W pracy mi się nudzi...Wyczytałam już wszystko, co miałam wyczytać na necie, przejrzałam gazety, obgadałam wszystkich, których miałam obgadać, poesemesowałam z kumplem...a dopiero 11:30
Z tego wszystkiego wymyśliłam, że przefarbuję się znowu na ciemno. Popatrzyłam na te swoje zdjęcia i cholera, ruda jak nic. A ciemny to ciemny....szlachetny, fajny kolor...A w piątek do fryzjera się umówiłam na podcięcie kłaków. Tyle wynikło z mojego nudzenia się.
Wczoraj był majster u nas po kasę...znów 3 tysiączki w plecy....Strasznie narzekał na te belki z tartaku...że musi docinać, że cośtam....kanał jednym słowem. Jak mi się strop zwali na łeb, to tego Kałużnego rozniosę...Łaty i kontrłaty bierzemy już gdzie indziej. No i z kominami problem....bo wzięliśmy 2 x 200 fi i nie wchodzą tak jak powinny...i kombinowaliśmy wczoraj na papierze jak je ustawić, żeby było dobrze...A mój małżonek strasznie się mądrzył do mnie.....aż mnie wqrwił i zebrał wieczorkiem opiernicz. Szkoda, że się wcześniej tak nie wymądrzał, jak trzeba było
Dzień minął bez zakłóceń, skalpel zrobiłam, ćwiczenia też. Udało mi się nawet schłodzić kolano, bo młoda na różaniec poleciała, a my o jednego coldpacka zawsze się bijemy.
Małżonek szanowny długo też nie wytrzymał w ignorowaniu młodej i wczoraj już sobie ćwierkali wieczorem....do następnego razu
Miska :
I - 5 łyżek musli bakaliowego Bakalland + plasterek chałwy na to, duże latte
II - serek wiejski 3 %, jabłko
lunch - sałatka z tuńczykiem (jajko, pomidor, tuńczyk, ser żółty, cebula czerwona, dressing z łyżki majonezu, jogurtu light i keczupu
obiadokolacja - 1/2 piersi kurczaka z piekarnika, kilka ogórków chilli
przekąska - jajko, rzodkiewki, sałata
Ćwiczenia - zestaw obowiązkowy.
W tak zwanym międzyczasie : farbowanie włosów i wypad na działkę po rzodkiewki i sałatę. Nie wiem jak ja to ogarnę...postaram się. Przynajmniej nie będę miała czasu na pierdoły.
Spadam poczytać, co u Was słychać...