Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

hej, nazywam się Agata :) Odchudzam się z dietą herbalife. Ćwiczę od początku stycznia skalpel Chodakowskiej i z motylkiem na uda ;) Moim celem jest dojść do wymarzonej wagi ( 46 kg, co przy moim wzroście jest jak najbardziej zgodne z BMI! ), 6 kg już za mną! Zapraszam do lektury i wspólnej motywacji! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8967
Komentarzy: 128
Założony: 18 marca 2013
Ostatni wpis: 21 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
audace

kobieta, 29 lat, Wrocław

152 cm, 54.30 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 46 kg, dumna ze swoich nóg w szortach :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Dzisiaj skusiłam się na małą przyjemność i po obiedzie zjadłam trzy owsiane ciasteczka. Wydaje mi się, że to dobrze, nie można się ograniczać aż tak bardzo, przynajmniej na początku diety, bo w końcu coś puści i końca nie widać..

Podjęłam decyzję, że będę pracować do końca pierwszego tygodnia września, a na drugi pojadę na tydzień do Babci na wieś.Przez ten czas planuję zdrowo i racjonalnie się odżywiać, a rozpoczęcie roku akademickiego będzie definitywnym rozpoczęciem diety.

Co u Was?

20 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Kolejny dzień za mną. Motywacja mnie nie opuszcza.. czuję dziwny spokój dziś, bo właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że czas mnie nie nagli, że nigdzie mi się nie spieszy ze schudnięciem.. przez to bez stresu jem i robię wszystko spokojnie i z pełną równowagą, nawet jeżeli nie zawsze wyjdzie mi wszystko na 100%. Przez taki właśnie stres jaki sobie zafundowałam swego czasu- jedzenie co do minuty, dokładnie tyle i tyle czegoś tam.. doprowadziłam się do tego, że właśnie te hamulce puściły.. a jak puściły to efekty są takie, że mam ponad 10 kg w górę. Nie można tak forsować ani swojego ciała, ani głowy.. przecież nie o to chodzi w życiu, żeby być dla siebie największym sędzią.. trzeba także umieć być wyrozumiałym dla swoich chwilowych słabości.. bo tak samo jak każdy popełniamy błędy. a z kolei dążenie do bycia perfekcyjnym w każdym calu prowadzi do wiecznego niezadowolenia z siebie.. bo przecież nikt nie jest idealny i bez skazy, a kto ma nas akceptować jak nie my sami? jeżeli chcemy być w jakiś sposób postrzegani przez innych, musimy zacząć od siebie.. zacznijmy siebie lubić, choć to chwilami takie trudne..

jest dobrze. a co u Was? jak Wasze przestrzeganie diety i nastrój?

Ps. zastanawiam się już wstępnie nad jakimiś jesiennymi zakupami ubraniowymi. widziałyście już jakieś artykuły w internecie odnośnie zbliżających się trendów??

BUŹKI!;)

19 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Jeśli chodzi o dietę to wszystko idzie zgodnie z planem, nic mnie nie kusi i jestem zadowolona. Lubię gdy to wszystko jest tak poukładane, co i kiedy jem. Bo to jeden większych moich problemów. 

W pracy do bani, nie podoba mi się to, jak to wszystko wygląda.. a z drugiej strony nie chcę rezygnować, bo potrzebuję pieniędzy.. muszę wytrzymać do 14 września, mam nadzieję, że mi się uda. Jutro ciężki dzień będzie niestety, dlatego nie obiecuję, że napiszę cokolwiek.

jak u Was??

18 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

W sumie dzisiejszy dzień zaliczam bardzo na plus. Zawsze te pierwsze dni są dla mnie największym wyzwaniem, bo czuję, że wciąż mogę zacząć " od nowa" " od jutra" itp. i mogę jeszcze odpuścić.. ale nie tym razem. Dzisiaj było na prawdę super. 

Menu :

Śniadanie 8:00 - koktajl białkowy herbalife

II Śniadanie 10:30 - pół jabłka + 5 migdałów

III Śniadanie 13:30 - pół grzanki z serkiem kozim do smarowania i czerwoną papryką

Obiad 16:30 - sałata, jajko, pomidor i papryka polane sosem ( jogurt naturalny z przyprawami - bazylia, oregano, czosnek granulowany, sól i pieprz )

planowana Kolacja o 19:30 - serek wiejski z pomidorkami koktajlowymi

w między czasie planuję poćwiczyć z Mel B jakieś delikatne ćwiczonka, czyli mój standard do tej pory.

Chciałabym wejść na wagę, bo wiem, że byłoby to swego rodzaju zderzeniem się z rzeczywistością i łatwiej byłoby mi kontrolować postępy, ale czuję, że nie jestem na to gotowa. Potrzebuję paru tygodni żeby poczuć się lepiej w swoim ciele i wtedy zobaczyć co jest grane.. 

Jutro do pracy na pierwszą zmianę, czyli od 7:00 do 13:00 i mam nadzieję, że uda mi się wytrwać w diecie, bo wiadomo, że nie ma się często czasu żeby zjeść co do minuty, ale postaram się. Bo to właśnie dieta, chudnięcie i kontrola własnego życia za tym idącą jest dla mnie teraz najważniejsza. Zauważyłam, że kiedy to jest pod kontrolą, to całe moje życie jest pełne ładu. Gorzej, że takie zachowanie doprowadziło mnie swego czasu do początków.. hmm? anoreksji? ważyłam wtedy 41 kg. myślicie, że to już jakieś zaburzenie?

Co u Was? Pozdrawiam!;)

17 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

już jutro zaczynam nowy etap w życiu. nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze! będę pisać codziennie i liczę na Wasze wsparcie! co u Was?

16 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Od ostatnich wpisów dużo się działo. Była matura, nerwy.. i moje zapędy w kierunku anoreksji. Schudłam do 41 kg.. istna masakra. Później rzucilam się na jedzenie i zostało tak do dzisiejszego dnia. Jestem na siebie zła.. nie tylko z powodu kilogramow, które znowu przybrałam, a nawet nie wiem ile tego jest.. ale boję się wejść na wagę, bo zauważyłam, że stres związany z tym, że wiem, że przytyłam powoduje u mnie kompulsywne zachowania. Jakiś czas temu postanowilam, że będę jeść zdrowo, bez diety, uspokoję się trochę, a od początku września wezmę się solidnie za siebie i schudnę do 42-43 kg, czyli do wagi, w której wyglądalam i czułam się ( a to dla mnie najważniejsze..) najlepiej. Ale nie wyszło. Nie potrafię już jeść normalnie. Albo nie jem nic, albo się obżeram. Na tą chwilę wybierałam tę drugą opcję, ale postanawiam to zmienić. Od poniedziałku ( och, ile ich już było! ) wracam do porządnego odchudzania się. Moją motywację będzie przede wszystkim postanowienie codziennego pisania tutaj u Was.. na vitalii. Myślę, że to jedyne miejsce i sposób na szczerą " rozmowę" z samą sobą. Pomożecie?

19 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Hej dziewczyny, potrzebuje porady!
otóż schudłam, chcę jeszcze, ale mam wrażenie, że od skalpela zaczęły mi się powiększać mięśnie ud.. co robić? co ćwiczyć, żeby spalać tłuszcz jednocześnie nie rozbudowując mięśni?
bardzo proszę o poradę..

17 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Hej Dziewczynki! :) Dzisiaj moje imieniny. Wiem, wiem, gadam jak stara ciotka, ale obchodzę imieniny :P
jestem ciekawa czy ktoś coś miłego dzisiaj dla mnie szykuje ;>

wczorajszy dzień był mega, mega produktywny, w 100% trzymałam się diety, pobiegałam, posprzątałam, odkurzałam.. lubię takie dni, kiedy mam plan i realizuję go w 100%.. nie myślę wtedy o tym jak bardzo chciałabym zjeść to, czego nie mogę :P to jest zdecydowanie najlepsza metoda!

jestem po śniadanku i kawce, zaraz biorę się za ćwiczenia i lecę na jazdy.. to przedostatnie dwie godziny przed egzaminem.. - 4 podejście, porażka :/ a jak u Was było z prawkiem, ma któraś jakieś rady, spostrzeżenia?

wciąż czekam, aż się odezwie.. kiedy go poznałam, byłam w świetnej formie, nie brakowało mi motywacji do odchudzania, do ćwiczeń, do tego by dbać o siebie.. teraz jakoś to wszystko upadło. ale nie ma tak!! nie można dostosowywać swojego życia do faceta!

JESTEM NAJWAŻNIEJSZA! jak nie będę ważna dla siebie, nie będę się o siebie troszczyć to nikt tego nie zrobi..

powodzenia dzisiaj dziewczyny, 
odzywajcie się jak idzie ;)

no i koniecznie zostawcie po sobie jakiś ślad, jak już tu wejdziecie, chcę wiedzieć czy w ogóle ktoś mnie czyta :P

:*

16 sierpnia 2013 , Skomentuj

Dziewczyny,

Bardzo dziękuję za tak liczny odzew pod moim ostatnim wpisem.. to dla mnie dużo znaczy.
usłyszałam rzeczy, o których w głębi duszy wiedziałam, ale usłyszeć to i przyjąć to zupełnie inna sprawa.

Wciąż nie mogę przestać myśleć o nim, chciałabym, bardzo żeby się odezwał, boję się, że tego nie zrobi, boję się, że teraz czekam, a może to na nic? staram się odciąć i żyć własnym życiem i trzymanie diety, zajmowanie się sobą, najlepiej zajmuje mój czas :)

dzisiejszy dzień zaczęłam koktajlem herbalife, później pobiegałam, zjadłam drugie śniadanko koło 10.30 i posprzątałam w domu. zaraz, o 13.30, kolejna przekąska.

a jak u Was? :)
chciałam Was zapytać i poradzić się odnośnie tego przysiadowego wyzwania - na czym to polega dokładnie? zrobiła z Was kiedyś całość? jakie były efekty?
jest coś podobnego na nogi?


buziaki, trzymajcie się szczuplutko i wesoło :)

15 sierpnia 2013 , Komentarze (11)

Dziewczyny, wiem, że długo się nie odzywałam..
nie wiem czy ktoś w ogóle jeszcze tutaj zagląda. mam mega, mega mętlik w głowie, nie wiem co myśleć, czy coś powinnam zrobić.. doradźcie mi

w maju przyjaciółka mojej mamy zaprosiła nas na komunię swojego syna. pojechaliśmy tam i tam właśnie go poznałam. poznali nas ze sobą, bo ja od zawsze chcę studiować prawo, a on był teraz na drugim roku. ma 21 lat. gadaliśmy długo w sumie niebardzo o tym prawie tylko tak ogólnie. naprawdę, dawno z niim tak dobrze mi się nie gadało. wydawał się taki inny mega niż wszyscy faceci jakich do tej pory poznałam.. umiał się zachować i w stosunku do mnie, jako ( nie powim kobiety, bo to chyba za duże słowo ) dziewczyny, ale potrafił też tak ogólnie odnaleźć się wśród rodziny, wiecie.. starszych osób itp. przepuszczał w drzwiach.. nawet mi krzesło odsunął jak wracaliśmy do stołu.. takie głupie, ale na mnie takie rzeczy robią mega mega wrażenie. wróciłam do domu, znalazłam go na facebook'u ( ach, ta technologia! ) i pozniej napisalam do niego.. gadalismy, rozmowa się kleiła, ale on z własnej inicjatywy się do mnie nie odzywał.. napisałam raz, drugi, trzeci i dopiero pozniej cos drgneło. ja mam za sobą parę nieudanych, hmm, może nie związków, a relacji i bardzo się tego bałam. zaproponowal zebysmy sie spotkali.. spotkalismy się i powiem Wam, że przez 4 bite godziny nie moglismy sie nagadac, naprawde. pozniej proponowal mi spotkanie raz, drugi, trzeci a ja za kazdym razem odmawialam.. po prostu bałam się, bo widziałam już, ze to jest cos w co moglabym sie zaangazowac i moglaby byc z tego straszna lipa. nie wiem czy jestem taka pesymistka czy po prostu mam jakiś dystans taki bardzo do ludzi, ale po prostu bałam się zaryzykować tak sama w sobie.. wiem, głupie, bałam się spotkać z chłopakiem trzeci raz w życiu, gadam o tym conajmniej jakby mial mi się oswiadczyć  on ogolnie nie jest z wroclawia i wyjechal po zakonczeniu roku mojego szkolnego do siebie do rodziny, oni maja jakies gospodarstwo i on tam pomagal w zniwach itp. myslalma, ze wyjechal na pare dni.. no ale sie mylilam. gadalismy, dzownilismy do siebie none stop i on nagle przestal sie odzywac.. zapytalam co sie dzieje i powiedzial, ze ma jakis kryzys odnosnie swojego bylego zwiazku,ze pnadal to prezywa i nei chce obciazac mnie swoimi problemami.. napisalam, ze spoko, zejesli tak chce to nei bede mu sie narzucac, ale powiedzialmi, ze damy rade jesli tylko bede chciala.. znowu bylo juz super, wyjechalam z rodzicami na wakacje, mialam ze soba kompa i caly czas gadalismy na skypie, bo on nadal w domu siedzial.. nie mogl doczekac sie keiy się zobaczymy, mówił, że chce czuć się potrzebny, że chce, żebym ja też o niego zawalczyła, że chce zebysmy razem sie wspierali, a keidy zapytalam co to znaczy powiedzial, ze chyba nie musi mowic co to znaczy.. ze niektorych rzeczy nie trzeba mowic wprost.. obiecal, ze jak wroce z wakacji to na drugi dzien specjalnie przyjedzie zebysmy sie zobaczyli. wracam do domu i dzwoni do mnie, ze jego kuzyn zmarł dziś w nocy, poraził go prad czy coś w tym stylu i że nie przyjedzie do mnie.. wiadomo, że zrozumiałam to.. wiecie co? pierwszy raz tak szczerze było mi przykro, że komuś jest ciężko, że nie mogę jakkolwiek mu pomoc, bo nie da się. wyjechałam nad jezioro i nagle w jeden dzień przestął się odzywać. dzwonie do niego raz, drugi raz.. cisza, nie oddzwonil, nic.. pare dni ozniej napisalam ze czemu sie nie odzywa to napisal, ze potrzebuje pobyc sam i przemyslec pare rzeczy, a.. nie wspomnialam jeszcze o tym, ze nastepnego dnia ( wczesniej sie tak umowilismy ) mial do mnie przyjechac i w zaden sposob tego nie skomentowal. 10 sierpinia mielismy isc razem na urodziny mojej przyjaciółki.. bardzo na to czekalam. i tydzien przed tą imprezą, to byl juz tydzien kiedy milczal, stwierdzilam, ze napisze do niego i zapytam czy idzie tam ze mna w ogole i dlaczego wciaz milczy.. stwierdzil, ze nie wie czy rodzice pozwola mu jechac ( 21 letni, dorosły facet! ), bo tam w domu jest duzo roboty i woli od razu powiedziec mi ,z e nie da rady.. ze nadal mysli nad swoimi sprawami, potrzebuje byc sam i ze sie odezwie. nie odezwał się.. przedczworaj patrze, a on i jacys jego znajomi.. glownie dziewczyny, pododawali jakieś linki i rozne posty na facebook'u.. okazalo sie, ze bawił sie w najlepsze na coke live music festivalu w krk w tym czasie, kiedy niby mial byc ze mna na tej imprezie. całyy czas jakies posty, z ktorych wcale nie wynika jak to chce byc sam teraz i cos tam " trawi".. nie wytrzymałam i napisałam do niego tylko, że nie spodziewalam sie tego po nim i że ogólnie porażka, odisal, ze wyrwał sie na spotnanie z domu i zakończył to słowami " tyle" jakby uznał, że nie musi mówić mi nic więcej, albo po prostu nic więcej nie ma mi do powiedzenia, odpisalam, ze spoko, ze to nie moja sprawa i ze widze juz po prostu jak jest.. nie odpisał. cała historia..

co myślicie? powinnam go olać czy zawalczyć? co zrobić jeśli się odezwie? ( o ile w ogóle to zrobi..) wydaje mi się, że każdy zasługuje na rozmowę, a ja nie lubię niedokończonych spraw. naprawdę zaangażowałam się w znajomość z nim.. nie potrafię przestać czekać na odzew..

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.