PRZELAMALAM SIE!!! i w koncu dzis poszlam na silownie :). Yeah!!
Wiem, moze wydawac sie to jak najbardziej oczywiste, ale mi bardzo ciezko bylo sie zmobilizowac i po mimo tego, ze mam wykupiony abonament, nie chodzilam tam czesto.
Dzis wzielam to na miekko ;). Otoz wybralam bieznie i orbitka. Nie ma to jak dobra wspinaczka. Udalo mi sie doprowadzic, moje serce do poziomu 150 uderzen na minute i pozostac tak przez ponad 10 min, az nie moglam dychac, ale dalam rade, z niecierpliwoscia patrzac na uciekajace minuty do konca treningu.
Calkowicie wypocilam w ciagu 40 min 360 kcal, serce dostalo troche wiecej krwi a ja niesamowita dawke dobrego nastroju :)
Nawet po powrocie do domu ciagle chodze usmiechnieta i nie moge sie juz doczekac powrotu jutro znow po pracy. Do tego wszyskiego udalo mi sie takze zarezerowac spotkanie z trenerem, aby mi przypisali wlasciwy program treningowy. Jedna kolezanka Vitalijka, pisala o tym i tak mnie zmobilizowala :) dzieki Caffka :***.
Normalnie kochane to ja jestem szczesliwa :). Jedzonko do pracy na jutro przygotowane, ciuchy na silownie zaraz sobie spakuje, trosze telewizji, lozko, spac i znow kolejny dzien.
Nawet nie zdarzylam dzis odpisac na inne posty, wybaczcie, z wrazenia ze to pierwszy pazdziernika dzis chyba.
Dobranoc Kochane, trzymajcie sie cieplo i do napisania jutro :)