Oj, działo się przez ostatnie dwa lata jak mnie tu nie było.
Dwa lata temu moja waga wskazywała 70 kg. To był 12 kg spadek wagi. Byłam super szczęśliwa. Utrzymywałam tą wagę może z pół roku. Potem zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Zaczęłam kiepsko się czuć, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Wydawało mi się, że w zasadzie nic w swoim życiu nie zmieniłam, nie zaczęłam się nagle inaczej odżywiać, teoretycznie byłam zdrowa. Wyniki badań bardzo dobre, ale coś było nie tak.
Niespodziewanie moja waga zaczęła ciągle rosnąć, średnio co miesiąc po około 1-1,5 kg. Żadne zmniejszanie posiłków, pilnowanie jadłospisu nic nie dawało.
i tak w 18 miesięcy przytyłam 18 kg. Waga zaczęła wskazywać 88-89 kg !!!!
Postanowiłam udać się do endokrynologa, zrobić badania i zobaczyć czy czasem moje Hashimoto nie zamieniło się w niedoczynność tarczycy.
Oczywiście, wyniki padły na łeb na szyję. Niedoczynność tarczycy jak tralala. Rozpoczęłam próbę poprawienia sytuacji. Euthyrox 50 mg. Po kilku dniach zaczęłam się trochę lepiej czuć, więcej siły, chęci do życia. Po 3 miesiącach kontrolna wizyta. O dziwo, przez 3 miesiące nic nie przytyłam. Jest już sukces. Niestety wyniki nic a nic się nie poprawiły. Walczymy dalej. Zwiększona dawka leku. Miałam iść na wizytę kontrolną, ale gabinety pozamykane. Nie wiem jakie mam wyniki. Waga nie wzrosła, ale też nie zmalała.
Postanowiłam, że jak już nie rośnie długi czas, to może warto zawalczyć o jej zmniejszenie ( wychodzi na to, że mój organizm nie powinien mnie sabotować i niszczyć ewentualne efekty pracy)
Po raz kolejny wykupiłam dietę ( odpowiada mi ta forma: wiem co i ile mam zjeść) i ruszyłam po zdrowie.
Dziś dzień drugi. Czuję się dobrze. Najważniejsze , że zaczęłam. Mam nadzieję, że wrócę do dawnej siebie. Pełnej życia i radości. Nie chodzi tylko o wagę, ale o całą mnie.
Będzie dobrze. Ważne, że zaczęłam. Chwilo trwaj.