Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Latami już jestem gruba. Czas przestać zwalac to na dzieciaki i wziąć się za siebie. Mam nadzieję, że mi pomożecie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6761
Komentarzy: 58
Założony: 4 maja 2013
Ostatni wpis: 9 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Fionka27

kobieta, 49 lat, Częstochowa

170 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: wakacje w rozmiarze 38

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

wróciłam.

Moje życie przez czas, kiedy mnie tu nie było nieco się skomplikowało

Otóż na czas jakiś waga stanęła w okolicy 78-79 kg i tak to trwało do niedawna. Zmianę wymusiło coś dziwnego. Po pierwsze po raz ostatni okradł nas mój dotychczasowy partner. W końcu zebrałam się w sobie i w dn. 29.01.2016, który okazał się przełomowy w moim życiu - wywaliłam rzeczy tego "uroczego człowieka " na klatkę schodową i wymieniłam zamki w drzwiach. Po licznych awanturach doszłam do tego, że już mnie nie nęka tak często, a ja z dziećmi żyjemy miło i sympatycznie.

Jakoś w połowie lutego okazało się, że w mojej pracy istnieje kolega, który jest niezwykle męski, inteligentny i przystojny. I jakoś do tej pory z niewiadomych powodów go nie widziałam.

Pomalutku rozwija się znajomość - ja chyba tak w życiu nie miałam - serce mi łomocze, kiedy go widzę. Ja - stara - 40-letnia baba - czerwienię się na jego widok. Ciągnie mnie do niego strasznie, najchętniej spędzałabym z nim każdą chwilę. No coś nieziemskiego.

I to w trakcie któregoś ze spotkań, kiedy powiedziałam, zgodnie z prawdą, że permanentnie się odchudzam, powiedział, że mogłabym z 5kg zrzucić i będzie fajnie. No , Kochane, okazało się, że schudnąć można bez problemu. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień kilogramy znikają. Bieżnia już ledwie zipie.

No i ponieważ ciągle to etap, w którym nic nie wiadomo, i wszystko jest niedopowiedziane, i czasem wydaje mi się, że już wszystko stracone, to nie jem. Piwa prawie nie piję... Serce mi łopoce... Chyba go kocham... Ale nie mam pewności co do wzajemności...

Ciekawe ile mi się jeszcze uda dzięki temu zrzucić ?

Fajna dieta - nie?

17 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Chyba każdy :) Na szczęście jakoś znoszę to moje płwanie codzienne... Bez niego byłoby słabo z tym moim odchudzaniem. Pewnie za jakiś miesiąc obudzę się z nerwową myślą, że za miesiąc wyjazd na wakacje, a waga znów stoi. Na razie troszkę ruszyło w okresie postu piwnego. Chociaż ostatnie dwa tygodnie zupełnie bez spadku - pewnie z powodu mojej nowej miłkości - corn flakes - wyglądają niepozornie, ale 10 garści w ciągu dnia to pewnie niezła ilość kcal... Jakoś nie potrafię się im oprzeć. Może jutro i pojutrze uda się nie jeść przed świętami .. Spróbuję.

28 listopada 2013 , Komentarze (3)

A jak myślicie?

Gdyby nie to, że wiem, że muszę, to bym się nigdy w życiu i nigdzie nie ruszyła. Nie lubie tego,  męczy mnie to. Wolę posiedzieć lub poleżeć z pilotem na kanapie i pooglądać Housea albo pgrać w x -boxa, poczytać książkę. w ten sposób nabawiłam się tej masy. A zrzucić mogę ją niestety już tylko z ruchem, bo w moim wieku, niestety, sama dieta nic nie daje.

I oto cała prawda.

Jestem śmierdzącym tłustym leniem, którego świadomość własnego odbicia i nadmiernie rozbuchane ego zmusiły do ruchu.

Jakoś ostatnio znów mi waga stanęła.

A szkda, tak dobrze żarło.

Tak chciałam zobaczyć w nowym roku 6 na początku. Teraz będzie cud, jeśli mi się uda zejść do 72 kg, ale to i tak byłby sukces, bo wreszczie po wielu latach wygrzebałabym się z nadwagi...

Jeszcze mi miesiąc został... Może się uda,

31 października 2013 , Komentarze (2)

Ano, nie pamiętam :)

Nie pamiętam również kiedy ostatnio miałam choć chwilkę, by tu zajrzeą. Ćwiczyłam codziennie, mało jadłam, przestałam pić piwo i nic.. waga nadal z uśmiechem pokazywała 76. Nagle pewnego dia, jakoś nie potrafiłam pływać, a następnego obudziłam się z 42 st. C i tak prze ztydzień - efekt piorunujący - dzisiaj na wadze 73,1 kg i wszystkie ciuchy lecą. I jak tu wierzyć w dietę i ćwiczenia, kiedy tak jest prościej...

Pozdrawiam.

8 września 2013 , Komentarze (2)

brak czasu. chociaż ten sam brak czasu wydaje się być moim sprzymierzeńcem, bo nie zawsze zdążę zjeść. dzisiaj wysłuchałam kolejnej porcji komplementów od moich współpracowników, co daje niezłego kopa do dalszego działania.

Na razie 76 na wadze, ale spogląda w stronę 75. Może w przyszłym tygodniu się uda? Popracuję nad tym.

Taki mój kolejny mały cel to 72- wytedy pozbędę się piętna nadwagi. Wstąpię w poczet ludzi z prawidłową wagą - jakież to będzie piękne uczucie. I pewnie w tej okolicy będę mogła się wbić w ciuchy w rozmiarze 40 - zapomnianym dawo temu... Ale to jeszcze wszystko marzenia.

1 września 2013 , Komentarze (3)

sposobów jest wiele:

1. LUSTRO - najlepszy motywator - jak widzę te fałdki i galaretki to mi się trochę płakać chce, ale potem biorę się dalej do pracy

2. Spodnie - te z początku odchudzania - tak fajnie spadają, że widzę, że ma to sens

3. współpracownicy - ale pani chudnie...

4. dzieciaczki - mamo, Ty jesteś najpiękniejsza i do tego jest buziak albo przytulas. A wiecie, jakszczerze jest to powiedziane? Jak mogłabym nie uwierzyć.

5. zdjęcia z zeszłorocznych wakacji i z obecnych - jest różnica na plus, ale też widać ile jeszcze spalania przede mną.

6. czasem mąż-niemąż - chuda jesteś, daj spokój

Jakoś leci dzień po dniu.

czasem mam tak, że wydaje mi się, ze naprawdę przegięłam z jedzeniem. Siadam , liczę uczciwie kcal i wychodzi 1600-1800. I to jest też fajne, że jakoś samo się tak trzyma.

Pozdrawiam Was Kochane i mam nadzieję, że we wtorek napiszę, że ważę mniej.

Jutro pewnie nie, boo jak wyjdę z pracy to polecę się przebrać, żeby z dzieciakami na rozpoczęcie roku trafić, potem Małego trzeba będzie z przedszkola odebrać po pierwszym dniu i przeleci, ale we wtorek rano - ważenie.

31 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

Monica Bellucci

 

31 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

tak, ale to chyba dobrze. Patrząc na mnie - kulającą się przy trójce dzieciaków - o ile lżej mi byłoby za nimi biegać, gdybym miała choć 10 kg mniej. Wiadomo, są przegięcia pod postacią Anji Rubik i jej podobnych.

Dzisiaj zobaczyłam 77,6 na wadze, ale w dniu wczorajszym niczego sobie nie odmówiłam, a już na pewno nie piwa. Mam nadzieję, że do poniedziałku wrócę do normy, bo wstyd mi przed dziećmi, a wpn rozpoczęcie roku. :)

29 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

42

Otóż moje Kochane - ze względu na otrzymane na shellu kupony promoyjne do Lidla udałam się tam na rodzinną niedzielną wycieczkę. Ponieważ należało dokonać zakupów na 200 zł, a nic ciekawego nie potrafiłam znaleźć, padło na spodnie jeansy, bo już ani jednych nie posiadam. I wrzuciłam do koszyka zgodnie z moim rozmiarem 42. Teraz noe\szę je z paskiem, bo mi spadają z tyłka. Ale jakie piękne to spadanie- i jak ja ładnie wyglądam w tych spodniach. Brzuch mi się nie wylewa, tyłek opięty nieco...

A co do moich piwnych grzechów - udałam sie we wtorek wraz z potomstwem moim licznym i nieszczęśliwym strasznie ich ojcem na plac zabaw. Tam oczywiście spotkałam znajome z pociechami, które po 2 godzinach oglądania naszych uroczych maleństw w akcji wymyśliły, że trzeba iść na rynek na piwko. Oparłam się, że dzieci trzeba pilnować, że piwa to ja nie i wogóle. No to przyczłapali do nas do domu. Mój mąż nie mąż oczywiście usłużnie pobrał z mojej torby kartę i skoczył po piwko... Potem pojawił sie z nienackamąż przyjaciółki. I tak od niechcenia wypiliśmy sobie po cztery piwka.

Całą noc modliłam się, żeby mnie policja nasza dzielna nie złapała z za szybko ( bo do roboty 90 km w jedną stronę co dzień :) ). No i nie złapali mnie za za szybko, tylko na obwodnicy Lublińca akcję mieli taką,że wszystkich po kolei zatrzymywali, żeby dmuchnąć tylko. Ale mi się kolana trzęsły... Masakra. Na szczęście nic nie wydmuchałam i dalej już mogłam pędzić spokojna o swoje prawo jazdy, ale po tej akcji to już na pewno 100 x się zastanowię prze wypiciem piwka w tygodniu.

Co prawda wczoraj 1 wpadło zamiast obiadu, ale to niewinne takie.

Dzisiaj nie ma szans, bo w robocie siedzę to nie nagrzeszę.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.