Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uwielbiam czytać książki, zajmować się moim ogródkiem i gotować. Największą katorgą jest dla mnie sprzątanie. Chciałabym w końcu póść do sklepu i kupić sobie fajny ciuch a nie tylko czarny worek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 62811
Komentarzy: 378
Założony: 30 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 21 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mrowa78

kobieta, 46 lat, Olsztyn

168 cm, 86.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lutego 2011 , Komentarze (1)

ale dzięki niej nauczyłam się jednego - trzymania głodu na wodzy. Mam zaplanowane posiłki w ciągu dnia. Jem o dokładnych godzinach i dzięki temu mam taką świadomość, że nie mogę zjeść ani przed ani tym bardziej po czasie. Jutro mam dzień próby, bo idę na urodziny mojego siostrzeńca i mam mocne postanowienie, że się nie poddam.
W poniedziałek miałam w mojej grupie ważenie. jestem w tym tygodniu ostatnia, co ozacza, że najwięcej przywaliłam. Ostatni będą pierwszymi hahaha.
A jeszcze jedno - teraz kiedy czegoś nie zjem mam coraz mniejsze poczucie straty. Zawsze mogę to zjeść później albo jutro. I tego właśnie muszę się nauczyć. Zawsze jest kolejny posiłek, zawsze jest jutro. Można poczekać.
Najchuuuuuuudszego

9 lutego 2011 , Komentarze (2)

Jestem gruba. Wiem o tym. Chcę być chuda, też o tym wiem. Ale jak to zrobić?? Uwielbiam jeść. Jedzenie nie jest dla mnie elementem zaspokojenia głodu. Jest przyjemnością połączoną z doznaniami smakowymi. Jedzenie mi smakuje. Lubię smak potraw, które jem. Jeśli zrezygnuję ze zjedzenia czegoś odczuwam smutek i dyskomfort.

Chudnięcie jest dla mnie katorgą. Muszę wyrzec się czegoś co lubię i sprawia mi przyjemność. Wolę poczuć w ustach smak jedzenia, niż założyć na siebie sesowną czerwoną kieckę, na widok której wszystkim zaparłoby dech w piersiach. Czy jestem uzależniona od jedzenia?

Nie wiem jak można nie lubić jedzenia. Nie pojmuję jak można jeść byle co, byle szybko, tylko dlatego że nie chce ci się ugotować. Uwielbiam gotować, wydobywać smak z różnych produktów. Bo czyż jest piękniejszy zapach w domu niż rozchodzący się wokoło smakowity zapach przygotowywanego obiadu?

Dlatego tu jestem. Dlatego mam 20 kg nadwagi. Dlatego jestem gruba. Jak znienawidzieć coś co się lubi i co sprawia przyjemność? Kiedy znajdę odpowiedź na to pytanie zostanę chudym śledziem. Na razie jestem tłustym wielorybem.

9 lutego 2011 , Komentarze (2)

Waga leci w dół na łeb na szyję. wiem, że to efekt kopenhaskiej. Ostatnio jak ją stosowałam nie trzymałam się jej tak rygorystycznie, bo ciągle byłam głodna. Tym razem jest inaczej. Mam w sobie więcej motywacji. Poza tym także praca robi swoje. Jak się wezmę za pisanie to ledwo zdążę się obejrzeć, a już nadchodzi pora jedzenia. Odwołałam nawet dzisiejszy wypad na zakupy, bo to wiązałoby się z ryzykiem póścia do restauracji, żeby coś zjeść, a tego już bym chyba nie zdzierżyła.
Jedynym odstępstwem na jaki sobie pozwalam to to, ze codziennie biorę jedną tabletką Bodymaxu. Biorę go od jakiegoś czasu, bo byłam kompletnie skapcaniała i podejrzewałam że mogę mieć za mało witamin. Moje samopoczucie po nim trochę sie poprawiło. nie jestem już taka ospała.
Jednak najbardziej poprawia mi samopouczucie poranne ważenie. Nie powiem ile shcudłam, dopiero w poniedziałek. POza tym dzisiejsze wskazanie wagi może być też lekko zafałszowane, bo @ się pojawiła.
Pozdrawiam najchuuuuuuudziej.

8 lutego 2011 , Komentarze (2)

Od wczoraj jestem na restrykcyjnej diecie. Zdecydowałam się na drastyczną reakcję po wczorajszym ważeniu. Poszłam na kopenhaską. Może to i zbyt rygorystyczne ale te 14 dni wytrzymam a potem będzie Dukan. Nie ma to jak 87 kilo żeby popędu do odchudzania dostać.

Trzymajmy się chuuuuuudo.

7 lutego 2011 , Komentarze (4)

Jestem tłusta i rozlazła. Wlazłam dziś na wagę, która pokazała 87,3 kg. Tak się kończą wyjazdy do mojego kuzyna i cała butelka wściekłych piesków. Od dziś jestem na diecie. Ostreeeej. Chcę być chudym śledziem.
roboty od diabła. Ledwo na zakrętach wyrabiam.

29 stycznia 2011 , Komentarze (2)

Waga dzisiejsza 85,00 kg, ale miarodajna będzie dopiero poniedziałkowa.

Pisuję teraz żadko (oj bardzo bardzo), ale niestety to wina mojej pracy. Biznesik się rozkręca i ja po prostu zaczynam nie mieć czasu na nic poza pracą. A jak wychodzę z pracy to już nie mam czasu na nic poza domem. Nie trzymam żadnej diety, bo po prostu nie mam na to czasu. Od lutego będę miała pracownika to może mnie trochę odciąży.

Jadę dziś z mężęm do mojej przyjaciółki na nockę. Potrzebuję tego bardzo, bo ileż można gadać z klinetami.

Trzymajmy się chuuuuudo.

 

24 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Powracam po pewnej przerwie, no i z nadbagażem. Niestety jest to efekt wczorajszego szaleństwa na imprezie u mojej chrześniaczki (skończyła roczek) i tego że wypiłam 3 drinki. No i się doigrałam, bo w ciągu tygodnia to waga pokazywała miejscami 84,3 kg.
W poniedziałki mam ważenie i postanowiłam, że co poniedziałek będę ujawniać moją wagę na pasku, bez względu na to czy schudnę czy nie.
Ostatni tydzień, to po prostu było jak na karuzeli. Roboty tyle, że wracając do domu nie miałam nawet siły iść się umyć wieczorem. Teraz będzie luźniej, ale od następnego znów jazda.
Postaram się być grzeczna. Czekam aż śniegi stopnieją, bo wtedy będę chodzić. W tym roku wybieram się na pielgrzymkę (pieszo do Częstochowy - ode mnie 14 dni), no cóż jak się człowiek przyobiecał to trudno. Z tej przyczyny muszę trochę zacząć trenować, bo wstyd nie dojść, no i ten trening może pozwoli na zrzucenie jeszcze paru kilogramów.
Trzymajcie się ciepło, u mnie dziś -12.

10 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Po wczorajszej grzeczności (zapomniałam dodać, że nawet będąc u teściowej nie skusiłam się na rogalika, choć wszyscy tak gorąco namawiali), małpa pokazała 85,0 kg. Dziś mam dzień ważenia w mojej grupie, więc i pasek podciągnę trochę do góry, żebym nauczkę miała. Teraz jestem bardzo zmotywowana do tego żeby znów walczyć o schudnięcie. Przecież do 7 z przodu zostało mi już tylko 5 kilo. Muszę tylko powstrzymywać się od obżerania się wieczorami, bo w dzień nie mam problemów z jedzeniem. Czeka mnie hardcorowy tydzień. Dziś jest jedyny dzień, kiedy nie mam wyjazdów. Poza tym od jutra do piątku ciągle wyjazdy. Święta i długie weekendy mam już za sobą i trzeba wracać do normalnego trybu pracy. Nawet jestem z tego zadowolona, bo to ciągłe świętowanie mnie wybija z rytmu.
Najchuuuudszego.

9 stycznia 2011 , Komentarze (2)

Za wszystkie kopniaki w moje tłuste dupsko. Dziś dzielnie zmagam się z głodem. Dzień był bardzo dietkowy i teraz troszkę mnie ssie w żołądku, bo kolacja była ze 2 godziny temu. Nic to napiję się zielonej herbatki i pooglądam Fashion TV. Jak sobie popatrzę na te anorektyczne modelki w takich pięknych ciuchach, to chociaż na anorektyczkę nie mam żadnych zadatków, to jednak marzenia o fajnych ubraniach trochę mnie motywują.

No to oby nam było jak najchudziej.

9 stycznia 2011 , Komentarze (5)

Wlazłam na wagę. Szklana małpa pokazała równiutkie 86 kilo. Nienawidzę jej. Siebie też nienawidzę. Za to że tak żrę bez opamiętania. Jakby to już było moje ostatnie jedzenie w życiu. Od dzisiaj wzięłam się za dietę 1000 kcal. Do tej pory się trzymam. Ale najgorsze są wieczory. Mam dziś zaniżoną samoocenę i humor wisielczy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.