Czuję się taka rozdęta. Niby nie jem dużo, wczoraj było dietkowo i znów polazłam na grzyby (uzbieraliśmy z synkiem dwa wiaderka) więc nachodziłam się po lesie zdrowo. Ale mam wrażenie jakbym była wielkim wojskowym magazynem. Popijam herbatkę na porawę trawienia, śniadanie zjadłam lekkie i czekam na efakty. Na wagę zamierzałam wejść jutro, ale zrobię to dopiero w poniedziałek, bo moja grupa zawsze wazy się w poniedziałek.
Dziś też czeka mnie ruch, bo muszę chałupę do porzadku doprowadzić, i łazienkę też.