W sumie dzisiejszy dzień zaliczam bardzo na plus. Zawsze te pierwsze dni są dla mnie największym wyzwaniem, bo czuję, że wciąż mogę zacząć " od nowa" " od jutra" itp. i mogę jeszcze odpuścić.. ale nie tym razem. Dzisiaj było na prawdę super.
Menu :
Śniadanie 8:00 - koktajl białkowy herbalife
II Śniadanie 10:30 - pół jabłka + 5 migdałów
III Śniadanie 13:30 - pół grzanki z serkiem kozim do smarowania i czerwoną papryką
Obiad 16:30 - sałata, jajko, pomidor i papryka polane sosem ( jogurt naturalny z przyprawami - bazylia, oregano, czosnek granulowany, sól i pieprz )
planowana Kolacja o 19:30 - serek wiejski z pomidorkami koktajlowymi
w między czasie planuję poćwiczyć z Mel B jakieś delikatne ćwiczonka, czyli mój standard do tej pory.
Chciałabym wejść na wagę, bo wiem, że byłoby to swego rodzaju zderzeniem się z rzeczywistością i łatwiej byłoby mi kontrolować postępy, ale czuję, że nie jestem na to gotowa. Potrzebuję paru tygodni żeby poczuć się lepiej w swoim ciele i wtedy zobaczyć co jest grane..
Jutro do pracy na pierwszą zmianę, czyli od 7:00 do 13:00 i mam nadzieję, że uda mi się wytrwać w diecie, bo wiadomo, że nie ma się często czasu żeby zjeść co do minuty, ale postaram się. Bo to właśnie dieta, chudnięcie i kontrola własnego życia za tym idącą jest dla mnie teraz najważniejsza. Zauważyłam, że kiedy to jest pod kontrolą, to całe moje życie jest pełne ładu. Gorzej, że takie zachowanie doprowadziło mnie swego czasu do początków.. hmm? anoreksji? ważyłam wtedy 41 kg. myślicie, że to już jakieś zaburzenie?
Co u Was? Pozdrawiam!