Czas na podsumowanie II tyg. sierpnia.
Ale ten czas szybko leci.
Poniedziałek - zleciała na mnie wieczorna papierkowo-dokumentowa robota, więc wyjść na rower się nie udało.
Wtorek - wystraszyła mnie ciemno granatowa chmura na niebie, także wolałam nie ryzykować, że wrócę cała zmoknięta.
Środa - postanowiłam, że ''odpracuję'' tamte 2 dni bez roweru i poćwiczyłam aerobik z filmikami na yt - 55 min łącznie. Była rozgrzewka z Mel B, potem Jillian 30 DS lvl 1 i Tiffany BSWW i Mel B na pośladki. Dałam sobie wycisk po takim czasie nie ćwiczenia... Pot normalnie lał się jak szalony. Żeby jeszcze sobie dołożyć poszłam na rower i wyszło 31 km z hakiem.
Czwartek - M A S A K R A ! ! ! Zakwasy takie, że szok, przy każdym ruchu czułam swój tyłeczek i uda. A noc śr/czw to też masakra była - ledwo w nocy się przewracałam... czułam jakbym była od pasa w dół połamana... :| Oczywiście na rower nie poszłam. Ale przed godz. 22 zmusiłam się do aerobiku - pomyślałam, że trzeba jakoś rozbić trochę te zakwasy. I na szybko była rozgrzewka Mel B, tiffoczki, Mel B ABS i Applause Arms Workout z blogilates.
Piątek - był rower, prawie 25 km
Sobota - odpuściłam.. od rana sprzątanie w domu, po południu umyłam okna w całej piwnicy i potem wieszałam firanki. Także odpoczynek wieczorem i oglądanie kabaretów i malowanie paznokci :)
Niedziela - 21 km z haczykiem.
Łącznie przejechałam w tym tyg. 77 km z hakiem.
A spaliłam prawie 4 300 kcal :)
Edit.
PS. Skończyłam czytać "Delirium" Oliver Lauren. A teraz muszę wykombinować skąd wezmę kolejne 2 części tej trylogii, bo przyznam że książka jest ciekawa :)
W bibliotece nie ma - wypożyczone. A e-booka chyba nie będę czytała. Pierwszą część kupiłam... No nic pomyślę.
Tymczasem zaczęłam "Papierowe miasta" Johna Green.
A potem mam nadzieję dorwać "Gwiazd naszych wina" w mojej osiedlowej bibliotece, bo dowiedziałam się, że została ta książka zamówiona :D
Może ktoś z Was czytał ''Delirium'' i może polecić coś w podobnym stylu?
Pozdrawiam.