Wczoraj aplikowałam do pracy. Polegała chyba na pozytywnym ocenianiu towarów w luksusowych sklepach. Chyba, bo osoba, która mnie miała wprowadzić dosłownie się wściekła, że chcę przeczytać regulamin rejestracji. Bardzo jej się spieszyło i zaczęła się na mnie wyzywać, że nie rejestruję się od razu. Nie kliknę, że akceptuję jeśli nie przeczytam. Tego typu prace budzą moją niepewność i jestem ostrożna. Płaca miała być świetna 2000 plus jakaś prowizje około 600-800 zł po kilku dniach. Niestety umowa później. To też było podejrzane. Pracy nie dostałam, bo pani stwierdziła, że jestem niepełnosprawna umysłowo i zatrudni kogoś innego.
Dziś Krzysiek już poszedł do pracy. Ja coś w domu podziałam, ale bym też chciała podziałać coś artystycznie. Myślę o tym od jakiegoś czasu i jak do tej pory tylko myślę. Mam ołówki, kredki, resztkę akwareli. Mam pastele, ale leżały w wilgoci i nie wiem czy jeszcze się do czegoś nadają. Mam akryle, ale nie wszystkie i leżą w zimnie. Nie wiem czy się nie zniszczyły.
Drzewa na razie ciąć się nie da, bo za zimno. Poczekam kilka dni.
Nowy pupil przytulony do mnie na kanapie. Sam przyszedł...:) Patrzcie jaki jest słodki. Spał tak kilka godzin. Kruszynka malutka. Za to Misiu tragedia. Nadal ucieka i się szarpie. Sówka się boi, ale siedzi na rękach spokojnie. Rokuje. Słabo mi się robi gdy pomyśle, ze poprzedni właściciele mogli kociaki gdzieś wywieźć. To im groziło, bo ich nie chcieli, przeszkadzały. Tam został kocurek i być może koteczka. Niby chciane, ale co dalej będzie nie wiem.
![](/img/lazyLoaderPixel.png)