Dziś mija pierwszy tydzień lipca.
Zaliczona pierwsza jazda rowerem w tym sezonie 10,45 km w 45 min :)
Były również spacery - łącznie 25,51 km w 5 h 19min :)
Łącznie 35,96 km, więc co raz bliżej do celu 100 km w lipcu!
Także każdego dnia była jakaś aktywność.
Sonia tak się przyzwyczaiła, że chodzi wieczorami na te spacery,
że o 20 już tylko czeka aż wyjdę z domu.
W czwartek wybrałam rower zamiast spaceru z nią to była strasznie smutna.
Stała pod bramą i patrzyła, że pojechałam bez niej...
Jak wróciłam to miała chyba jeszcze cichą nadzieje, że jeszcze pójdziemy.
Na szczęście mama z nią wyszła ;)
Syreny na dobranoc.
Pozdrawiam.
PS. Trzymajcie kciuki w środę!
katy-waity
7 lipca 2014, 11:46moi rodzice mieli bokserka, gdy do nich przyjeżdżałam chodziłam z nim na spacery, ale gdy wybierałam rower rozczarowanie w jego oczach takie same jak twojej Sonii