Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7405
Komentarzy: 24
Założony: 9 marca 2010
Ostatni wpis: 4 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
niziolka

kobieta, 45 lat, Kraków

166 cm, 94.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do sierpnia 2011 - 70 kg.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 marca 2017 , Komentarze (1)

Jak w tytule, już sobota, wraz z nią chyba nadeszła wiosna :)

Dziś zjedzone:

Śniadanie 9.00:

- 5 łyżek płatków owsianych, szklanka mleka 1,5%, jabłko

kawa z mlekiem,

Obiad 13.45 ( nie ma 2 śniadania, bo późno jednak wstałam )

- kurczak z mozzarellą light ( pierś z kurczaka ok. 150g., pół kulki sera mozzarelli, pomidorki koktajowe, cebula 1/2 piórka, zioła, czosnek 2 ząbki pieczone w folii )

- siekanka: seler, korzeń pietruszki + zioła, przyprawy pieczone w rękawie

- 30g. kaszy gryczanej białej

Podwieczorek 16.30:

- pół gruszki + mandarynka + 2 łyżki płatków owsianych, mały jogurt naturalny

Kolacja 19.45:

- omlet 2 białka + żółtko, 

- koktajl ( 2 łodygi selera naciowego, 1 kiwi, szklanka wody, 2 łyżki cytryny, 2 łyżki płatków owsianych )

jutro będzie to samo, generalnie menu komponuję na 2 dni, inaczej nie wyszłabym z kuchni - czy to źle ? nie wiem, u mnie jak na razie się sprawdza, 

Z ruchu zaliczyłam tylko krótkie dwa spacerki z córką, do tego uporządkowałam mój mikro ogródek, 

Muszę zacząć się ruszać, ale nie wiem jak się za to zabrać, po prostu nie wiem ... wiem jestem leniwa po prostu, jakiś bat muszę mieć nad sobą, 

Na ten moment sukcesem jest to, że nie podjadam i jestem ponad miesiąc bez słodyczy, da się jednak, oby tak dalej, 

Miłego wieczoru wszystkim życzę,

2 marca 2017 , Komentarze (2)

Wracam, bo inaczej się nie da, 

Po latach, wracam z wagą o której nie chcę wspominać, ale na pasku jest ona widoczna, jeśli nic ze sobą nie zrobię, to po prostu zginę, 

Pierwsze kroki poczyniłam, zgubiłam te pięć kilo, ale to kropla w morzu potrzeb, 

Dziś zjedzone:

Śniadanie 8.45:

- 2 kanapki chleba razowego, lekko posmarowane pesto

- 2 plasterki szynki drobiowej

- pomidor, 2 łyżki surówki ( kapusta kiszona, marchewka, jabłko, olej: surówkę robię na 2 - 3 dni, tam dodaję 3 łyżki stołowe oleju, staram się nie rzekraczać dziennie 2 łyżek tego tłuszczu właśnie )

- szklanka wody, nieco później kawa z mlekiem 

Obiad 13:

- 300 ml, zupy kalafiorowej, 

- 60 g. kurczaka z rożna + 4 łyżki surówki jw.

Podwieczorek 16.30:

- jabłko, mały jogurt naturalny, 2 łyżki błonnika 

Kolacja 19.30:

- 1 kanapka grahama,

- 2 plasterki szynki drobiowej

- mały pomidor, plus surówka jak wyżej 2 łyżki, 

Picie: woda, woda, woda ...

No to mam nadzieję będę dzielna !! 

Pozdrawiam, wszystkie walczące !!!!

20 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Witam,
 oj jak mnie dawno nie było.... zmęczona po delegacjach, ale od jutra perspektywa odpoczynku. Wszak święta i trzeba sporo zrobić, ale zawsze to wolne. Pogoda piękna więc chce się wstawać.
Co do wagi nie uległa ona zmianie - nie podjadałam za wiele, starałam się zachowywać racjonalnie i wszak były jakieś wyskoki, ale na szczęście nie odbiło się to na wadze, może ciut przyrosło, ale nie wróciłam do punktu wyjścia, a w moim przypadku to naprawdę dużo.
Teraz to samo muszę zrobić ze świętami, nie łapać się niczego niedozwolonego, umiarkowanie podejść do wszystkich tych pyszności, mam nadzieję, że się uda musi się udać !!
a po świętach już wielkie zaciskanie pasa, bo muszę do tej 70 dobić !!! Myślicie że się uda ??

Ja życzę wam wszystkim, przede wszystkim zdrowych !! i spokojnych świąt !!!
Odpoczywajcie i cieszcie się każdą dobrą chwilą, nie dajcie się pokusom !!

I do zobaczenia po świętach !!!

5 kwietnia 2011 , Skomentuj

no i jestem,
jestem w delegacji, padam z nóg niestety,
nie znam mojej wagi :(:(:( nie mam jej tutaj i nie wiem ile ważę, staram się jeść posiłki jak kazano, nie stołuję się na razie na mieście bo nie chcę przeginać, jedyną odskocznią są zupki chińskie, zjadłam dwie wczoraj i dziś, nie jem też obiadu tylko dodatkową kanapkę, nie wiem czy to źle czy dobrze ale mimo szczerych chęci nie mam innych możliwości,
boję się że jak pójdę do restauracji zamówię "dziwne" rzeczy i totalnie się poddam, no trudno jakoś muszę wytrzymać, ogólnie to chcę już żeby był piątek i chcę wrócić do domu, ale jeszcze ciężkie dni przede mną, no nic nie poddaję się walczę !!!

PS. Może jutro się zmuszę i coś sobie na obiadokolację ugotuję ? gergrgrg

28 marca 2011 , Skomentuj

No witam,

Początek tygodnia - poniedziałek zawsze jest nerwowo, dzisiaj również. Jakoś to jednak przetrzymam, pracuję zawzięcie, więc mam nadzieję czas zleci szybciutko.
Oczywiście wczoraj też było miasto i był na mieście obiad, ale mała porcja pierogów z rybą ?? nie były wcale smaczne i zupa szczawiowa, więc nie jest tak tragicznie,
Niestety niewiele odpoczęłam w weekend, bo miałam 10 godzin korepetycji i w sobotę i w niedzielę w sumie 10 godzin, do tego nauka, zakupy, lekkie sprzątanie i tak czas "uciekł"...
Do tego w piątek jak wróciłam z pracy, byłam tak padnięta, że poszłam spać na 2 godziny, bo normalnie z nóg leciałam.
Do tego ze stresu zaczynają mi się znowu problemy z brzuchem, w zasadzie to mnie całe podbrzusze boli - nie tak, żebym od razu łykała prochy, ale pobolewa i do tego często korzystam z łazienki. Podejrzewają jelito nadwrażliwe, fakt w dużym stresie mi się to potrafi odezwać i przetrzymuje przez tydzień czasami dłużej. Niby nic wielkiego, ale potrafi mi uprzykrzyć dzień.
Z planów na ten tydzień ? zgubić kolejny kilogram, zrobić paznokcie, nauka, aqua we wtorek i czwartek, spakować się na delegację.
W niedzielę mam imprezę rodzinną i jak mam powiedzieć "nie" wszystkim smakołykom jakie tam będą ?? no jak ?? no nic, będę walczyć i postaram się nie jeść nic, ale na razie nie mogę się tym martwić.
pozdrawiam,

25 marca 2011 , Komentarze (2)

Witam,

No padam na twarz, jednak mam za dużo obowiązków i powoli nie wyrabiam. Ciężko mi się już nawet rano wstaje. Ale przede mną weekend, może coś odpocznę. Mówię że może, dlatego, że jutro mam 4 godziny korepetycji jeszcze i każdy wieczór poświęcam na naukę na te korepetycje właśnie. Nie wiem dlaczego dałam się w to wrobić ? Ale przyszła teściowa poprosiła więc nie wypada odmówić. Poza tym trochę kasy wpada, mam na zakupy tygodniowe, a to już jest naprawdę sporo.
Z rzeczy ciekawych, byłam w końcu na aqua - było ciężko do dziś mnie mięśnie bolą, ale ok, zaczyna się coś dziać w tym kierunku. Z kręgosłupem mam problem mały, niby mam cały czas rehabilitację - tj,. masaż dwa razy w tygodniu po pół godziny, ale dalej jak coś mi w kręgosłup "wlezie" to się ciężko ruszać. Dlatego powinnam na basen chodzić, i będę !!
Co do diety, nie jest źle, chociaż ten tydzień to cały czas jestem głodna, ale to dlatego że jestem przed okresem i mam "chęci" na słodkie, nie poddaję się, walczę.
Waga spadek o równy kilogram, czekam jeszcze, aż się ustabilizuje, mam nadzieję, że tendencja ta pozostanie.
Już się martwię delegacją, jak sobie poradzę - ale nie mogę się poddać !!!

Miłego dnia życzę !!!

20 marca 2011 , Komentarze (2)

No i jestem, tydzień mam taki zabiegany, że ciężko wykroić chwilę by skrobnąć coś tutaj. Mam w pracy do przygotowania trzy imprezy targowe, w różnych krajach, tydzień po tygodniu i mam już dość. Plusem jest, że nie myśli się wtedy naprawdę o jedzeniu, jem regularnie i nie podjadam.
Co do weekendu - to sobota obyła się bez wpadek, zachowałam regularność posiłków i proporcje. Z kolei dziś jestem po dwudniowym kursie przedmałżeńskim ( świetny jak ktoś jest z Krakowa to polecę rękami i nogami ) i był znowu "stawiany" obiad, ale była mocna mocna zupa pomidorowa - mała porcja nie sądzę by mi miała zaszkodzić i sałata z 100 g. wątróbki.
Ale postęp jest, bo mogłam zjeść pierogi, pizzę, kotleta itd. więc nie uznaję tego za grzech straszny.
Co nie znaczy, że MUSZĘ SKOŃCZYĆ Z JEDZENIEM NA MIEŚCIE
Chodzi nie tyle o kaloryczność, ale wytrąca mnie to z rytmu jedzeniowego, nie jem potem np. kolacji, lub kolacji i 2 śniadania - a to nie jest rozwiązaniem !!!
Sprawa druga, postanowiłam, że rezygnuję z mrożonek, "moje" zupy zjadam tylko z tego co sama ugotuję, obieram marchewkę, pora, cebulę, selera, buraka itd. Nigdy nie wiem, co w tych mrożonkach tak naprawdę jest.
Na ten przykład, warzywa na patelnię - dietetyczki powiedziały mi, że te warzywa przed mrożeniem są prażone na oleju - szok, z ciekawości patrzę sobie na etykietę i co ?? no właśnie w składzie 100g - okazuje się być 80 kcal, w tym tłuszcz 1,5 g - z czego się pytam z marchewki kawałka ziemniaka i papryki ? No i ziemniaki niestety są świetnym wypełniaczem, jest ich zawsze więcej niż innych składników.

Dobra nie zanudzam, waga paskowa zachowana na dzień dzisiejszy i to jest najpiękniejsze !! Wam życzę miłego wieczoru !!!

15 marca 2011 , Komentarze (1)

Witam,

Nawet nie wiem ile ważę, znowu się zapomniałam zważyć, ale może to i lepiej bo w niedzielę znowu był obiad na mieście - jestem po prostu beznadziejna pod tym względem...
No nic po raz kolejny, co było to było, teraz trwam dalej, tylko moja beznadziejność sięgnęła granic, bo to co osiągnę w tydzień niszczę jednym wyjściem, grgrgrgr

Może faktycznie, nie mam żadnej motywacji.

No nic zmykam, do pracy bo sporo mam jeszcze do zrobienia,

pozdrawiam,

12 marca 2011 , Komentarze (2)

No witam,

Ja już od 6.30 na nogach, jakoś ostatnio nie mogę spać, wieczorem kładę się do łóżka wcześnie koło 11 a o 6 już się budzę i chcę wstawać, nie wiem może wewnętrznie mój organizm mówi mi że ma już dość spania, ale dziwnie bo raczej jestem śpiochem i lubię sobie poleżeć i leniuchować. No nic dopijam kawkę i idę na ściągnięcie miary na suknię ślubną ... jakoś nie mam nastroju, mimo pięknej pogody, ślub nie nastraja mnie jakoś dobrze. Może to dlatego, że sama muszę wszystko ogarnąć, pozałatwiać i mam jakieś przekonanie, że nikogo nie obchodzi mój dzień i nie wiem po co to robię, chyba tylko dlatego, że tak trzeba.
Ale to inna bajka ... może kiedyś opowiem,

Dziś śniadanie było już o 6.30, posprzątałam ładnie, nawet okna udało mi się machnąć teraz, aż miło popatrzeć. Pranie puszczone, obiad już prawie gotowy. Zatem teraz ta sukienka, potem zakupy ii popołudnie zamierzam mieć dla siebie, może spacer, albo książka jeszcze się okaże.

Mam nadzieję nie podjadać, oby oby !!!

pozdrawiam,

11 marca 2011 , Skomentuj

Witam,

Jest 15 z minutami i ja już odliczam, czas do wyjścia z pracy...jakoś dzisiaj nie mogę się na niczym skupić, chętnie bym już wylądowała w domu napiła się ciepłej herbaty i poczytała książkę.
Weekend zapowiada się intensywnie, jutro idę pozałatwiać kilka spraw, kolejno opiekuję się siostrzeńcem,
Mam nadzieję że braknie czasu na podjadanie i nie wpadnie nic nadprogramowego. W sumie to pasowałoby się zważyć bo w sumie jakoś ciągle o tym zapominam, może to i lepiej dla mnie.
Planuję też jutro zakupy cotygodniowe i muszę coś wymyślić jako zamiennik, do tych moich zup. Bo w sumie na obiad jem same zupy na przemian z jajkiem lub kurczakiem, może jak pochodzę między sklepowymi półkami, to znajdę jakąś inspirację.
A może wy macie jakieś pomysły ??

Pozdrawiam,

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.