Wlazłam na wagę. Szklana małpa pokazała równiutkie 86 kilo. Nienawidzę jej. Siebie też nienawidzę. Za to że tak żrę bez opamiętania. Jakby to już było moje ostatnie jedzenie w życiu. Od dzisiaj wzięłam się za dietę 1000 kcal. Do tej pory się trzymam. Ale najgorsze są wieczory. Mam dziś zaniżoną samoocenę i humor wisielczy.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
linda.ewa
9 stycznia 2011, 19:33Co jest? Gdzie się podziała ta silna kobieta? Wstawaj i walcz! Nie biczuj się dłużej, zjadłaś trudno, teraz zaciśnij zęby i do dzieła!
jolaamor
9 stycznia 2011, 16:00mam to samo cały dzień wytrzymam a wieczorem chce mi się okropnie jeść,mam teraz prawie taka samą wagę jak ty, wykupiłam dietę vitalli mam nadzieję że się uda.
wodniczyca
9 stycznia 2011, 14:10Spójrz na siebie jak na najlepszą przyjaciółkę czy siostrę, której chciałabyś przychylić nieba. Nie krytykuj za niepowodzenia. Nie nienawidź. Zastanów się, co dobrego sama powiedziałabyś takiej przyjaciółce która zmagałaby się z takim problemem. A potem powiedz to sobie. Albo poproś kogoś, żeby Ci to powiedział. Mnie czasem takie spojrzenie z boku pomaga... Za Tobą ponad 9 kilogramów. To masa pracy. Przypuszczam, że te utracone 9 kg dla Ciebie bardzo wiele znaczy. Nie zaprzepaść tego.
Cailina
9 stycznia 2011, 13:16zalamuj sie i spraw by to byl jednodniowy wybryk a nie dlugotrwale obzarstwo! Trzymam kciuki!
silaczka
9 stycznia 2011, 13:00A ja już chyba wazę ponad stówę,także głowa do góry!