że hmm... O tym innym razem.

Miłego dnia!!!

Edit.

Na siłce byłam i całe szczęście bo od wczorajszego wieczoru humor mi padł za sprawą mało sympatycznej wymiany zdań z mężem, dzisiaj rozmawiamy służbowo... Za to teraz energia wraca, humor też. Jak się człowiek zmęczy to wie, że żyje :D 

Przez @ odkładam treningi siłowe, ale mimo wszystko zbliżam się do personalnego. Jeszcze 7 wejść i myślę, że w przyszłym tygodniu już będę się z nim umawiać :D

5 czerwca 2018 , Komentarze (9)

Zacznę od awataru, no ni cholerę nie potrafię go obrócić.....

Dzisiejsza siłownia została zastąpiona praniem dywanów w wannie i chyba zaraz ducha wyzionę. Najlepsze jest to, że mam karchera przemysłowego do prania, ale pożyczyłam znajomym i jakoś nie mogę go odebrać, a dywany wołały o pomstę. Czarę goryczy przelał wczoraj mój synek, który się na jeden psiusiał...

Znak tego, że małpa ma zawitać planowo jutro, a zwykle z nią dostaje porządkowego powera, którego nie potrafię zatrzymać tak więc działam, ale już aż się trzęsę z wysiłku :D 

W międzyczasie gotuję obiad, bo chciałabym zdążyć wszystko przygotować zanim zrobi się parówa w domu, mieszkamy na ostatnim piętrze i mamy caaaały dzień słońce. W jednym pokoju mam 6 m okien i nawet zasłonki mało dają, zaczynamy rozważać w tym roku zakup klimatyzatora :)

Dzisiaj w żłobku dzieci świętują dzień dziecka, a my z mężem wczoraj do 1 w nocy układaliśmy synka wygrane lego :D Tak nam się to spodobało, że dzisiaj mąż wybrał i kupuje kolejny zestaw :D

Powiem szczerze, że jak się wyskoczy z trybów diety ciężko do niej na 100 % wrócić, co prawda ja już nie na tym etapie by na 100% wracać, ale chciałam wczoraj przetestować co się dzieje, po weekendowym szaleństwie, kiedy wróci się na dzień-3 do diety, a tu wskoczył koktajl truskawkowy i coś tam jeszcze - nie pamiętam, ale coś jeszcze drobnego podżarłam.. Nadal 1,5 kg więcej. Ten etap to będzie boksowanie się ze sobą coś czuję. Nie, nie martwi mnie ta zwyżka, bo przecież co chwile miałam zwyżki jak się pilnowałam no i ta @... Byleby nie przekraczać pewnej granicy, a i liczę na spadek przynajmniej do wyjściowej. Cierpliwie  będę czekać, a jak się zezłoszczę to pewnie znajdę motywację by jednak wrócić do diety... Ot takie chaotyczne przemyślenia :)

Miłego dnia!!

EDIT.

Chyba jestem zdrowo rąbnięta :) Jednak pakuję się i lecę na siłownie choćby na bieżnię bo męczy mnie :P

4 czerwca 2018 , Komentarze (7)

Ten weekend w całości poświeciliśmy dla malucha, na świętowanie dnia dziecka. Bawił się wspaniale, występował na scenie parę razy. Wygrał trzy zestawy lego i dostał piłkę do nogi. Bawił się ze swoim kuzynostwem, uwielbia te dzieci i oczywiście loooody!

Ja też looody :D

Waga 1,5 kg do przodu, nie wiem ile w tym winy @, nie ważne. Byłam w swojej krainie szczęśliwości, uzupełniłam cukier, podjadłam mężowi pizze na cały weekend 3 kawałki. Dzisiaj w super nastroju, z nową energią, a nie tą wykręconą jak mop podczas diety wracam do swojego szczuplejącego świata :D

Dzisiaj grzecznie protal, muszę sprawdzić jak to działa w takich przypadkach. 

Ok południa jadę ze smykiem znowu ząbki malować. Już ostatni raz w Poliklinice i będziemy musieli szukać innego pedodonty na czas wakacji. Od jutra smyku wraca do żłobka :D a ja na siłownię!!

3 czerwca 2018 , Komentarze (3)

Wczoraj zjadłam lody, były mega, ale nie te wymarzone "malinowe brownie", ale ja znajdę w innym miejscu przy kolejnej okazji bo już raz na jakiś czas sobie będę pozwalała na taką bombę. To było piękne, jak człowiek docenia takie drobne wypady na lody, nie tak jak kiedyś.. :D Waga skoczyła, ale przeżyję do tego @ w tym tygodniu więc postanowiłam nie świrować choć przechodzę na protal by trochę wyrównać, a i poznać jak ciało reaguje i ile trwają takie korekcje..

Dlaczego spać nie mogę, bo zafiksowałam się na ciężary na siłowni, mam pojęcie zerowe i teraz czytam co mi wpadnie w ręce, oglądam filmiki i coraz więcej pytań w głowie.. Trener personalny za 9 wejść jeszcze na siłownię, póki co będę musiała co się da wypytać trenera z siłowni i próbować.

Zbieram się zaraz ze smykiem na dwór, póki nie pada. Później będziemy wymyślać gdzie pojedziemy bo jest co robić. Gdzie byśmy się nie ruszyli tam atrakcje dla dzieci. Chciałam jechać do aeroklubu bo tam też różne atrakcje, ale pogoda straszy, nad wodę i później na grilla do szwagra, na festyn do parku. Jak lunie wylądujemy w galerii, bo wystawiają lego i synek wczoraj świetnie się bawił, można wygrać fajne zestawy, tańczą dzieci i pełno atrakcji w Heliosie,ba! bawet w sklepach! Ten weekend jest cały dla smyka i pod smyka. 

Tymczasem ciągle z tyłu głowy siłownia, siłownia, siłownia

Miłego dnia!!

2 czerwca 2018 , Komentarze (14)

Czyste szaleństwo, mąż zabiera mnie dzisiaj na pucharek lodów malaga z rumem, rodzynkami i czekolada.  Jak zjem dzisiaj tą bombę to przez tydzień z protalu nie zejdę :D ale taka miała być nagroda!

Oczywiście wczoraj dostałam małpiego rozumku, bo lampka wina już dozwolona więc usiadłam i wypiłam nie takie winko co trzeba bo od wujka, a to winko odbiera rozum od pierwszego łyka.. Pożarłam mężowi dwa kawałki pizzy i wypiłam jeszcze jedną lampkę wina i dzisiaj mówię nigdy więcej!! Raz, że źle się spało, dwa, że straciłam kontrolę, ale jeszcze tylko dzisiaj te lody i wracam do trzeźwo myślących.

Nie krzyczcie na mnie :P

1 czerwca 2018 , Komentarze (10)

Dzień dobry!!

Dokonałam pewnej znacznej metamorfozy siebie, plan dalszy to wyrzeźbić się na siłowni, wejść w stabilizację i powalczyć o utrzymanie mojego osiągnięcia. Aby zawalczyć  o to wskazanie moje ostatnie - wagi 58,1- potrzebowałabym z pół m-ca jeszcze na ścisłej diecie, a to dlatego, że zawsze po spadku mam zwyżkę,do tego @ na horyzoncie i jest coś o czym nie pisałam, a cały czas wiedziałam. Teraz się przyznam... Z wagą, którą chciałam osiągnąć wchodziłam w niedowagę i podejrzewam, że dlatego tak ciężko było mi się do niej zbliżyć.

Wczoraj na urodzinach szwagierki, wieczorem za dużo pojadłam,w większości dozwolonych przez dietę rzeczy, ale już dziabnęłam troszkę niedozwolonych co jest dozwolone w stabilizacji. Jedna fatalna rzeczy że na noc się objadłam :D Dzisiaj wzrost wagi o 800 g, i nie wiem czy z obżarstwa, czy z powodu tych nowych dla mnie rzeczy czy zbliżającej się małpy. Cieszę się, że nadal łapię się w 58 :P Zobaczę wskazanie jutro. Powoli muszę się odzwyczajać od wagi, od tak częstego ważenia jak na redukcji, bo kontrola jakaś będzie musiała być :)

Chciałam Wam jeszcze bardzo podziękować za kibicowanie mi, za wszystkie kciuki i dobre słowa, podpowiedzi. Za to, że byłyście ze mną nawet kiedy byłam tak marudna, że nie chciało się mnie już czytać. Mam małe zaległości do odrobienia w Waszych pamiętnikach, ale cały czas Wam kibicuję i ja  będę jeszcze Was tu wkurzać :P

Miłego dnia!!

31 maja 2018 , Komentarze (15)

Niesłychane jak szybko mi minął MAJ. 

Dopiero co się z nim witałam.

Udało mi się zrzucić 2 kg, w każdym m-cu mniej. Dobrnęłam niemal do celu bo te 100 gram można przeżyć, choć jeszcze muszę chwilę się pomęczyć aby wagę ustabilizować skoro spadek był wczoraj, zaraz będzie do góry. 

Pisałam to już kilka razy, ale napiszę raz jeszcze raz. JESTEM Z SIEBIE DUMNA!

Z tymi ciężarami nie żartowałam, ani nie był to krzyk rozpaczy choć wtedy pewnie też. Muszę się wyrzeźbić.Spodobały mi się te urządzenia, chcę powalczyć póki mam na to też czas, bo bardzo chcę wrócić też do pracy. Liczę jeszcze na wyjazd urlopowy i trzeba zakasać rękawy. 

Dzisiaj czeka nas impreza u szwagierki, robi swoje urodziny razem z syna - już dorosły chłopak, ale tak dla rodziny ze względów oszczędnościowych. Żałuję tylko, że tak późno, ale cóż, pójdę choć na godzinkę i się zmyję. 

Piątek mamy niezorganizowany (dzień dziecka), ale jest tyle atrakcji w mieście, że nie martwię się i pójdziemy na żywioł, a popołudniu mąż musi jeszcze do pracy gonić.

Wystawiłam parę ciuchów na olx i żałuję, że wcześniej tego nie robiłam tylko rozdawałam i część z nich poszła na poniewierkę.. Pozbyłam się części rozmiarów L, które zostawiałam na wszelki wypadek :) Nie mam miejsca aby to trzymać. Podświadomie też  liczę, że zamykam sobie możliwość powrotu do tych rozmiarów :P

Miłego dnia!! :)

30 maja 2018 , Komentarze (11)

hmmm 58,1 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Moja radość absolutnie nie ma końca. Ciekawe co wydarzy się dalej, czy się wydarzy?? :D

Dostałam taki zastrzyk energii, że zaraz zabieram się za zaległe porządki :)

Balkon, zabawki smyka itp.

Nawet nie mogę skupić się żeby coś sensownego napisać :D

Miłego dnia!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.