Jestem tłusta i rozlazła. Wlazłam dziś na wagę, która pokazała 87,3 kg. Tak się kończą wyjazdy do mojego kuzyna i cała butelka wściekłych piesków. Od dziś jestem na diecie. Ostreeeej. Chcę być chudym śledziem.
roboty od diabła. Ledwo na zakrętach wyrabiam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
linda.ewa
8 lutego 2011, 11:26Wyłaź już z tego dołka! Już!!! Chudniemy! Mi też jakoś mimo wszystko topornie idzie! Ale co tam! Damy radę i będziemy chuuuuuuudymi śledziami!!! OBIE!!!
beatkal
7 lutego 2011, 17:03i nie martw sie jak raz zrozumiemy mechanizm,ktorym rzadzi tyciem i chudnieciem bedzie ok.ja jakbym juz chwilowo go pojmowala...........ale trzeba jeszcze bardziej sie pilnowac..........bo osoby jak my zmagajace sie z waga na niektore rzeczy moga sobie tylko popatrzec i powachac..............i musza z gory wiedziec....to nie dla mnie..........tak juuz niestety jest na tym swiecie,ze lakocie nie sa przeznaczone dla wszystkich......trzymaj sie pa
JulitaJ.
7 lutego 2011, 15:32Mam tak samo, po udanych wizytach u rodziny ma wagę nie wchodzę przez tydzień, bo tyle zwykle zajmuje mi pozbycie się "udanych spotkań" z wagi. Trzymaj się i walcz