Witam.
Dzisiaj rano był trzeci marsz pod rząd i moje stopy lekko zastrajkowały.Czuję się tak ,jakbym była na całonocnej imprezie z tańcami , w dodatku w butach na obcasie. Normalnie mam stopy królewny na ziarnku grochu..... No ale też mają co dźwigać . Jurto przerwa w treningach to mają czas na regenerację.
Dla większej motywacji zapisałam się do wyzwania - 2016 km w 2016 roku. Na razie wpisywałam na bieżąco treningi ,ale dzisiaj mam chwilę czasu więc sobie wpiszę kilometry nabite w maju. Ale nawet z nimi droga do celu jest bardzo odległa..
Dietkowo było wczoraj dobrze ,aż do wieczora.Naoglądałam się tych wszystkich foodbooków na YouTube i tak coś za mną chodziło,że w końcu się poddałam i zjadłam trochę prażonych nasion słonecznika ,kawałek szynki i dwie suszone śliwki. Żałuję ,że na kolacje zjadłam tylko jedną kromkę zamiast dwóch ,bo może wtedy tak szybko bym się nie skusiła na tą dziwną mieszankę.
Jedzenie:
1.Tost z salami ,żółtym serem ,chlebem żytnim ,pomidor + 1/3 koktajlu ( truskawki ,pół banan ,chia)
2. Truskawki ,pomidor ,kalarepka- ja to wszystko kroję i układam na talerzu,taka owocowo-warzywna przekąska z tego co mam pod ręką.
3.Zupa jarzynowa, makaron z sosem z dnia wczorajszego( taka wariacja na temat sosu bolognese-mięso mielone ,pieczarki i pomidory)
4.2/3 koktajlu z rana ,który wcześniej wstawiłam do lodówki i miałam taki chłodny kremo-sorbet,bo robiłam to z dodatkiem wody. Mogłam dodać odrobinę miodu ,bo trafiły mi się mało słodkie truskawki ,ale przez to może było to bardziej orzeźwiające??
5. Serek wiejski z połową pomidora i kilkoma zielonymi oliwkami - boszzzzeeee.... jakie to było dobre,przez te oliwki nawet nie potrzeba soli + kromka chleba żytniego.