Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1488366
Komentarzy: 54538
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 października 2024 , Komentarze (4)

Wczoraj deszcz i dziś deszcz ma ponoć być. Chcę dzisiaj sprzątnąć trochę u mamy. Mam do wyniesienia dywan i słoiki w worku. Trzeba wcześniej przestawić stolik i fotel. Nie wiem czy uda się w ciągu tygodnia posprzątać wszystko do worków. Smieci mają być zabierane w przyszły czwartek. Na razie czekają 3 worki. Jeszcze mogę dołozyć. Chciałabym to już skończyć w przyszłym tygodniu. Budynki gospodarcze odkładam na później. Będą chyba jeszcze 2 sezony roboty. Są 4 komórki, które zostaną i jedna do rozbiórki. Trzeba to ogarnąć. W komórkach jest sporo drewna, które pójdzie do pocięcia i spalenia. Jest złom. No i jest masa zbędnych rzeczy. Wczoraj udało się trochę drewna pociąć.

Ostatnio mniej pieniędzy wydaję, a więcej zbieram. To mi jednak przychodzi z trudem, bo nie mam impulsu do zarabiania. Oszczędności nim nie są. Gdy coś chciałam kupić to pieniądze musiały sie znaleźć. Impuls był, bo była potrzeba. Niby mogę zbierać na przyszłoroczne remonty, ale trochę cierpliwości mi brak. Jestem po prostu krótkodystansowcem. No i nie wiem. Zyć jako nierób nie bardzo mam ochotę. Coś sobie w głowie trzeba poukładać.

Jesień i zaczynam czuć kości oraz stawy. A to nadgarstek daje znać, a to ramię. Do lekarza się nie wybieram i leków brać nie będę. Reiki musi wystarczyć. Na razie pracuję intensywnie z kundalini reiki. To rozbudowany system, bo i DNA reiki, kryształowe reiki, diamentowe reiki. Wszystko trzeba przepracować. Dziś chcę oczyścic dom.

Sebastian pojechał i chcę wrócić do czytania. Mam do skończenia dwie pozycje nieco luźniejsze ale nie powieści. Później pójdzie coś z psychologii, bo mam nastrój. Nazbierałam książek i mam co czytać. Kupiłam jeszcze dwie, ale tanie i ostatnie...

Z Onusią trochę lepiej. Nie charczy już i zgrubienie mniejsze. Ropa z krwią przestała schodzić. Przy badaniu dotykowym czuć jednak, ze kość się zapadła. Niestety nadal nie je normalnie. Leki bierze, ale nie może w nieskończoność, bo szkodzą na nerki. Następna wizyta jutro... Wczoraj wypiła sporo mleka jak na nią z lekiem na energię... Dziś już nie chce jeść i widać, że cierpi. Już nie śpi zwinięta w kłębuszek i do Krzyśka na pieszczoty się nie zbliża. Czarno to widzę.

Gniazdko w łazience zrobione...

9 października 2024 , Komentarze (20)

Dziś deszcz i na dworze nie da się działać. Pewnie zrobię coś w domu. Sama, bo Krzysiek pracuje. Wraca zmęczony i nic mi nie chce pomóc. Pilne jest sprzątanie w szafie na moich pólkach. Trzeba usunąć letnie rzeczy i wyjąć te cieplejsze. Krzyśka pólki już zrobione. Wczoraj posadziłam w długiej donicy drobne cebule, bo chcę mieć piórka. Trzeba by moze jeszcze posadzić pietruszkę na natkę. Mam szczypiorek. Zioła się nie chcą utrzymać.

U mnie myszy całe stada. Wczoraj wyrzuciły puste puszki kocie z worka. Ich ślady są w całej kuchni. Trzeba wszystko posprzatać i zdezynfekować, ale najpierw trzeba się ich pozbyć. Kupiłam łapkę- żywołapkę. Niestety to wyrób chiński. Przyszedł bez instrukcji i nikt nie potrafi jej nastawić. Drugiej już nie kupię. Kupię za to tradycyjną łapkę, bo myszy mi przeszkadzają i trzeba wydać im wojnę. Muszą zniknąć, bo chcę mieć czysto w szafkach.

Po wprowadzeniu węglowodanów trochę przytyłam i waga przekroczyła granicę otyłości. Spróbuję około 2 kg zrzucić. Myślę, że jak będę w porywach jeść mniej to spadnie. Dieta 5-2. Zobaczymy. Dziś dwa posiłki. Sałatka z pekinki, ogórków i marchwi oraz pęczak z sosem z szynki, fasoli czerwonej i kukurydzy. Wczoraj była sałatka warzywna i kotlety z twarogu oraz jajek. Teraz przygotowuję też dwa posiłki dla Krzyśka. Obiad i kolację. Chodzi o warzywa, których on sam nie jada.

Chłodniej i koty szukają ciepła. Mikuś siedzi pod kołdrą. Jeszcze w piecu nie palimy. Dziś jednak może na chwilę włączę grzejnik- dmuchawę. Chcę kupić jeszcze jeden grzejnik elektryczny. Tym razem na podczerwień. Oszczędny. Mam jeszcze dwa grzejniki po mamie.

8 października 2024 , Komentarze (20)

Wczoraj Sebastian pojechał. Dojechał szczęśliwie. Mnie ulzyło, bo zawsze się drogą martwię. Nie lubię ostatnio gdy jedzie. Nawet lubię gdy jest. Nie męczy mnie aż tak jak kiedyś. Sporo robi. Przyzwyczaiłam się do niego. Znamy się już ponad 8 lat. Krzysiek za to zadowolony, że zostaliśmy sami.

Wczoraj po powrocie od weterynarza miałam sporo pracy. Udało się zrealizować wszystko. Dziś znowu mam pracę typu cięcia drewna. Zejdzie jeszcze z tym mokrym drewnem kilka dni. Krzysiek się wścieka, bo bałagan jest na podwórku. Dziś mam też sadzenie ostatnich roślin cebulowych. One pójdą do gruntu.

Chcę dziś wybrać róże. Znalazłam jeszcze jedną donicę. Tym razem jest bardzo duża. Posadzę w niej może różę pnącą. Będzie stała na schodach u mamy.

Onusię chyba czeka eutanazja. Nie je mimo leków. Prawdopodobnie to guz w okolicy nosa lub zatoki, bo kicha z krwią. Wyciek jest z jednej dziurki. Koteczka ma około 13 lat najmniej. Zabieg nie ma sensu. Nie będę jej męczyć. Czekam do poniedziałku. Jutro jeszcze wizyta u weterynarza. Kotka nie jest moją pupilką, ale bardzo mi jej żal.

7 października 2024 , Komentarze (4)

Wczoraj były zajęcia z hipnozy regresyjnej. Ja coś się hipnozy obawiam i w ćwiczeniach nie wzięłam udziału. Nie mam na kim praktykować. Krzysiek po lekach psychotropowych, a S po alkoholu. Nie wolno. Skrypt zgrałam i mam zamiar przeczytać.

Dziś jedziemy z Onką do weterynarza. S zabierze się z nami, bo ma po 15 -stej pociąg. W domu będzie po 19. Przyjedzie chyba w grudniu przed świętami. Sporo pracy tym razem zrobione. Ja jestem zadowolona, a Krzysiek jak zwykle nie. On nikogo nie docenia. Ja dziś mam pranie pościeli. Mam cięcie drewna. Teraz mam ciąc drewno dość mokre. Trzeba pociąć i przenieść do komórki mojej mamy. Najpierw trzeba tam sprzątnąć worki z węgla. Tym drewnem będę palić za rok. Ono jest mokre, bo leżało na deszczu. Drewna jest sporo, bo był wymieniany dach. Moze jeszcze będzie.

Nie wiem kiedy sąsiad przyjdzie do pracy. Niby teraz można tynkować nawet wtedy gdy temperatura wynosi 5 stopni, ale wolałabym mieć pracę z głowy.

6 października 2024 , Komentarze (2)

Wczoraj padało. Nie dało się nic robić na dworze. S wkręcił kołki pod kwietniki, zrobił podejście do ostrzenia siekier i wyjęcia maszyny do szycia. Było też przetykanie rury od odkurzacza. Miałam szkołę i dziś mam. Jutro S jedzie. Przyjedzie na święta. Dziś chcemy posadzić brzozę. S ma też wyczyścić moją pilarkę. Może wyczyszczę ja a on skręci. Jest jeszcze klon. Wyrósł między stopniami schodów.

Onusia znowu nie je. Chyba przestały działać leki. Jutro znowu weterynarz.

Dziś chcę wysuszyć do końca pieczarki. Ładne były i ładnie schną.

Jutro pogoda ma być fajna- sucho i ciepło. Może potnę trochę drzewa.

Maszyna do szycia niestety zardzewiała. Nie wezmę za nią tyle ile chciałam. Ludzie biorą je na stoliki i na to się nadaje. S znalazł sporo części do malucha. Moze coś dzisiaj sprzeda.

5 października 2024 , Komentarze (4)

Dziś koniec prac, a w poniedziałek Sebastian jedzie. Szybko zleciało. Sporo zrobił i sporo roboty zostało jeszcze dla mnie. Ja czekam na pogodę. Będzie dużo cięcia drewna. Będzie plewienie. Miałam wszystko skończyć do 15 X i nie wiem czy się uda. Mam jeszcze do sprzątnięcia przed zimą trochę gruzu i stertę cegieł.

Dziś mam szkołę. Jutro też.

Z pracy mam dzisiaj wsadzenie szafirków i przebiśniegów do gruntu. S ma wynieść maszynę do szycia z garażu. Chcę zrobić zdjęcia i wystawić ją do sprzedaży. Moze kupię już róże. Moze przesadzimy brzozę. Może S zajrzy do 2 odkurzaczy. Moze wytnie uschniętą szklankę.

Chcę zadzwonić do brata Krzyśka, żeby sobie znalazł czas na reperację gniazdka w łazience. Przy okazji może kupi mi ziemię do róż. 

Chcę zadzwonić do sąsiada, bo trzeba zawieźć podanie o wycięcie drzew. Może uda je się wyciąć do końca roku.

Mam 2 kilo grzybów- pieczarki i prawdziwki. Teraz suszę...

4 października 2024 , Komentarze (5)

Koniec tygodnia. Pracy już prawie nie ma dla S. Zasłona wyprana. Wersalka rozwalona. Drobne prace w większości wykonane. Został złom. S twierdzi, że trzeba zmienić kawałek rury do pieca, bo moze sezonu nie wytrzymać. Muszę zerknąć na to. Rura była i ja obsadzić potrafię ale nie potrafię uciąć piłką ręczną, a lisicą nie próbowałam. No i gdzieś ostrza przepadły.

Dziś Krzysiek ma wolne i jedzie na zakupy. Może mi kupi grzyby, bo w środę nie było na targu. Może dziś będą na ryneczku. Potrzebuję jeszcze 2 kg i kilo pieczarek. Czaję się na kanie i na maślaki. Maślaki bym zamroziła, a z kani bym zrobiła kotlety.

Dziś mam do zrobienia śledzie w sosie musztardowym. Moze też zrobię sałatkę albo pastę z jajek i śledzia z majonezem. Chcę zrobić na obiad fasolkę. Jutro będzie fasola po staropolsku, a wczoraj był quiche z papryką. Do tego kotlety z ziemniaków i śledzi.

Moja Rozunia straciła część zębów. Teraz coś ją w pyszczku chyba boli, bo wolniej je.. Ostatnio miała jednak w pyszczku mysz... Zabiegu zrobić nie zrobię, bo to za duże ryzyko ze względu na jej wiek. Koteczka to seniorka i mogłaby się nie obudzić, a ja jeszcze życie cieszy. Mruczek jest starszy a zęby ma.

Onusia była wczoraj u weterynarza. Dostała dwa zastrzyki w tym antybiotyk. Mniej już kicha i zaczyna jeść. Następna wizyta w poniedziałek.

3 października 2024 , Komentarze (4)

Prace idą. S się stara. Dużo już zrobione, ale wychodzą następne, nieplanowane prace, które zauważa. Dziś może zrobi ze złomem o ile sąsiad wróci, bo on ma zawieźć do punktu. Jeśli nie to chociaż S ten złom zgromadzi w jednym miejscu. Są dwa piece, zlew, piec gazowy od centralnego i wanna. Są też drobne rzeczy typu rynny, węglarki, pręty. Gdy S będzie w skupie złomu ma poszukać blachy do przykrycia szamba. Teraz jest przykryte drewnem, a to niezbyt mi pasuje.

Ja mam dzisiaj do posadzenia do doniczek rośliny cebulowe kwitnące wiosną. Kupiłam narcyzy białe i żonkile, krokusy, przebiśniegi i trochę szafirków. Te ostatnie pójdą do ziemi. Może mi się uda pociąć trochę drewna. Wszystko zależy od pogody. Krzysiek będzie w domu po południu, to moze coś pomoze. Moze dziś pojedziemy z Onką do weterynarza. Chcę posadzić cebulkę, bo Krzysiek mi kupił drobne. Moze będą piórka...

Sklep faktycznie nieczynny i S chodzi po piwo około 2,5 km od domu. Wczoraj był dodatkowo w lesie. Chodzi z plecakiem. Miał jeździć na Krzyśka rowerze, ale według niego rower nie jest pewny. Coś mówi o tym, że przywiezie swój, ale to chyba bez sensu. Chciał Krzyśkowi rower wyremontować, ale czasu brak no i Krzysiek mało go używa to i sensu nie ma.

Dziś mają być wywiezione śmieci. Worków mam 6, ale wszystkich Krzysiek nie chce wystawić, bo twierdzi, że nie wezmą. Ja bym wystawiła, bo ryzyka tu nie ma. Nie wezmą to się z powrotem przyniesie do domu. Gdyby wzieli jednak to byłby problem z głowy. Na razie stoją w sieni i nie bardzo jest jak przejść. Jutro ma S rozwalić wersalkę u dziadka i trzeba będzie ją wynieść, a nie bardzo jest jak, bo worki przeszkadzają.

Opuchlizna S z oka zeszła po dwóch zabiegach. Wczoraj S znalazł w parku 200 zł. Dziś jest na grzybach, bo wczoraj jakiś facet wychodził z naszego lasu z polową koszyka prawdziwków.

2 października 2024 , Komentarze (10)

Nie mogę sobie poradzić z kotami. Aron nauczył się otwierać drzwi do kuchni i ciągle to robi, a później poluje na myszy. Za nim wchodzi całe stado i polują. Łapie Kajtek, Rozi. Czai się Aron i Czarnusia, Majka. Nawet Mruczek wącha tam gdzie bywają. Ja się wściekam. Wczoraj wpadłam z krzykiem i wygoniłam je z kuchni. Aronek tak się wystraszył, że uciekł pod kanapę. Na szczęście zaraz wyszedł. Ja i tak miałam wyrzuty sumienia. Dziś może już będzie postawiona klatka łapka i może będzie założona zasuwka. Będzie spokój. Moze Aron przestanie skakać po drzwiach. Na razie ten rumor jest denerwujący. Trzeba by myszy wynieść i niech sobie przed zimą szukają innego schronienia. Mnie one zbędne. Całe lato były. Mam dość.

S znowu przyjechał chory. Kilka dni temu bolał go ząb, ale do dentysty nie poszedł. Teraz jest okropnie spuchnięty. Nawet oko. Z trudem mówi. Chciałam mu dać leki, ale się nie zgodził. Jest uparty.

No i znowu mam chorego kota. Tym razem problem jest z Onką. Ma koci katar i jakim cudem go złapała nie mam pojęcia. Nie je prawie od kilku dni. TYlko pije trochę mleka i wodę. Na razie nie mam jej jak zabrać do weterynarza, bo kotka do mojego transportera nie wejdzie. Gryzie i drapie. Kupiłam taki otwierany od góry i czekam na niego. Nie wiem czy uda się jej pomóc, bo leków do pyszczka nie weźmie. Nie wiem co z zastrzykami. Kotka nie lubi być dotykana i jest agresywna. Bardzo agresywna. Drapie nawet wtedy gdy Krzysiek usiłował jej wytrzeć pyszczek. Z trudem można ją dotknąć. Zawsze taka była.

Niestety wczoraj odkryłam, że leje się następny dach. Nie wiem czy dam radę go w tym roku zrobić. Miał być robiony w przyszłym roku. Była papa zwykła a ja chcę tą lepszą, termozgrzewalną.

Wczoraj zepsuło się gniazdko w łazience. Zaczęło się kopcić i zajął się kabel od pralki. Dobrze, że Sebastian zauważył, bo byłby pożar. Naprawił kabel i skończyłam pranie. Gniazdka nie mam. Trzeba kupić i wtedy dopiero zrobić.

Sebastian oczyścił mi częściowo jedną komórkę. Mam sporo drewna do cięcia, ale zanim spalę musi wyschnąć. Ciąć to będę sama, bo to głownie deski.

1 października 2024 , Komentarze (8)

Sebastian przyjechał i jest. Niezbyt to dobry czas, bo w ten weekend mam szkołę. Szkoła się kończy, a ja się nawet cieszę. Nie bardzo mam teraz ochotę na regularną naukę. Koniec szkoły chyba 20 X. Nie jestem pewna, bo mamy zaległe zajęcia i chyba będziemy nadrabiać. Nie wiem kiedy. Teraz 5x  w sobotę będą zajęcia z kundalini Reiki. Już drugie. Co w niedzielę nie wiem. Zostały jeszcze karty czakr do przerobienia. Chyba tylko to.

Na S czeka bardzo dużo pracy. Chcę by rozwalił i wyniósł wersalkę z pokoju dziadka. Ma wywieźć złom. Wcześniej trzeba odpiąć piec gazowy do centralnego i dwa piece węglowe. Do tego będzie zlew i wanna. Trzeba pociąć trochę drewna i uciąć 3 grube gałęzie, które przeszkadzają. Są do naostrzenia szlifierką 3 siekiery i 3 noże. Jest do wyprania olbrzymia zasłona. On powinien ją zdjąć i zawiesić. Trzeba wkręcić 3 kołki. Niby używam wiertarki, ale z założeniem wiertła mam problem, bo siły mało, a zakręcone wszystko musi być solidnie. Trzeba podkleić kaseton styropianowy i naprawić szufladę. Trzeba zamontować zasuwkę do kuchni. Jest do wyczyszczenia moja pilarka. Niby potrafię to zrobić, ale z zakręceniem i regulacją łańcucha mam problem, bo mi brak siły.

Dziś może ułożę stertę cegieł i wyniosę trochę śmieci, gruzu. Może Krzysiek pomoże.

Znalazłam sobie szkołę, ale ona nie daje uprawnień. To studium interwencji kryzysowej. Nie jest to szkoła z certyfikatem, bo certyfikat mogą otrzymać tylko osoby po studiach. Szkoła trochę kosztuje no i nie wiem co zrobić. Z jednej strony mnie kusi, a z drugiej zastanawiam się po co mi to. Co mi to da. Wiedzę mogę zdobyć i z książek, a będzie taniej.

Od wczoraj przytyłam 2 kg. Nie wiem czy to złe wskazanie wagi. Czy to faktyczne spuchnięcie od węglowodanów. Będę to obserwować i będę nadal na mniejszej ilości kalorii.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.