Wczoraj po moim dodanym wpisie przyszła. I po kolacji dostałam znowu tego wilczego głodu, ale tym razem jemu uległam i:
wypiłam piwo (250)
zjadłam chipsy (700?)
zjadłam 5 minibatonów(600)
zjadłam orzeszki ziemne ... (tu nie wiem ile, bo one mają tyle kalorii, że nie myślę o tym... ?)
-------------------------------------
1550+orzeszki, które pewnie też z 1000 miały Zastanawia mnie to jak ja to zmieściłam?
A zjadłam normalnie tyle ile powinnam - 1900/2000 ... + ten wieczorny cyrk. Czyli wczoraj jakieś 4,5 tys. Normalnie zdycham dziś. W ramach pokuty dziś dieta lekka jednodniowa+ trening, w nim Killer+coś jeszcze na pewno.
Dobrze, że wczoraj był Skalpel+godzina roweru, bo moja psychika chyba dziś tego nie wytrzymała.
Ale nie ryczymy! Było minęło! Walczę, nie poddaję się, nie lubię się poddawać. Jestem tylko człowiekiem i zdażają się normalnym ludziom takie wpadki.
Wkurza mnie, że po Killerze wyszedł mi troszkę cellu. :-/ Fakt, że nie jest jakiś wielki, ale go widać delikatnie w niektórych miejscach. Shit! Czy on zniknie, dziewczyny? Ma któraś doświadczenie?!
I jeszcze brzuch mnie boli od @. Ale jakoś to wytrzymam. Na ból najlepszy sporcik.
Czas na dzień pokutny. Głupi byłeś, głupi umrzesz - tak mówią.