Witajcie,
od ostatniego wpisu do dzisiejszego śniadania wszystko wychodziło mi z dietą tak jak powinno. No, do śniadania... dzisiaj w pracy obchodziliśmy dzień kobiet więc były cukierki, ciasta, ciasteczka, tort, kurła, wszystko co złe. I co, no jajco, nie odpuściłam sobie zjedzenia tego wszystkiego... nie umiem, po prostu nie umiem sobie powiedzieć NIE. Finał tego jest oczywiście taki, że mam napad złości (wewnętrznej oczywiście) na samą siebie, wyrzuty sumienia, ale to chyba nic dziwnego, większość z nas tak ma.
Za to wiem, że jutro nie będę miała czasu (i chyba ochoty) zjeść cokolwiek i zapewne będę jechała na kawach... dlaczego?
Jutro czeka mnie bardzo przykry dzień... jadę na pogrzeb mojego ucznia. 11-latka, który pomimo walki o każdy dzień, uśmiech, nie wygrał z wieloma schorzeniami, w tym z rakiem. Trzeci dzień jestem psychicznym wrakiem człowieka. Mam bardzo wiele pretensji do "tego tam, na górze", że zabrał go stąd...
Że musiał tyle lat cierpieć.
Że nie mógł jak inne, zdrowe dzieci skorzystać z dzieciństwa.
Że tak wiele złych ludzi chodzi po tej ziemi, niszcząc życie sobie i innym dookoła, a tak bezbronne stworzenia zabiera... on tak bardzo chciał żyć.
Jadę się z nim pożegnać. Serce mi pęka, łzy same się leją po policzkach, bo tak bardzo boli.
I tak wczoraj siedziałam sobie nad wodą paląc kolejnego papierosa i zastanawiałam się jaki jest sens tego wszystkiego... biegniemy przez życie z klapkami na oczach chcąc osiągać więcej, zdobywać więcej, mieć więcej, nie dając od siebie zbyt wiele. Zapominamy o tym, co ważne, o tym, co małe.
Kiedy ostatni raz zauważyłaś pąki na drzewach, młodą trawkę, pierwsze promienie wiosennego słońca i pomyślałaś - "Jakie to jest piękne!"?
Czy patrzyłaś komuś w oczy przez chociaż minutę, nie używając słów, pozwalając sobie na to, co magiczne?
Kiedy ostatni raz cieszyłaś się tym i ogromnie doceniłaś to, że możesz wypić kawę w łóżku czytając kilka stron ulubionej książki, bo do pracy masz na późniejszą godzinę?
Czy kiedykolwiek zapytałaś "Czy wszystko dobrze? Jak się czujesz?" totalnie obcą osobę, która stojąc obok Ciebie miała wymalowany smutek na twarzy?
Czy kiedykolwiek śmiałaś się do łez?
Czy zastanowiłaś się co tak naprawdę daje Ci szczęście?
Czy przytuliłaś kogoś, kogo otaczała aura niemego krzyku z prośbą o pomoc?
Czy siedząc na ławce w parku, na rynku, pkp, gdziekolwiek.... obserwowałaś ludzi, ich relacje, reakcje na siebie nawzajem, mimikę, na to, co ich łączy i dzieli... tylko po to, aby zrozumieć, jak wyjątkowymi w swej niedoskonałości stworzeniami jesteśmy?
...
Doceniajmy to co mamy. Dziękujmy za każdy dzień, każdy uśmiech, każdą łzę szczęścia. Za to, że jesteśmy zdrowi i nadal wszystko możemy. Za to, że mamy ciepłą kołdrę w nocy, posiłek w ustach każdego dnia, czystą wodę do picia i świat, który stoi przed nami otworem.
... Aniołku mój, będzie nam Ciebie brakować, ale wiem, że już jest Ci dobrze, nie cierpisz. Czekaj tam na nas.