Prace idą. S się stara. Dużo już zrobione, ale wychodzą następne, nieplanowane prace, które zauważa. Dziś może zrobi ze złomem o ile sąsiad wróci, bo on ma zawieźć do punktu. Jeśli nie to chociaż S ten złom zgromadzi w jednym miejscu. Są dwa piece, zlew, piec gazowy od centralnego i wanna. Są też drobne rzeczy typu rynny, węglarki, pręty. Gdy S będzie w skupie złomu ma poszukać blachy do przykrycia szamba. Teraz jest przykryte drewnem, a to niezbyt mi pasuje.
Ja mam dzisiaj do posadzenia do doniczek rośliny cebulowe kwitnące wiosną. Kupiłam narcyzy białe i żonkile, krokusy, przebiśniegi i trochę szafirków. Te ostatnie pójdą do ziemi. Może mi się uda pociąć trochę drewna. Wszystko zależy od pogody. Krzysiek będzie w domu po południu, to moze coś pomoze. Moze dziś pojedziemy z Onką do weterynarza. Chcę posadzić cebulkę, bo Krzysiek mi kupił drobne. Moze będą piórka...
Sklep faktycznie nieczynny i S chodzi po piwo około 2,5 km od domu. Wczoraj był dodatkowo w lesie. Chodzi z plecakiem. Miał jeździć na Krzyśka rowerze, ale według niego rower nie jest pewny. Coś mówi o tym, że przywiezie swój, ale to chyba bez sensu. Chciał Krzyśkowi rower wyremontować, ale czasu brak no i Krzysiek mało go używa to i sensu nie ma.
Dziś mają być wywiezione śmieci. Worków mam 6, ale wszystkich Krzysiek nie chce wystawić, bo twierdzi, że nie wezmą. Ja bym wystawiła, bo ryzyka tu nie ma. Nie wezmą to się z powrotem przyniesie do domu. Gdyby wzieli jednak to byłby problem z głowy. Na razie stoją w sieni i nie bardzo jest jak przejść. Jutro ma S rozwalić wersalkę u dziadka i trzeba będzie ją wynieść, a nie bardzo jest jak, bo worki przeszkadzają.
Opuchlizna S z oka zeszła po dwóch zabiegach. Wczoraj S znalazł w parku 200 zł. Dziś jest na grzybach, bo wczoraj jakiś facet wychodził z naszego lasu z polową koszyka prawdziwków.