Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo chciałabym czuć się piękną i seksowną kobietą, wskakiwać w ciuchy rozmiaru 38-40. Przede wszystkim zaś chcę tańczyć, taniec to moja pasja. I dla siebie, a w drugiej kolejności dla niego, chcę schudnąć!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19480
Komentarzy: 378
Założony: 16 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 22 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Estysia

kobieta, 44 lat, Wrocław

165 cm, 85.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 marca 2018 , Komentarze (2)

Dobry wieczór miłym czytającym!

Obiecałam sobie i Wam, że będę tu codziennie pisać. No więc piszę:-). Do zimnego prysznica jeszcze się nie zmusiłam. Może poczekam, aż za oknem będzie już NAPRAWDĘ wiosna :-). Tymczasem jutro zamówię wodę mineralną lekko gazowaną, bo czuję, że bardzo mi jej brakuje. I będę piła co najmniej 1,5 litra dziennie.

Dzisiaj udało się z jedzeniem. Nic głupiego. I zero mleka też przede wszystkim. Mam uczulenie na białko mleka, a ostatnio pozwalałam sobie na śmietankę do kawy, i potem zaflegmienie gotowe... I ciągłe zbieranie się flegmy w oskrzelach. To potrwa z dwa tygodnie, a może i do miesiąca, zanim będę mogła swobodnie oddychać i zanim się organizm oczyści. Okropna jest taka alergia. Któraś z Was też ma może coś takiego? 

Tak więc...dziś jest dobrze. Może jutro się odważę i stanę na wadze rano? Bo coś mi się wydaje, że waga paskowa dawno nieaktualna. Może przy okazji zważę kota - bo odchudzamy się razem :-)))

21 marca 2018 , Komentarze (4)

Myślę jeszcze, by do swojego repertuaru dodać zimne prysznice. Podobno dodają endorfin (które teraz są mi bardzo potrzebne), ale też działają genialnie na skórę i ogólnie na proces chudnięcia. Ktoś stosował? Może potwierdzić / obalić moje domysły i pomysły?

20 marca 2018 , Skomentuj

Zdaję relację z pierwszego dnia eksperymentu. W sumie drugiego, ale nie wiem, czy wczorajszy dzień można zaliczyć. Jadłam w sumie zdrowo, ale... przejadłam się, i w efekcie miałam niestrawność, która skończyła się ok. godziny 24.00 buntem mojego żołądka i zwróceniem posiłków... A w sumie wszystkiemu winna fasolka po bretońsku bez mięsa, jedzona późno, bo gdzieś ok. 20.00. No i wcześniej zjadłam naprawdę duży obiad... szpinak z jajkiem sadzonym i ziemniakami. Niestety, przesadziłam z ilością :-/ I taki był tego efekt. Więc... tego. Chyba za pierwszy dzień uznaję dziś.. Ale miło mi na myśl, że żadnych słodyczy nie było, i żadnych głupich przetworzonych rzeczy. Zobaczymy, jak dalej z tym eksperymentem i moim samopoczuciem się potoczy! 

Dobrej nocki!

19 marca 2018 , Komentarze (4)

...przeprowadzić eksperyment? Powiem Wam, strasznie się męczę ze sobą ostatnio. Po prostu w ogóle nie czuję się sobą. Kiedy ja się ostatnio czułam sobą? Chyba... 10 lat temu. Naprawdę. Nie przesadzam. 10 lat temu czułam się naprawdę sobą i ważyłam wtedy 65 kg. Od tamtej pory ciągłe zmaganie. 90 % czasu bycia grubą, 10 % czasu bycia trochę szczuplejszą. Ale trochę, Odrobinę. Może... tak około 80 kg. Bo teraz znów ważę... cholerka. Nie wiem ile i jakoś nie chcę się skupiać na wadze. Przybiłoby mnie to dokumentnie do ziemi... 

Ale chodzi o to że: Jest sprawa. Kurczę. To naprawdę nie jestem ja. Odkryłam, że... (ale odkrycie, co? ;-) Odkrycie życia normalnie). Odkryłam, że jest coś takiego, co tak  jakby zabiera mi mnie samą. Tym czymś jest ogromna niechęć do siebie w takiej postaci (otyłej), w jakiej jestem. I w ogóle te wszystkie rzeczy w okół... te słodycze, te przetworzone produkty, te sztuczne fast foody... one tak jakby sprawiają, że po prostu traci się siebie. Więc postanowiłam przeprowadzić eksperyment, bo już nie wiem, jak to inaczej nazwać. Jak sobie postanawiam, że od dziś, od jutra, od srutra itd. zaczynam się odchudzać, to nic nie wychodzi. Ale pomyślałam, że skoro facet w filmie Big Size Me (widziałyście? Świetny) zrobił eksperyment, że przez miesiąc jadły tylko w McDonaldzie, to ja zrobię odwrotny eksperyment i przez miesiąc będę jeść tylko zdrowo. Tak eksperymentalnie, a co! I będę tu codziennie notować moje samopoczucie. Ale nie chodzi tylko o brak słodyczy, ale też o to, by nie jeść nic przetworzonego. Wszystko z naturalnych, zdrowych składników. Przyrządzonych w domu, przez siebie. Poeksperymentujmy trochę! A co!


PS. Aha. no i co z kawą... Czy w tym zdrowotnym eksperymencie może ona być, czy nie? Cholerka, jak myślicie?

Buziaki dla Was

16 stycznia 2018 , Komentarze (48)

Słuchajcie, muszę Was o to zapytać.  Wiem,  że jesteście mądre kobietki (i nieliczni mężczyźni także niczego sobie). Więc: mam już 37 lat.  Do tej pory niestety nie udało mi się poznać nikogo sensownego. A bardzo tęsknię za własną rodziną. Ostatnio byłam u ginekologa i on powiedział, że mam endometriozę, i najlepszym rozwiązaniem na to jest ciąża (albo długotrwałe, ciągłe branie antykoncepcji). Dodatkowi mam mięśniaka na macicy, którego usunięcie grozi bezpłodnością, bo tak jest niefortunnie położony. I lekarz powiedział, że jeżeli on będzie rósł, to jeszcze bardziej może utrudnić zajście w ciążę. Nie mówiąc o tym, że już teraz bardzo może utrudniać. No kurczę... Nie podoba mi się to wszystko.. Ja tak bardzo chciałabym mieć własne potomstwo... a tu nawet na horyzoncie nie ma sensownego mężczyzny.. Boję się,  że jak będę zwlekać, to już w ogóle za jakiś czas mogę nie mieć dzieci... Co byście zrobiły na moim miejscu? 

12 stycznia 2018 , Komentarze (4)

Baaaaardzo długo nie pisałam... Cóż od tego czasu? Waga na dziś: 85,9, więc nie najgorzej, ale i nie najlepiej. Było w sumie dużo gorzej pod koniec roku, ale się ogarnęłam, i weszłam na właściwe tory. Po prostu - zaczynam od nowa... 

Dodatkowo Wam powiem, że zapisałam się na taniec... kurczę.... Jaka ta moja dupa jest ciężka... ale powiedziałam sobie: teraz - i to z takim nadbagażem, jaki mam - albo nigdy A taniec dodatkowo pozwoli mi spalić troszkę więcej kalorii i ogólnie odzyskać sprawność... Pozdrowienia ciepłe dla Was! Kasia

10 maja 2017 , Komentarze (16)

Totalnie! Wpadłam po uszy!  The Piano Guys - to powód moich westchnień... Słyszałyście o tym zespole? To czterej mężczyźni, którzy razem tworzą niesamowite rzeczy. Jeden pianista, jeden wiolączelista, producent i tzw. "camera man". Cuda,  cudeńka tworzą! Zajrzyjcie na youtube!  A w szczególności jeden z nich - Al van der Beek - sprawia, że miękną mi kolana.. 

Poza tym jedzeniowo u mnie ok- same zobaczcie: 

Tu obiad: pulpety z kaszy bulgur i ryż ciemny z warzywami po meksykańsku

Śniadanie: omlet z pietruszką

Drugie śniadanie (porcje na kolejne dni) : biszkopt jaglany. Idealny z borówkami amerykańskimi:

Tylko nie wiem,  czemu obrazki wstawiają mi się bokiem... Ktoś wie??

Udanego dnia! 

2 maja 2017 , Komentarze (7)

śniadanie: omlet z dynią i cebulą. Był tak dobry, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia.. 

II śniadanie: kawałek ciasta marchewkowego (napiekłam go na cały tydzień specjalnie, żeby mieć pyszne drugie śniadanie.  Tak sobie postanowiłam - że na drugie śniadanie będzie zawsze coś jakby słodkiego- ale zdrowego). To ciasto jest bardzo dietetyczne. 

Obiad: 2 małe gotowane klopsy z indyka i kaszy bulgur + fasolka zielona + ciemny ryż

Podwieczorek: pomidorowa zupa - krem z czerwoną soczewicą, o - taka:

A na kolację jeszcze nie wiem co.. Dopiszę później.

A tak w ogóle to wracam do żywych. Przez ostatni tydzień leżałam w łóżku z przeziębieniem i bolesnym okresem na raz.  Coś okropnego!! Ale już jestem prawie zdrowa i prawie po @.. Jest dobrze! 

Dobrego wieczoru!  

1 maja 2017 , Komentarze (4)

A to zupa -krem z batata pod pierzynką z jogurtu sojowego.

A tu przepis na potrawkę z soczewicy zielonej: 

200 g zielonej soczewicy 

400 g pieczarek (lub mniej) 

1 cebula

2-3 ząbki czosnku

1 puszka pomidorów

Przyprawy:  sól, pieprz,  słodka papryka. 

Soczewicę ugotować osobno do miękkości. Na łyżce oleju (dałam kokosowy-pachnący) podsmażyć cebulę, pieczarki i czosnek (można podlać trochę wodą, jeśli się przypala. Ja dałam wodę z gotowania soczewicy).  Dodać soczewicę,  pomidory, doprawić.  Dusić jeszcze 5 min.  Smacznego! 

A tu bohaterka - soczewica: 

1 maja 2017 , Komentarze (3)

Moje menu (przygotowane własnoręcznie ☺):

Sobota:  

śniadanie: sałatka (jajko,  szynka z indyka, pomidorki koktajlowe,  ogórek kiszony, ser feta, mix sałat)

II śniadanie: kawałek domowego, dietetycznego ciasta marchewkowego (zamiast mąki zmielone płatki owsiane i orzechy wł.)

Obiad: pierś kurczaka z groszkiem, kalafiorem i ananasem z mlekiem kokosowym + kasza bulgur

Kolacja:  zupa -krem z batata i marchewki (pycha!)

Niedziela:  To samo,  ale kolacja inna: 

Kolacja: potrawka z zielonej soczewicy (soczewica,  pieczarki,  cebula,  pomidory w puszce,  przyprawy). Kolejna pycha!

Plany na dziś (poniedziałek): 

śniadanie: chia na mleku kokosowym z pieczoną, zmiksowaną, cynamonową dynią

II śniadanie: kawałek ciasta marchewkowego

Obiad:  klopsiki z indyka z fasolką zieloną i brązowym ryżem

Kolacja: potrawka z zielonej soczewicy

Zdjęcia będą jak mi się będzie chciało zrobić i tu załadować :)

Waga na dziś: 87,5 kg. Ale nie zmieniam paska. Wolę go dogonić. 

Dobrego dnia Wam!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.