Kończy się marzec, masakra jak to leci. Ja dzięki biezni czuję się znakomicie, staram się codziennie chodzić po godzinie, co wcale takie proste nie jest zważywszy na obowiązki jakie mam. Heh, smieje sie już że muszę chodzić z kalendarzem i zapisywać wszystko co do godziny, bo mam na głowie ogarnianie dzieci, zakupy, gotowanie, sprzątanie to wiadomo, ale jeszcze dochodza do tego zajecia pozalekcyjne dzieci, ogarnianie lekcji, no i planowanie lekarzy do taty tak zeby się zgrało godzinowo z odbieraniem młodszych ze szkoły i przedszkola (średniak jest w pierwszej klasie i sam nie moze iść do domu bo musiałby przejść ruchliwą dwupasmówkę). Masakra. Do tego mam znaleść czas na bieżnie i ogarnianie pieca w piwnicy bo jeszcze trzeba palić jako że jeszcze jest chłodno. A no i ogródek - wiosna już jest, bociany wróciły do gniazda to i trzeba się brać za krzaki i krzewy, o trawie nie wspominając. A doba ma tylko 24 godziny. Wieczorami jestem już tak padnięta że nawet nie wiem kiedy zasypiam. Dzisiaj na przykład już od 3 rano gotowałam rosół żeby dzieci miały po szkole bo przed południem musiałam tatę zawieść do chirurga i oczywiście siedzieliśmy tam 2 godziny. A dzieci po szkole głodne, wiec już wczesniej musze kombinować i myśleć co zrobić żeby na szybko tylko zgrzać obiad. I takie inne niby mało istotne rzeczy.
Troche już jestem zmęczona tym codziennym kombinowaniem żeby sie ze wszystkim wyrobić. Już na jutro mam plan praktycznie co do godziny poukładany co mam zrobić zeby się wyrobić do wieczora. A to sobota więc odpada jazda z dziećmi do szkoły, a i tak nie wiem czy zdążę ze wszystkim :)
Tak mi mijają dni - może nieszczególnie ambitne ale wypełnione po brzegi. A no i zarezerwowałam bilety do kina na Minecrafta bo dzieciaki widziały reklamę i się napaliły jak nie wiem co :) i tez zakupiłam bilety do Zatorlandu bo jest do końca marca promocja wię taniej wyszło za naszą 5.
Wiem, nudy. Dla osób czytających to nic takiego, wręcz dziwne - jak można ledwo ogarniać 3 dzieci i dom, jeszcze do tego nie pracuję zawodowo to już w ogóle powinnam moeć czas na wszystko. Otóż niestety - jak się ma na głowie wszystko, dosłownie wszystko, to doba czasami ma za mało godzin. Są dni gdy jeżdże jak głupia autem, bo dzieci kończą różnie, jedwo przyjade to znowu muszę jechać bo tata ma lekarza, jak już go przywiozę to znowu muszę jechać bo czegoś nie mają ze sklepu czy apteki, no masakra.
Dobra, koniec nudzenia :) ważne że wiosna za pasem, na dworze coraz cieplej, to i buźka się szerzej uśmiecha :) mimo wszystko :)
pozdrawiam!