Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do wielkiego dnia tylko 6 miesięcy :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5840
Komentarzy: 86
Założony: 10 lipca 2010
Ostatni wpis: 14 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
klaudusieq

kobieta, 40 lat, Warszawa

167 cm, 79.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do ślubu 6 miesięcy! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 marca 2014 , Komentarze (9)

Dzieki Vitalijki za przemiłe wpisy! Sprawilyscie, ze jeszcze bardziej cieszę sie z wyniku :)))) mordka mi sie śmieje <3

Dzis znów wskrobalam sie na wagę... Wiem wiem, co za dużo to niezdrowo ;)

No ale nie mogłam sie oprzeć... Mam lekka fobie chyba na tym punkcie ;) koniec, od dzis ważenie co tydzień a nie codziennie ;)

No i nie mogłam uwierzyć znów... 68,6!

Czyli od zeszłego tygodnia 1,1 kg, ale to chyba nie za dużo, nie?

A i jeszcze dzis przymierzylam spódnice, która w zeszłym roku kupiłam trochę na wyrost... Musiałam zakładać ja przez głowę i trochę sie w niej nie dopinalam... Dzis weszła przepięknie od dołu i dopielam sie i absolutnie nic sie nawet nie marszczy ;)

Kurczę, ale jestem super szczęśliwa... Dzis jeszcze pójdę trochę pobiegać, żeby nie tracić formy podczas przestoju w treningach (w przyszłym tygodniu najważniejszy egzamin w mojej zawodowej karierze, wiec zawiesiłam treningi na dwa tygodnie) :)) jest moc!!!

13 marca 2014 , Komentarze (5)

Przeprosiłam sie dzis z centymetrem krawieckim :)

Bałam sie trochę, bo ostatnio nie ćwiczę i jakoś miałam wrażenie, ze teraz większe wyniki bedzie widać na wadze niż w centymetrach :) 

Ale jednak nie jest tak źle :)

Od 5 lutego:

Talia -3

Brzuch (czyli moja zmora) -11!!

Biodra -3

No powiem szczerze, ze jestem mega szczęśliwa :) czy mogłoby być lepiej? Pewnie! Ale jak dla mnie to wielki sukces ;)

12 marca 2014 , Komentarze (4)

Zacznę od tego co w tytule, bo mnie to niezwykle raduje :)

Dzis udało mi sie zdjąć spodnie bez rozpinania - a dodam, ze jeszcze 1,5 miesiąca temu sie z nich wylewalam bokami... :D

Jeszcze trochę i spróbuje wejść w moje spodnie z 2008 roku! Wtedy schudłam pięknie do 63 kg i długo sie trzymałam, ech fajne czasy.... Pewnie z politowaniem to czytacie, bo przecież jeszcze daleko mi do tych 63, ale ale! Wtedy w ogóle nie ćwiczyłam, wiec może teraz trochę wcześniej uda mi sie je dopiąć z większa waga. Nie mowię, ze za dwa tygodnie, ale może za miesiąc lub półtora? To by była najfajniejsza motywacja! Wtedy kupiłam dwie pary i jednej nigdy nie założyłam, bo zanim sobie o nich przypomniałam to już były za małe....

Powiem szczerze, ze przez ostatnie 1,5 miesiąca głownie chodziłam w luźnych sukienkach (taka moja ostatnia faza - oversize rulez) i kompletnie nie widziałam efektów odchudzania po ciuchach, no bo i jak. Oversizeowa sukienka wisiała trochę bardziej, ale wrażenie nie było piorunujące... No ale jak założyłam jeansy to różnice widzę ogromna!

Nawet J wczoraj zapytał czy to sa te same spodnie co je nosilam zima... Czy może wyciągnęłam jakies jego stare ;)))

Wiec dzis od rana chodzę dumna jak paw :)

Z drugiej mańki, to do 24 marca nie będę zaglądać, bo czeka mnie ciężki egzamin w przyszłym tygodniu i muszę w końcu przysiąść na fałdkach za biurkiem... Dietowaniu sie będę, ale aktywność fizyczna musi zostać ograniczona jedynie do krótkich biegów, bo czasu mało kruca bomba...

Miłego i do zo!

8 marca 2014 , Komentarze (1)

Pisałam, że jak przy następnym ważeniu nie bedzie 69,5 to będę zła... No i byłam zła wczoraj jak weszłam na wagę, bo oczywiście było 69,7 ... No dobra możecie powiedzieć, ze spoko to tylko 200 g i nie ma sie co przejmować...

No niby tak, ale tu chodzi o zasady, bo już dzis jest piękne 69,5 :) 

Mam jakieś nieodparte wrażenie, ze chochlik jakiś igra ze mną od jakiegoś czasu i próbuje popsuć mi trochę krwi w mojej drodze do wymarzonej sylwetki... Cele realizuje z jakimś dwudniowym opóźnieniem ostatnio :) 

J. jeszcze śpi, wiec może przyniose mu świeże bułki ze sklepu z okazji dnia kobiet... ;) Ciekawa jestem czy chociaż kwiatka dostanę... Wyobraźcie sobie, ze jak mieliśmy po 18 lat, to zapomniał o dniu kobiet i strasznie mu było głupio, ze zapomniał i mi nawet głupiego tulipana nie dał, wiec dorobił do tego ideologie, która w skrócie sprowadza sie do stwierdzenia "takich komunistycznych swiat ja nie obchodzę". Jest to ewidentnie ideologia stworzona z potrzeby chwili i zażenowania ... Ale ostała sie do tej pory! Przez 12 lat on udaje, ze to głupie święto i sie pyta czy ma mi kupić rajstopki, a ja udaje, ze nie znam prawdziwej historii jaka stoi za niechęcią J do dnia kobiet... (Ktoś mi sie wyglądał ;)) Zawsze mi sie z tego śmiać chce ;))))) i żeby nie było J jest super kochany i przynosi kwiatki bez okazji i dba i docenia i w ogóle... Tylko sie głupio tłumaczył 12 lat temu i teraz stara sie być konsekwentny ;)))) Oskara panien dostać za najdłużej odgrywana farsę swiata :))))

No i tym optymistycznym akcentem - idę pobiegać zgodnie z zaleceniami Terrora... Mam biegać jak najwiecej, wiec komu w drogę temu trampki :)

EDIT: Byłam i zmarzlam! Kurcze zimno jest! Ale 4 km zaliczyłam i jak na pierwszy outdoor w sezonie to wydaje mi sie to być sporym osiągnięciem....

7 marca 2014 , Komentarze (3)

Lalalalala dzis dwie bite godziny - jedna z Terrorem a druga na orbim ;)

I powiem Wam, ze czuje sie swietnie pomimo ogromnego zmęczenia :)

A teraz najważniejsze: super miły komplement od Terrora - "widać widać te centymetry co ich Ci ubyło ;))"

Jejku jak to miło usłyszeć od gościa, który za każdym razem kwitował moje dotychczasowe spadki tekstem "dupy nie urywa" :))

Ale miło i przyjemnie :))

Namawia mnie tez do przygotowań do jakiegoś biegu, najlepiej polmaratonu, ale na razie zbyła go wielkim śmiechem. Ale tak sobie myśle, ze to mógłby być fajny cel :)

Co myślicie?

4 marca 2014 , Komentarze (4)

Boszzzzz ale mi sie chce słodkiego albo sushi! No po prostu M*A*S*A*K*R*A!!!

chodzę wokół ciemnej czekolady od jakiejś godziny i o niczym innym nie mogę myślec!

Chyba wskoczenie na chwile w kostium kąpielowy zobaczę brzucha i boczki - może mi sie odechce, seseseseeseeee :)

A i żeby nie było w ciąży nie jestem i aktualnie ani przed ani w trakcie @, wiec czyste chciejstwo przeze mnie przemawia.....

4 marca 2014 , Komentarze (4)

Dzis z rezygnacja postanowiłam sprawdzić czy może nastał ten upragniony dzien kiedy będę mogła powiedzieć, ze nie ważę już 70+ 

Poczlapalam zaspana do łazienki na spotkanie ze znienawidzoną ostatnio bezlitosna francą. I z wrażenia aż przetarłam oko: 69,7! Czyli jednak sie da! Nie jestem beznadziejnym przypadkiem!

Pełna energii i pozytywnych wrażeń przetransportowalam sie z J. na silownie :) nawet Terror wyraził uznanie dla mojego osiągnięcia, pomimo zupełnego braku ruchu przez ostatni tydzień :)

Tadadadadadadam! :))

Elit: Dodam tylko, ze to niniejszym oznacza, ze mam PRAWIDŁOWE BMI :)

Dokładnie 24,99 ;)

1 marca 2014 , Komentarze (3)

Już prawie miesiąc moich nowych nawyków żywieniowych i chyba przyszedł czas na tradycyjne turbulencje :/

Zawsze jak przestawiam sie na zdrowe jedzenie, po pewnym czasie moj organizm postanawia dać mi trochę w kość. Przewód pokarmowy nieprzyzwyczajony do takiej ilości nabiału i błonnika płata mi figle, kiszki marsza grają i nie mam w ogóle apetytu :/

No ale zdziwiłbym sie gdyby było inaczej ;) zawsze to samo i zawsze przechodzi samo po jakimś czasie... Dzis zdecydowanie dzien kryzysowy :/

28 lutego 2014 , Komentarze (9)

No i sie nie udało! Bardzo chciałam zobaczyć dzis 6 z przodu jak wchodziłem na wagę. Cały tydzień bardzo mocno sie starałam, żeby trzymać dietę i nie zrobić nic co uniemożliwiłoby mi osiągniecie tego celu... Pomimo tego ze jestem chora nie folgowalam sobie i starałam sie przestrzegać diety (no trzeba przyznać, ze nie chodziłam na siłownie)

Dzis rano po lekkim ociąganiu postanowiłam stawić czoło francy w łazience. Z drżeniem nóg czekałam na wskazanie jak na wyrok. I D**A! 70,2! Marne 300 g dzieli mnie od celu!

No ale nie ma plakac nad rozlanym mlekiem! Chyba muszę ostrzej traktować te moje wałeczki miłości na około pępka, bo skubane strasznie chyba lubią ze mną przebywać! :) drzyjcie komórki tłuszczowe pochowane w zakamarkach mojego jestestwa! 

No to do dzieła! W przyszłym tygodniu ma być 69,5! Nie zadowole sie niczym powyżej! :)

Edit: walkę zaczęłam od 300 brzuchow i 100 przysiadów z wyzwania :) boszzzzzz ledwo zrobiłam te setkę za jednym zamachem, co bedzie dalej? ;) 


27 lutego 2014 , Komentarze (4)

No dobra to oficjalne - mam kryzys! Dzis w nocy nawet śniły mi sie tosty z serem i kabanosy!

Od tygodnia mniej więcej (pomimo rygorystycznego trzymania diety i mniejszego niż zwykle, ale jednak jakiegoś treningu) moja waga nie drgnęło nawet o 100 g :/

A nic tak mnie nie deprymuje jak brak rezultatów :/ 

Kiedyś przy trzymaniu diety byłam w stanie pięknie zrzucić 10 kg i nawet nie wiedziałam kiedy, teraz każdy 1 kg to ciężka praca i brak miejsca na jakiekolwiek potknięcie, bo inaczej klops i nici z efektu :(

Boszzzzz jaka ja jestem na siebie zła, ze pozwoliłam sobie tyle przytyć i nic z tym nie zrobiłam wcześniej!

Dzień pod psem :(



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.