Wczoraj znów było to samo. Przez cały dzień dietka i pilnowanie ilości kalorii, a wieczorem po 21 obżarstwo. Ni potrafię tego pohamować i z tego powodu się wściekam. Jestem sfrustrowana.
Chociaż wczoraj i ruchu zażyłam, bo poszliśmy z tatą, szwagrem i moim najmłodszym synem do lasu na grzyby. Każdy zebrał po wiaderku i byliśmy zadowoleni. Dziś mam ręce jak baba od pługa, bo po czyszczeniu grzybów brązowe ślady zostają, ale co tam. Na kapustę wigilijną grzybki już mam i na pizzunię dla mojego mężusia też.
studentka1986
4 sierpnia 2010, 09:28Ciężko z takim nocnym podjadanie... Może lepiej zjedz więcej przez dzień to przynajmniej jakoś się to spali...