Tak sobie pomyślałam, że dobrze mi wychodziło odchudzanie, gdy pisałam sobie w zeszycie co zjadłam, i tak znów wytargałam z szafy zeszyt i naskrobałam co zjadłam.
Nie liczyłam nigdy kalorii, ale dziś spróbowałam tak mniej więcej, aby mieć rozeznanie ile zjadam. Nie wygląda to źle, mam nadzieję, że niedługo znów będę się dobrze czuła we własnym ciele. Nie chciałam nigdy być jak modelka, ale atrakcyjnie wyglądać i nie ukrywać fałdek, nie wściekać się, że znów czegoś nie mogę założyć, bo źle będę wyglądała i wystawie się na pośmiewisko. Tak bardzo chcę się zmienić w końcu mam już 25 lat, chciałabym w końcu założyć strój kąpielowy na plaży i nosić sukienki. Myślę sobie, że gdybym nie miała tyle stresów w domu też jakoś mogłabym poukładać wszystko, poćwiczyć a nie od rana do wieczora się denerwować. W nocy nie śpię dobrze, więc to też odbija się na nerwowości w dzień i tak dzień za dniem... jak błędne koło
Dość już mojego marudzenia, to nic nie da. Wszystko się ułoży, musi się ułożyć.
W końcu niedługo będzie przeprowadzka do nowego domu i nowy etap w życiu