Oj długo mnie nie było, przyznaje. Ale cały luty był po prostu zwariowany. Poza standardowym ogarnianiem wszystkiego (normalka) doszło jeszcze przygotowanie do zabiegu usunięcia migdałka u średniaka, a co za tym idzie niechodzenie do szkoly żeby nie złapał choroby bo by go odroczono, tłumaczenie na spokojnie bo młody bał się ogromnie, do tego jeszcze jeżdżenie z tatą po lekarzach , chirurg, nacxyniowiec, kardiolog i bóg raczy wiedzieć co jeszcze. Znowu woda mu się zatrzymała i spuchł, do tego wystąpiło mu tzw płaczliwość nóg czy coś takiego, woda mu się leje tak choćby był non stop spocony. Każdy lekarz mu mówi że musi schudnąć bo inaczej nie wyzdrowieje bo to wina serca (jest otyły waży 131 kg a serce ma słabe to mu się woda zatrzymuje i koło się zamyka) a on uważa że już nic praktycznie nie je (oczywiście regularnie chodzi i wyżera wszystko z lodówki). Ja nie mam już sił do niego bo według niego jestem gówniara i nic nie wiem a lekarze są głupi bo zamiast go wyleczyc kazali mu schudnąć. Masakra z nim.
Za to mój średniak jest zdrowy, przeżyliśmy pobyt w szpitalu w Bielsku, był bardzo dzielny, trzy razy mu się musiała pielęgniarka wkłuć zanim udało się założyć wenflon, potem stres z samym zabiegiem, uśpili go i wycięli migdałek, najgorsza była pierwsza noc po zabiegu bo go bolało wszystko ale jakoś daliśmy radę. Potem ścisła dieta płunna i delikatna, znowu stres żeby nie dostał krwotoku ale na wizycie kontrolnej było super, wyleczony całkowicie. Teraz już je normalnie i nie chrapie ani nie ma bezdechi w nocy - super :) a ile stresu się najadłam to moje. Najważniejsze że wszystko się udało :)
waga stoi w miejscu ale też się nie obżeram, teraz jest ładnie i ciepło na dworze to coraz częściej chodzę z dziećmi na spacery :) czuć wiosnę :)
pozdrawiam!
PACZEK100
9 marca 2025, 09:47Świetnie że już po zabiegu i że wszystko dobrze.