Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1558716
Komentarzy: 55748
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 grudnia 2024 , Komentarze (32)

Dziś bym chciała posprzątać w przedpokoju, wszystkie drzwi umyć i może drewno w łazience. Krzysiek nic nie pomoże, bo pracuje po południu.

Coś w tym roku świąt nie czuję...

Nie wiem czy mi się uda ale od 1 stycznia myślę by zacząć malować. To będą chyba akwarele. Trzeba by już przejrzeć farby i papiery, pędzle. Może trzeba będzie coś dokupić. Mam kilka wzorów. Nawet więcej niż kilka, które mnie kuszą. Trochę pejzaży, trochę zwierząt, ptaków. Zobaczymy czy do tego czasu sie wyrobię ze sprzątaniem u mamy. Nawet jeśli nie to chyba i tak zrobię przerwę i będę malować. Akwarelka powstaje szybko w godzinę, dwie góra. Bardzo chcę znaleźć sobie czas. Jeszcze niedawno żyłam tylko porządkami i cięciem drewna, plewieniem. Doszły wiersze, a teraz czas na malowanie. Sprzątanie było celem i to miałam w głowie. Teraz sprzątanie ma być tylko przerywnikiem. 

Od trzech miesięcy biorę maślan sodu w sporej dawce i jak na razie zaparcia mam gorsze niż miałam. Teraz nie pomagają nawet 2 dulcobiosy, senes i 2 czopki glicerynowe. U Krzyśka też poprawy nie zauważyłam. Jak bywał nieraz w toalecie dwa razy bywa i trzy. Kupiłam ostatnio duże opakowanie i jest jeszcze sporo tabletek. Chyba je skończymy i dam sobie spokój. Kolejnego już nie kupię. Brałam też tabletki polecane przez ajurwedę i też nic nie dały. Po babce płesznik zaparcia były gorsze mimo dużej ilości płynów. Zaparcia mam od 45 lat i bez specjalnych środków do toalety nie idę. Gdy byłam młoda próbowałam to przeczekać. Nie byłam w toalecie chyba z 10 dni. Próbowałam kiszonek, śliwek i nic. Kiedyś pomagałą mi kawa i papieros rano. No ale przecież palić nie zacznę. Próbowałam uzdrawiania pranicznego, ale straciłam cierpliwość. W trakcie zabiegu było tylko jakieś bulgotanie w brzuchu i nic poza tym.

Dostałam znowu zaproszenie do przesłania wierszy do antologii. Antologia wyjdzie w marcu. Ma być zamieszczone 10 wierszy o miłości. Lubię tą tematykę. Już dawno nic nie wydałam. W zeszłym roku był tomik, a w tym nic. Może antologia to dobry pomysł?

***

czas biegnie gna

jeszcze jeden dzień

i jeszcze jeden

i Wigilia

samotna

tylko ty i ja

mojego syna zabrakło

odszedł na zawsze do krainy bez powrotu

wcześnie za wcześnie

tak to jest gdy kieliszek

ubarwia bardziej niż życie

on tak czekał na święta

lubił gorączkę przygotowań

zakupy

cenił bliskość przy stole

misterium

czar prezentów

ostatnio podarował mi różaniec i biblię

przeczytam z niej fragment przed wieczerzą

wspomnę



Zerknij i podpisz proszę. To ważne  https://vitalia.pl/a>

17 grudnia 2024 , Komentarze (27)

Mam pomysł na święta i myślę, że nie przytyję. Nie odpocznę w święta i będę gotować codziennie po trochu. Nic prawie nie kupię gotowego, żeby mnie nie skusiło. Problemem moze być wyjazd do brata Krzyśka. Coś mówił, że po nas przyjedzie.

Bardzo mi się podobają piękne paznokcie/krótkie/. Niestety nie mam cierpliwości do pielęgnacji i piłowania. Malowanie co dwa, trzy dni też mnie irytuje. Może teraz gdy pokończę prace fizyczne o nie trochę zadbam. Nauczyłam się plewić w rękawiczkach, ale nic innego w nich robić nie potrafię. Paznokcie rosną mi błyskawicznie. Trzeba by je skracać co dwa tygodnie góra. Hybryd nikt w pobliżu nie robi, a jeździć do miasta co dwa tygodnie nie mam zamiaru. To ja już wolę byc zaniedbaną wieśniaczką rodem z ubiegłego wieku.

Miałam nie kupować ciuchów, a brakuje mi swetrów. Te co mam są albo z dekoltami albo ażurowe. Niby mam trzy narzutki- kamizelki, ale ażurowe rękawy mi przeszkadzają, bo mi zimno rano. Zima dopiero idzie. W domu rano 16 stopni. Przydałby się choć jeden sweter. Taki grubszy. No nie wiem. Tu nie chodzi o pieniadze, a konsumpcję.

Muszę przystopować z winem. W zeszłym tygodniu piłam aż 3 razy po poł butelki. Wino w zimie lubię, bo mi cieplej po nim. Przygotowałam nalewki. Jedna z bananów i druga z pomarańczy. Piję nalewki w formie drinka. Ja nalewki robię na wódce.

POwinnam dziś zadzwonić do canal+, bo nie wiem czy w moim pakiecie jest history Channel. Reklamują mi film dokumentalny Ludzie z gór i chciałabym go obejrzeć. To serial o ludziach z Ameryki żyjących z dala od cywilizacji. Chyba by mi sie spodobał. Cywilizacja mnie przytłacza. Miast nienawidzę. Zwłaszcza dużych z wieżowcami, betonozą ...

Dziś chcę posprzątać w kuchni. Są porządki, zmiana obrusu, umycie zlewu, mebli i dokładnie podłogi. PO myszach w szafkach nie posprzątałam, bo jeszcze są. Teraz ich łapać nie będę, bo zamarzną jak je wypuszczę na dworze. POczekam do wiosny i oby sie nie rozmnożyły. Już tak dużo ich nie ma.

***

gwiazdka za gwiazdką

śnieg prószy od zmroku

tańczy w świetle latarni igra z wiatrem

już przykrył pierzynką dachy

już pomógł pokłonić się gałęziom sosen

bezpański pies kluczy błądzi

siejąc tropy coraz ich więcej

zimno mu cierpi

czy znajdzie dom

ciepłą przystań

nim łapy skostnieją z zimna

nim oczy zamkną się na zawsze

i tylko biały kopczyk

zaznaczy pobliski trawnik

czy zapłaczesz

i wyróżnienie:)

16 grudnia 2024 , Komentarze (30)

Dziś trudny dzień, bo wyjazd. PO powrocie zajęcia w domu. Krzysiek może ogarnie łazienkę, a ja zmienię pościel. Chcę ogarnąć do końca sypialnie, ale nie wiem czy się uda. Swięta mnie średnio cieszą w tym roku. Prezenty już mam. Jeść nie będzie wolno. Tyle dobrego, że S przyjedzie. Ja nigdy do świąt nie podchodziłam jak do misterium religijnego. Niby chciałam jechać na pasterkę, ale Krzysiek nie chce. Twierdzi, że to przereklamowane. Ja nigdy nie byłam i pojechałabym najchętniej saniami z pochodniami, ale gdzie tu sanie, gdzie śnieg? Zawsze marzyłam o tym by przejechać się saniami. Dorożkami jeździłam nie raz, ale saniami nigdy. Wydawało mi się to takie romantyczne- śnieg, sanie, dzwoneczki, las. Gdy byłam na zimowisku miała być taka przejażdżka, ale w ostatniej chwili śnieg stopniał i podjechały dorożki. Kilkadziesiąt lat temu sąsiad miał konie i sanie i organizował kuligi dla dzieci z przedszkola i szkoły. Wstyd mi było jednak iść i poprosić. Teraz bym już poszła, ale nie ma do kogo i śniegu już nie ma.

Inną okazję, którą przegapiłam to nauka jazdy konnej. Strasznie chciałam się nauczyć. Jakieś 30 lat temu była w parku niedaleko szkółka. Ja pieniądze niby miałam, ale też czekałam, czekałam, aż zlikwidowali. Nie nauczyłam się też jeździć na nartach i już się nie nauczę. Podobnie z pływaniem. Pływam bardzo słabo i boję się głębokiej wody. Prawa jazdy też nie zrobiłam, a miałam okazję. Teraz za duży ruch na drogach i się boję. Studiów też nie mam. Całe życie z wszystkim zwlekałam i teraz tylko żal, że tyle wrażeń przegapiłam. Z jazdą konną niekoniecznie. Jest szkólka nie tak daleko i już tam dzwoniłam:) Przemyślę... Sąsiad mnie zawiezie jakby co. Koni się okropnie boję... Często miałam sny, że jeżdżę i teraz jeszcze mam. Wiem, że oznaczają co innego, ale uczucie było cudowne. Zwierzęta kocham. Kiedyś nawet chciałam mieć konia. No zobaczymy. Pani w szkólce pytała o sprawność. Powiedziałam o jodze i krótkich spacerach. Stwierdziła, ze ok. Obym się tylko odważyła. Na początek jest spacerek po lesie. Jak się spodoba to zaczyna się nauka. Nie wiem czy mi się uda wsiąść na konia... Nóg nie mam za mocnych i ciało ciężkie. To jeszcze jeden powód, żeby schudnąć i nie męczyć biednego konia. :)

Kupiłam poradnik dla początkujących o nauce jazdy konnej...:)

Kupiłam kotom nową mokrą karmę na próbę. Karma nie najdrozsza, bez zbożowa i nie ma po niej biegunek. Koty jedzą chętnie. No zobaczymy. Smilę lubiły, ale coś ostatnio na miskach zostaje. Zmieniłam im też żwirek. Moze niespodzianek na podłodze w ubikacji będzie mniej.  Teraz już jest mniej odkąd nie ma Onusi i Mruczusia.. Kuwet jest 6 a kotów 7  z tego 2 wypróżniają się tylko na podłogę w pokoju dziennym... Do kuwet ani myślą.

Wczoraj w nocy spadł śnieg, ale rano już częściowo stopniał. Spacer nie był już w zimowej scenerii takiej na sto procent zimowej. Był dłuższy niż normalnie, bo chciałam Mikusia zmęczyć i chyba się udało.:) Spacer był podczas lekkiej mzawki niecałe 2,5 km. Trasa częściowo ta co często plus dodatkowo nieuczęszczana w niedzielę droga wśród drzew. Później szeroka ścieżka po lesie i błocie:).  Spotkaliśmy tego wściekłego psa. Nie było gdzie uciec, a opiekunka z trudem go utrzymała, aż stawał na dwóch łapach tak się rwał. Pomógł facet, który  z nia był.

***

dotknęłam twojego spojrzenia

marzeniom wyrosły skrzydła

są jak ptaki

wzlatują wysoko ku słońcu

powiedz

czy potrafisz przytulić moje serce

czy szacunek dla ciebie coś znaczy

czy tkliwość jest ważna

a bliskość

a może cenisz niezależność

gardzisz kompromisami

wrogości nie wyczułam

na razie

może być ukryta głęboko pod maską

delikatności i taktu

tak bywa

powiedz

wiersz został wyróżniony...:)

15 grudnia 2024 , Komentarze (21)

POdejrzewam moje zwierzaki o wyrachowanie. Tylko Rozi leży mi na kolanach przez cały dzień inne zarazy gdy jest chłodno tulą się do mnie, a gdy ciepło każdy zajmuje się sobą w pobliżu ale nie przytulone. Nawet Mikuś ostatnio tylko w nocy cały czas jest przy mnie. Czuję się opuszczona:( Jest 7 kotów i pies. A może trzeba myśleć o jeszcze jednym stworzeniu? Brakuje mi Mruczusia. Ten trwał na ramieniu cały dzień prawie. Czy one mnie nie kochają? A może moja potrzeba czułości  i bliskości jest większa? Może brak czułości od mamy zaważył na całym moim życiu i łaknę jej teraz więcej niż inni? Sama mam potrzebę dawania miłości innym, ale inni takiej dawki miłości nie chcą. Gdy Mikusia całuję czasem warczy. Czyżbym była w jakiś sposób nienormalna? Czyzbym zagłaskiwała innych? Temat do przemyślenia...:)

A tu moja urocza koteczka Czarnusia. Koteczka była dzika. Teraz już nie jest. Lubi głaskanie, przymila sie i mruczy. Koteczka choć czarna jest śliczna, ma sporo wdzięku i ma mięciutkie futerko. Ponoć czarne koty nie mają powodzenia w schroniskach. Psy też i czemu? Onusia też miała ładny pyszczek i Morusek też był ładny, przymilny.

Inny temat to wiersze. Lubię tylko wiersze białe, haiku i tanka. Inne typu rymowane itp np sonety też jestem w stanie napisać bez trudu, ale ich nie lubię. Nawet ich nie czytam na portalach. Są dla mnie sztuczne, nienaturalne, staromodne. W warsztatach w których pisze się tego typu wiersze nie biorę udziału. Krzysiek twierdzi, że jestem mało ambitna. Ja uważam, że robię to co lubię i nie będę na siłe działać by przypodobać się innym.

Tu stary wiersz w rytmie walca :)

listopad pod koniec miękkim puchem sypnął

pobielił nim lasy jarzębinę przykrył

przysypał też ścieżki uwięził obcasy

twarz chłodem zmroził jak w zimowy czas


zmarznięte gołębie stroszą siwe piórka

pies tropy zostawia omija kałuże

spadające płatki wirują leciutko

zimowy obraz zagląda przez drzwi

ZAczynam dostrzegać pewne korzyści z mojego wieku. Ostatnio w ZUSie chcieli mnie skłonić do pobierania renty na konto. To mi nie jest na rękę i powiedziałam, ze jestem juz starsza i konta w banku nie mam. To samo z przesyłaniem rachunków na email. Orange i Tauron usiłowali mnie skłonić do opłat przez jakieś aplikacje. Powiedziałam, że mam słabą pamięć i mogę zapominać o opłatach. Dali mi spokój.:) Teraz to samo z wodociągami. Mam fakturę papierową i to mi pasuje, bo nic nie muszę wypełniać. Będzie papierowa dokąd się da. Nie mam też karty do konta i nie chcę mieć jak długo mi sie uda. Chcę płacić gotówką. Bywały już też takie wymówki, że nie potrafię posługiwać się komputerem. Niech myślą o mnie co chcą. Niech sobie to będzie manipulacja. Ważna moja wygoda:)

Od wtorku zmiana diety, bo nie radzę sobie z apetytem. Wczoraj zjadłam 2 konserwy rybne, bo mi smakowały. Niby są dozwolone, ale kalorie przekroczyłam. Teraz będą tylko twaróg, serek wiejski i jajka, tuńczyk. Z tego mi smakują tylko jajka, ale nie będzie mi sie chciało przyrządzać. Za twarogiem nie przepadam bez dodatkow. Serek wiejski tak sobie, a tuńczyka bez dodatków nie lubię. Tak dobrze mi szło odchudzanie, a teraz jakaś tragedia. Moze to jesień? Mam pewne plany i schudnąć muszę. Szybko...

Kupiłam 4 książki. Wszystko tanie, uzywane romansidła historyczne. Ponoć dobre... To cykl, 4 tomy. Moze by trzeba trochę romantyzmu wprowadzić w życie. Dawno powieści nie czytałam.

Zerknij proszę...   https://vitalia.pl/agata...

14 grudnia 2024 , Komentarze (46)

 Dziś jeśli się uda moze skończę porządkować mamy książki. Trzeba trochę przenieść i ustawić na regałach u babci. Zostanie biurko. W przyszłym tygodniu już nie mam czasu na książki. Trzeba już sprzątać na święta.

SWięta będą tradycyjne, ale skromne. Żadnej pokusy jedzeniowej dla mnie nie będzie ani bigosu, ani schabu pieczonego, ani wędzonego ani sałatki. Jak się przytyło, to się cierpi i niech mi nikt nie mówi, że trzeba się akceptować w pełni. Ja mojego tłuszczu nie akceptuję ani tej części mnie która nie zna umiaru w jedzeniu. Która szuka przyjemności w jedzeniu. Nie znoszę tej części mnie. Wigilia będzie tradycyjne, ale mało. Moi panowie będę mieli sporo jedzenia ale tego czego ja nie lubię. Ja nie potrafię zjeść plasterka schabu. Ja zjadam na raz 25 dkg, a później pól dużej miski sałatki. Możliwości mam nieograniczone i jem póki jest co. Przypominam pewne zwierzę, ale wyzywać się tu nie będę. Każdy wie o co chodzi. Nie jem już ze stresu. Jem, bo lubię, bo to przyjemność, łatwo dostępna. Z tym nie potrafię sobie poradzić. Na co dzień mam kontrolę bez problemu. Niestety święta i dni większych zakupów mnie gubią. Wtedy jedzenie jest łatwo dostępne. Kocham ziemniaki pieczone, ale trzeba je zrobić, a mnie się nie chce. Łatwiej zjeść pół paczki sera żóltego czy gulasz angielski czy paczkę berlinek.  Może być i świeży chleb ze smarowidłem tylko bez dodatków. Za to kilka kromek. Szybka przyjemność... Jestem teraz wściekła na siebie i znowu zmotywowana. Schudnę kilka kilo, ale to mało... Co dalej? Tak było z moją babcią, mamą taty. Była dietetyczką i wiedziała wszystko o odchudzaniu. Ważyła jednak grubo powyżej 100 kg. Miała operację usuwania tłuszczu z brzucha. Odchudzała się i chudła kilka kilo, ale gdy waga przestawała spadać, pojawiał się przestój, kupowała 20 ciastek tortowych i zjadała je. No i było po diecie.

Wczoraj była awantura z Krzyśkiem. Miał mi kupić krokiety, gulasz angielski i paprykarz. Nie dostałam nic. Sobie kupił 2 paczki ciastek/duże/ i czekoladę. Chętnie się podzielił, ale ja mu już sto razy mówiłam, że tego typu zakupów w domu nie chcę widzieć. Nienawidzę tej jego wrednej, słodkiej minki gdy mi podaje paczkę ciastek i jeszcze ma pretensje, że się nie cieszę. On mi przecież chciał sprawić przyjemność. To, że jestem otyła jest nieważne. To, że staram się dojść do normalnej wagi też nie. W uzależnienie od jedzenia nie wierzy i wyzywa mnie od najgorszych. Gdy byłam sama ważyłam w okolicach 60 kg i bez stresu kupowałam książki. W domu miałam ciepło od rana. Spalałam 4 tony węgla przez sezon, a teraz ma wystarczyć góra 1,5, bo musi być na żarcie i oszczędności. Zemścił się, że nie wyszedł z Mikusiem na spacer. Ja się zemszczę, że wszystko co słodkie znajdę w domu wyrzucę i koniec z ciastami nawet na święta. Chce żreć słodkie przy zaawansowanym stanie przedcukrzycowym to niech żre w kawiarni albo na ulicy. Tym razem słowa dotrzymam. Inna sprawa, że na ulicy też żre. Sąsiadka doniosła mojej mamie, ze miał na przystanku w obu rękach po dużym pączku i gryzł raz to raz to. Teraz kupuje po 2 bułki słodkie codziennie i do tego ciastka i czekolady. Niedobrze mi się robi jak o tym myślę.

Kajtek nie chce jeść droższych saszetek gastro. Może zechce tańsze? Kupiłam i czekam na nie... On jest wybredny jak Mikuś. Niby chudy nie jest, ale martwię si e o niego.

Paczki wysłane. Czeka jeszcze jedna, ale pudelka nie mam...

Na książki od Krzyśka nie chciałam czekać. Kupiłam ebooki :) i taniej/znacznie/ i obejdzie sie bez dyskusji, bo Krzysiek nie wie.

13 grudnia 2024 , Komentarze (6)

Wczoraj minął rok od śmierci mojej mamy. 

Dziś Krzysiek ma wolne i jedzie na zakupy. Dziś chcę pokończyć porządki typu po kątach-wyrzucanie, układanie. W przyszłym tygodniu już wszystko powinno być na błysk, ale nie będzie, bo tego nie lubię robic i nie mam do tego cierpliwości. Łazienkę zrobi Krzysiek i odkurzy podłogi. Ja umyję zlew, zmienię pościel, ręczniki, zrobię pranie i odkurzę z grubsza meble. Trzeba będzie zrobić resztę zakupów. Gotowanie i pieczenie to już moje zadanie.

Drewno, które pocięłam już się skończyło. Teraz pale z drugiej komórki. Starczy chyba do końca grudnia. W styczniu brat Krzyśka robi remont u siebie i wymienia meble z kuchni. są drewniane i mi je przywiezie. Jak będzie pogoda to potnę. U mamy jest jeszcze porządkowanie biurka. Nie wiem czy skończę porządkować książki. To będzie na po świętach. Styczeń miał już być luźny na czytanie malowanie, rysowanie, ale nie będzie.

Sebastian chciał przywieźć na święta gęś albo kaczkę i ja miałam to upiec. Nie zgodziłam się, bo drób biega jeszcze po podwórku, żyje i chce żyć a ja nie chcę tego zmieniać. Nie zgodziłam się też na dziczyznę i szczupaka. Nie umiem tego robić i nie chcę umieć. Będą piersi kurze i udka. Sami z Krzyśkiem sobie zrobią. Jak będą chcieć sałatkę to zrobię z wędliną drobiową to nie tknę. O to chodzi. Nie mam prawa przytyć już nawet pół kilo. S przywiezie mi tylko grzyby mrożone i suszone. POnoć dużo.

Buty są raczej wygodne i cieszę się, ze kupiłam. Z tej firmy/Lasocki/ fajne są też plecaki. Jak mój kupiony jakiś czas temu straci urodę, to kupię... Torebek mam kilka, ale ostatnio chodzę tylko z plecakiem.

Swiece z Caritasu na stół już mam i opłatek też...

***

wiesz

pragnę cię spotkać

w marzeniach

tych urokliwych pełnych tęsknoty

i w snach

tych najpiękniejszych niezapomnianych

chciałabym do nich wracać

w dni gdy samotność kąsa

i w wieczory

gdy ból wypełza z każdego kąta

przybrany w szary woal trwogi

chciałabym

byś czułością i ciepłem

pomalował mi życie

te ostatnie lata

tak smutne i pełne goryczy

Te książki dostanę wkrótce od Krzyśka. Będą imieniny, walentynki i 8 marca


pomagam.pl/t9c436 POmocy...

12 grudnia 2024 , Komentarze (14)

Dziś, jutro i w sobotę to ostatnie dni nieco luźniejsze. Przyszły tydzień to juz młyn. Dziś chcę sprzątnąć w sieniach i poukładać to i owo w warsztacie. Podłóg jeszcze nie zrobię. :) Poza tym jest trochę pracy zawodowej, ale mniej niż w zeszłym miesiącu. Jak sprzątam to na portalu nie siedzę przecież.

Sebastian jednak przyjedzie na święta, ale do Sylwestra nie zostanie. Zaraz po świętach pojedzie. Krzysiek się zgodził, ale była seria zabiegów Reiki z intencją. Do tego było namawianie i S go namówił. Przywiezie mi grzyby i wyczyści małą piłę. Wymieni też łańcuch. Ta pilarka jest uszkodzona i normalnie łańcucha założyć się nie da. On kombinuje. J a takiego zmysłu nie mam.

Ostatnio odeszły mi dwa dobrze jedzące koty Onusia i Mruczuś. No i jedzenia sporo zostaje. Teraz im daję mniej. Więcej za to wynoszę suchego na dwór. Codziennie znika. Nie wiem ile kotów je. Nie wiem czy je kotka od sąsiadki. Sąsiadka ma schizofrenię i jest dość prostą kobietą. Twierdzi, że Misię kocha, ale czy ją karmi odpowiednio? Ostatnio widziałam jak kotka wchodziła spać do mnie na strych przez gołębnik. Co roku miała kocięta. Chciałam jej sfinansować sterylizację, ale sąsiadka się nie zgodziła. PIes też wiecznie na dworze i dokarmiają go sąsiedzi, a pieniędzy opiekunom nie brakuje. Spi w piwnicy. Ech... Kiedy to się skończy?

Kupiłam SAgę Puszczy Białowieskiej Simony Kossak. Udało mi się kupić używaną, bo normalnie książka jest droga. Jak na moje dochody droga. Dziś chcę przygotować paczkę z książkami dla ubogiej emerytki. To książki po mamie. Wyślę na mój koszt. Nie zbiednieję...

Mam nowe karty. Dostałam je ze szkoły razem z dyplomami i zaświadczeniami. To karty czakr. Autorem jest dyrektor mojej szkoły. Na razie je poznaję...

Po Nowym Roku będę miała odczyt z Kronik akaszy. Chodzi o odchudzanie. To na początek. Później może inne tematy. Jeśli mi się spodoba to moze zrobię sobie kurs w marcu.

Buty przyszły i są dobre. Czy wygodne ocenię dzisiaj, bo chcę w nich wyjść na spacer :) Krzysiek nie wie i nie zauważy...:)

I kolejna nagroda za wiersz...


Szukaj mnie

na leśnej polanie pachnącej ziołami

gdzie słońce pieści

falujące trawy i skrzydła motyli

szukaj

w bystrzu potoku na lśniącym głazie

tam gdzie

migotliwa woda igra z pstrągami

szukaj o poranku

moich błyszczących roześmianych oczu

nad filiżanką kawy

i wieczorem przy gadatliwym kominku

z książką i kotem na kolanach

wszędzie tam

gdzie piękno podaje dłonie miłości

gdzie w przestrzeni serca jest jeszcze miejsce

dla ciebie

Z przyjemnością posłuchałam...:)

11 grudnia 2024 , Komentarze (14)

Dziś Krzysiek pracuje po południu, a ja mam zamiar podziałać sama. Chyba to będzie porządek z książkami. Jeszcze trochę do ogarnięcia jest. Tak mnie to gryzie, ze już w nocy mi sie śni układanie książek. Trzeba by też wyjąć wszystkie baterie z maszyn i przenieść do ciepła. Nie mogą być w warsztacie, bo tam moze im być za zimno i się zepsują.

Wczoraj Kajtuś załatwił się na poduszce w pokoju dziennym. Już wcale się nie kontroluje. Nie chciał przecież. Ogonek był cały mokry. POduszka do prania. Takie są efekty unikania karmy gastro i jedzenie normalnej. On gastro nie lubi. Ma wrażliwy układ trawienny i tylko gastro powinien jeść ale nie. Smila smaczniejsza.

Dość mam mojej otyłości. Zamiast schudnąć znowu przytyłam. Krzysiek znalazł w pracy dwa razy po 20 batonów w czekoladzie. Jedne były z nadzieniem z orzechów, a drugie karmelowe. Bardzo smaczne i te i te. Oczywiście po połowie zjadłam. PO zjedzeniu 20 batonów w 3 dni nie da się nie przytyć. :( To było oprócz normalnego jedzenia. Teraz zrzucam i idzie mi ale pasek jeszcze nie jest dogoniony.

POcięłam resztę sumaka. W życiu nie nauczę się przyzwoitego podejścia do pracy. Ciuchów nie zmieniam i trociny są na skarpetach w papuciach i później na kanapie:(

Buty kupiłam i nie chcę widzieć miny Krzyśka. Wścieknie się jak nic...

***

opowiem

ci o smutku

łzach mieszających się z deszczem

i o samotnym sercu szlochającym w ciszy

i o milczeniu gdy trwasz obok

tak daleki zimny

czy szorstkość wyklucza miłość

a może uczucie ukryte za parawanem

to nie obojętność nie chłód

a strach

może serce przypomina głaz

a jest miękkie wrażliwe

i też czasem płacze w ukryciu

boleśnie ranione

niezrozumieniem


Myślałam, że nie mam szansy być na koncercie Hausera czy Davida Garretta, a to nie do końca prawda. W przyszłym roku obaj będą w Polsce. David Garrett w maju w Krakowie. Bilety drogie i już prawie się rozeszły. Gdyby to były Katowice toby była szansa. Moze wystarczy poczekać?


Może jeszcze pójdę na jeden koncert w grudniu, ale tylko może. Muszę przemyśleć, bo to spory koszt jak na mnie. To filharmonia w Katowicach. Sam koncert nie jest drogi, ale dojazd. Przemyślę... Muszę się jednak spieszyć, bo impreza 17 XII.

Program:)

  • Karol Kurpiński – Fantazja na kwartet smyczkowy
  • Franciszek Lessel – Kwartet smyczkowy A-dur (zachowany fragment)
  • Stanisław Moniuszko – Kwartet smyczkowy nr 1 d-moll
  • Franciszek Lessel – Fantazja na kwartet smyczkowy C-dur
  • Józef Elsner – Kwartet smyczkowy op. 8 nr 3 d-moll

10 grudnia 2024 , Komentarze (23)

Do świąt coraz bliżej. Czas kończyć wszystko co po kątach. Moje mieszkanie nigdy nie będzie idealnie wysprzątane, bo jestem bardzo przeciętną gospodynią, a raczej sprzątaczką. Z innymi sprawami sobie dobrze radzę. Sprzątać, czyli pucować na błysk i innych tego typu prac wymagających dokładności i precyzji typu np plewienie nie znoszę. Nietypowa ze mnie panna. To wpływ księżyca w bliźnietach, który całe życie mi wadzi. Nie przepadam za tym znakiem zodiaku i typowe bliźnięta mnie czasem drażnią. To chyba wpływ mojej mamy. Ona była bliźniaczka błyskotliwa, inteligentna intelektualistka ale i prózna, rozrywkowa, czasem pusta, zawsze zmienna i kapryśna. Ostatnio ten księżyc w bliźniętach staram się zaakceptować. Idzie mi różnie. Moja mama miała też dobre serce, ale czy to wpływ bliźniąt? Nie to wpływ marsa w rybach raczej. Kochała też muzykę, ale raczej taneczną, rozrywkową, malarstwo, przyrodę, zwierzęta. Jak ja dużo z niej mam...Wdzięczna jej jestem za to...

W sprzedaży są ponoć takie specjalne urządzenia, które ułatwiają odpalanie piły spalinowej. Pewna jednak nie jestem. No i nie wiem. Niby jestem ze swoich pilarek akumulatorowych zadowolona, ale moze jednak spalinowa by była lepsza. Ta duża akumulatorowa tnie nawet 20 cm klocki. Ja jednak teraz dużo drewna spalam i dużo tnę, a akumulator siada szybko. Moja duża pilarka ma prowadnice 35 cm i waży z akumulatorami ponad 4 kg. Spalinowa lekka około 5. Dałabym radę, a Sebastian by się przestał ze mnie śmiać, że tnę śmieciem.

Sprawdzałam program filharmonii w Katowicach na grudzień i to w większości kolędy. Chyba nie zdecyduję się i poczekam z imprezami do stycznia. To jest realne. Taksówka odebranie mnie po koncercie to około 100 zł góra. Pytałam sąsiada i mnie zawiezie. No i mam kolejną alternatywę i jak tu pieniądze oszczędzać? Inna sprawa, że teraz mam sezon na wszelkie imprezy. W lecie będzie przestój, bo znowu będzie mi gorąco i będę leżeć przy wentylatorze...

Wczoraj był kominiarz i protokołu nie dostałam. Kominy i podpięcia tragedia. Trzeba wymienić rury, bo powinny być nakładane na piec, a nie do środka. Podpięcie do komina jest już nieszczelne. Trzeba oczyścić rurę. Kominy są zniszczone w  środku, bo wykruszyła się zaprawa. Nie ma drugiego przewodu z dopływem powietrza. Pan był kompetentny i wszystko mi wytłumaczył. Nie wszystko da się poprawić. Teraz mam tylko imienny paragon za czyszczenie. W przyszłym roku czeka mnie wymiana pieca to to i owo poprawię. Trzeba będzie zrobić szlamowanie komina, ale dodatkowego przewodu chyba nie uda się zrobić.

Moje sneakersy niskie nie nadają się już do wyjścia do miasta. Są podniszczone, a na białym widać czarne smugi. Na szwach też. Kupiłam je wiosną i latałam w nich do teraz. Kosztowały 150 zł coś koło tego. To były moje pierwsze sportowe buty. Bardzo wygodne i niekłopotliwe. Już myślę o nowych tego typu ale ciemnych. Z kobiecych bucików na razie rezygnuję.:) Znalazłam coś takiego :) Myślę :) Teraz cena niższa, wyprzedaż, bo po sezonie.

Dla mnie ten obrazek jest wstrząsający. Mam 60 lat. Urodziłam się na wsi/teraz to dzielnica miasta/i nigdy od dziecka psa przy budzie nie miałam. Psy były zawsze w domu. Jak ktoś nie kocha zwierząt to po co je ma?

9 grudnia 2024 , Komentarze (16)

Dziś ma być kominiarz. Trzeba wyczyścić komin od pieca w którym palimy. Musi być zaświadczenie do ubezpieczyciela.

Czekam też na przesyłkę, bo kupiłam książkę na Allegro w antykwariacie i przyszła inna o podobnym tytule. Dzwoniłam do nich i od razu wysłali właściwą. J a tą co dostałam odeślę, a oni koszty zwrócą...

Trzeba przygotować listę z resztą rzeczy potrzebnych na święta. Trochę artykułów żywnościowych już mamy. Trzeba kupić resztę tego co może leżeć. Trzeba zwozić po trochu. Tak trzeba gdy nie ma się samochodu. Krzysiek jedzie jutro, ale lista musi być gotowa na rano, bo jedzie po pracy. W tym roku karpia nie będzie. Będą kotlety. W zeszłym roku kupiłam filety z karpia i byłą masa ości. Mnie to obrzydza i ryby w Wigilię nie zjadłam.

POza tym będzie sprzątanie w moim mieszkaniu już, bo się nie wyrobię. Jeszcze szafa. Część z wieszakami.

Niedawno kupiłam 5 kg pszenicy i się kończy. Ptaki jedzą bardzo dużo. Codziennie sypię garnek litrowy i chyba jest mało, bo wyjedzone. Tak są głodne, że jedzą nawet wtedy gdy ciełam drzewo albo Mikuś biega po podwórku. Nie wiem czy nie dawać więcej. Czy ktoś z okolicy jeszcze karmi. Moja sąsiadka karmiła ale odeszła jakiś czas temu. Wróbelków są całe stada. Lęgną się u nas. Mama je karmiła i za jej czasów były tłuste. Nie wiem czy ich nie głodzę. Są też cukrówki i bywają gołębie od sąsiada. Widziałam sójki i sroki ale one chyba ziarna nie jedzą. Chciałbym by im niczego nie brakowało, ale się uczę dopiero o nie dbać sama. W lecie sobie jakoś radzą. Teraz są zdane na mnie.

Dziś tydzień jak odszedł Mruczuś. Już nie płaczę, ale jeszcze go szukam wzrokiem. Jeszcze rano myślę, że trzeba mu dać jeść. Jeszcze mi brak jego chudziutkiego ciałka na ramieniu... Czy to kiedyś minie? Dziś mi się śnił. B yłam pewna , że to on, spojrzał na mnie i pyszczek był inny. Wróci do mnie, ale w innym futerku.

Wczoraj byliśmy na dłuższym spacerze. Buty sprawdziły sie po kamieniach, korzeniach. Było ponad 2, 5 km szybkiego marszu po trudnym terenie i prawie 4000 kroków. Na mnie to dużo. Troszkę kręgosłup poczułam. Mikuś się zmęczył, bo pod koniec już szedł na luźnej smyczy i nie ciągnął. Spotkaliśmy kilka psów. Jeden okrąglutki staruszek toczył się dostojnie i na nas nie zwracał uwagi. Jeden był groźny i duży. Gdy opiekunka nas zauważyła szybko zeszła nam z drogi daleko w las. Pies się szarpał i szczekał mimo, że Mikuś był na rękach. Jakbym miała dużego psa tobym bez szkolenia z nim nie wyszła. Tu trochę zdjęć. Coś z aparatem w telefonie nie tak. Nie wyszły ładne. :( To nie są zdjęcia typu artystycznego. Mają po prostu pokazać drogę. Tam gdzie byłam...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.