Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szczęśliwa żona i mama. Ciut za duża kobietka ;) Tortująca Mama z wypiekami :) https://www.facebook.c
om/mamazwypiekami/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 71893
Komentarzy: 932
Założony: 9 marca 2010
Ostatni wpis: 1 lipca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angie65

kobieta, 44 lat, Tarnowskie Góry

160 cm, 66.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 września 2017 , Komentarze (5)

Dziś wróciliśmy z wakacji u moich rodziców. Tak jak przypuszczałam - nie obyło się bez drogi grzechu i rozpusty ;) No nie obżerałam się do upadłego, jak to ja potrafię. Nie pochłaniałam tony słodyczy, jak to ja potrafię. Nie zawiesiłam na kołku mojego stroju do ćwiczeń, jak to ja potrafię. Ale...

...ale, były i kiełbaski z ogniska, i mozzarella konsumowana w całości, i tosty pełnoziarniste w ilościach co najmniej niezdrowych, i ajerkoniak wieczorami z własną mą rodzicielką, i wielkie porcje lodów. I generalnie nie było tragicznie, ale mogło być zdecydowanie lepiej ;) Waga mamina dziś pokazała 1,6kg więcej niż przed tygodniem. Ale to tylko sprzęt, inny niż na co dzień używam. Taki żarcik sobie zrobiłam włażąc na nią dziś rano. Miałam ćwiczyć codziennie, ale skończyło się na dwóch treningach w ciągu tego niemal tygodnia, z powodów dla których nie będę mieć więcej dzieci ;)Mianowicie oprócz mojej rodzonej dwójki wraz z mamą miałyśmy pod opieką jeszcze 5-cioletnie bliźniaki mojej siostry, która musiała wracać do pracy w Krakowie. Takiego armagedonu, to ja się może i spodziewałam, ale łudziłam się, że nas to ominie (smiech) Pierwsze dwa-trzy dni to był koszmar, gdy wszyscy musieliśmy się nauczyć ze sobą żyć. Zmęczenie rzucało nas z mamą wieczorami na twarz dosłownie (ziew) Całe szczęście potem było już zdecydowanie lepiej i generalnie okazuje się, że to były całkiem fajne wakacje! Dla moich siostrzeńców (też parka, jak moje dzieci) to musiało być trudne doświadczenie, bo pierwszy raz w życiu byli tyle czasu z dala od rodziców, ale ostatecznie dali radę :)Wszyscy daliśmy radę :) Tyle odmiennych charakterów, oczekiwań, temperamentów i przyzwyczajeń musiało się trochę pościerać ;) Mnie było  o tyle łatwiej, że wpadłam w tryby opiekunki czworga niemal bezboleśnie, bo z rozpędu własnego świeżego macierzyństwa. Mojej mamie, która na co dzień nie zajmuje się dziećmi, było ciężko odnaleźć się w tym chaosie i hałasie ;) Że nie wspomnę o jej dwóch pasch - starszych paniach, jak mówi moja mama. Jednak pieski są przekochane i nawet nie warknęły na usiłujące uszczęśliwiać je dzieci - musiałyśmy tylko pilnować, aby dzieciaki nie były zbyt nachalne z tą miłością, bo przecież to jednak tylko zwierzęta (znaczy się psy, nie dzieci, chociaż....?(smiech)) i mogłoby być groźnie. Było fajnie, choć ciężko. I dlatego nie będę mieć więcej dzieci - nie mam wcale ochoty na taki sajgon na co dzień :p

Jutro moja młodsza pociecha idzie pierwszy raz do przedszkola. Tego samego, co starszy brat. W planach mam więc wymagający trening, a potem słodkie "nicnierobienie" w towarzystwie ostatniego odcinka GoT ]:> Bo mi się należy! No! 

Na zdjęciu piękne okoliczności przyrody, podczas poniedziałkowego Skalpela w plenerze :)

Fajnie jest pofikać pod gołym niebem - towarzyszyły mi wszystkie dzieciaki i tylko się śmiały, że przecież tam nie ma ani podłogi ani sufitu, żeby kierować do nich palce lub pięty przy podnoszeniu nóg (smiech)

26 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

A przynajmniej się staram :D

Jestem  na wsi u rodziców. Na tydzie to przeżył,  ten  wie ;) Trzymajcie  za  mnie kciuki! Hot body basic  dziś zaliczone!!! Jutro reset, mmmmmm :)

25 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś 21-szy trening i wylosowało mi się do zrobienia akurat Metamorfozę 21dni ;) Runda 9-ta jest zabójcza - nie potrafię wykonać ani jednego ani drugiego ćwiczenia (smiech)Nie mam w domu piłki do fitnessu i raczej nie zapowiada się, aby coś w tej kwestii uległo zmianie - brak miejsca w domowym bałaganie, wystarczy, że mata do ćwiczeń wala się pod nogami notorycznie wyciągana przez dzieci z najgłębszych nawet szaf i zakamarków ;) Gdybym dorzuciła jeszcze wielgachną piłkę, to straty finansowe liczyłabym w tysiącach ;)Ćwiczę sobie więc bez. No ale to i tak rzeź niewiniątek :PP

A na zdjęciu mój kolejny dietetyczny obiad w porcji absolutnie niedietetycznej :D To lubię! Duuuużo, duuuuużo jedzenia! :D Potrawa smakiem może nie powala, ale nie jest tak źle ;) Kaszotto z kaszy jaglanej z fasolką szparagową, papryką i fetą - 480kcal

24 sierpnia 2017 , Komentarze (10)


Dziś mój dwudziesty trening. Miał być uczony Sukcesem. I był :p

Wytrzymałam 4 minuty HIT KARDIO(smiech):PP(uff) I przełączyłam na zestawy na nogi i brzuch. No nie dałabym rady zrobić wszystkiego! Ale jeszcze dam... Kiedyś też poległam przy pierwszym podejściu do HIT-u/a(?), a za jakiś czas, w prawdzie umierając prawie, dałam radę całemu 45 minutowemu treningowi :) Jutro jednak zapewne będę ledwo chodziła ;)

Ale ja nie o tym...Dziś cotygodniowe ważenie i mierzenie po miesiącu. Waga stoi trzeci tydzień. Ale! Centymetry spadają! Więc chromolić wagę! Może sobie i wzrosnąć nawet do 75! Byle było mnie mniej w obwodach! :D Na dowód załączam zdjęcia - jeśli ktoś jest życzliwy, to zauważy różnicę, jeśli nie, to na końcu jest tabelka z wymiarami - czarno na białym dla niedowiarków ;)Wiem, szału nie ma, ale mam prawie 40 lat i to już naprawdę nie jest takie proste rozkręcić metabolizm i stracić te centymetry ;) JESTEM Z SIEBIE DUMNA! (puchar)  

Na żadnym ze zdjęć nie wciągam brzucha i na wszystkich ta jasna guma/pas od spodenek jest wywinięta w dół, aby nie maskować piekielnych boczków;)

23 sierpnia 2017 , Komentarze (13)

Tytuł z Arethy Franklin z dedykacją dla mojego (prawie) boskiego ciała i równie (prawie) boskiego umysłu ;)

Wczorajsza Rewolucja dała mi taki wycisk, że do końca dnia czułam się jak zdjęta z krzyża. Naprawdę, czułam się jakbym nie spała przez trzy dni i  przebiegła 20km na czczo (przynajmniej tak to sobie wyobrażam ;)) Z powodu tego spadku samopoczucia darowałam sobie wieczorny trening, jednocześnie obiecując sobie, że dziś przywalę  Sukcesem.

No ale...dziś czułam się tylko niewiele lepiej, zakwasy w miejscach tak dziwnych, że nie wiedziałam, że tam mam jakieś mięśnie;)(smiech) i w dalszym ciągu osłabienie, przekonały mnie, że jednak muszę samą siebie uszanować i nie katować się ponad siły. Dlatego dziś Secret na spokojnie :) (choć i tak nie byłam w stanie wszystkiego jak należy wykonać ;)) No i to była naprawdę dobra decyzja! Teraz czuję się super! Zmęczenie gdzieś odeszło, nastrój mam super! Ciało mimo treningu wypoczęło :) Niewykluczone, że na tę decyzję miał wpływ filmik na YT o 10 najczęstszych błędach trenujących kobiet, w tym za dużo cardio ;)

Dlatego...R-E-S-P-E-C-T dziewczyny! Nic ponad siły, bo to się zemści...

A jutro ważenie i mierzenie (3,5 tygodnia po poprzednich). Aż się boję, bo lustro i spodnie nie są dla mnie łaskawe :(

22 sierpnia 2017 , Komentarze (12)

do włosów. Po treningu. Zboczuchy! ]:>

Dziś na tapecie drugi raz w życiu Rewolucja. Spaliłam 487 kcal i 63 g tłuszczu. Tętno 171(max)/146(śr). Nie byłam w stanie dotrzymać tempa Ewie, robiłam krótkie przerwy, bo z braku tchu aż mi się w głowie kręciło, ale nie przerwałam treningu całkiem (puchar)

Gdy wstawałam rano, czułam lekkie zakwasy po wczorajszym wycisku. Jeśli dziś będę miała jeszcze siłę na wieczorny trening, to jutro może być masakra :PP

Dziś, wreszcie, czuję się fajnie po treningu. Nie mam już do siebie pretensji, że nie podołałam w 100%. Dziś czuję, że jestem fajna...

21 sierpnia 2017 , Komentarze (8)

I na dobre spanie potraktowałam się starym dobrym Skalpelem (smiech)

Doszłam do wniosku, że mam za dużą różnicę między liczbą dni od kiedy wzięłam się za siebie, a liczbą treningów. No bo jak się robi leniwcowo-wymówkowe pauzy w treningach, to potem grafik tak wygląda ;)Dlatego też, z wynikiem 22dni diety do 16 treningów, postanowiłam nadgonić ;) Dziś zaczęło się u Chodakowskiej na fanpage'u tygodniowe wyzwanie "Metamorfoza z twoim domu" i tam treningi są i trzy razy dziennie! Na tyle to sobie nie mogę organizacyjnie, ale kto wie? Może do końca tygodnia uda mi się ćwiczyć dwa razy dziennie? Z rana/południa hardcore, a wieczorem ciche treningi jak Skalpele oba, Secret i Slim Fit. Zobaczymy...

21 sierpnia 2017 , Komentarze (6)

BIIIIIIIIIIII-KIIIIIIIIIIIIIII-NIIIIIIIIIIIIIIII!!!!!!! Całe!!!!! (puchar)(puchar)(puchar)(puchar)Pierwsza runda w wersji zaawansowanej, druga zaczęta od zaawansowanej, skończona jednak w podstawowej ;) No bo przecież bez przesady...(smiech)(smiech)(smiech)Płynęłam, podłoga płynęła, tchu złapać nie mogłam, ale WYTRWAŁAM! :D

Trening zrobiony o ludzkiej porze - w południe, przy dyskretnej asyście małżonka, który gdzieś tam się snuł wokół dużego pokoju, gdzie ćwiczyłam. Wredzioch wstrętny uśmiechał się pod nosem i kręcił głową, gdy stękałam  i sapałam z wysiłku. Mój mąż nie wierzy w skuteczność (a raczej w potrzebę) dodatkowego ruchu u dorosłych. To dla niego kaprys i wydziwianie. Wg niego wystarczy mniej jeść i co jakiś czas pójść na spacer. No nie przekonam go dopóki nie zobaczy spektakularnych efektów u połowicy. Niby kiwa głową ze zrozumieniem, gdy mówię mu, że lepiej się czuję, mam lepsze trawienie i (mimo wszystko) lepszy nastrój oraz przestały mnie boleć plecy. Mam jednak wrażenie, że jednym uchem wpuszcza, drugim wypuszcza, bo i tak wie swoje. Ehhh... To ja wiem lepiej! I już! (smiech)

A jako ciekawostkę zapodaję mój dzisiejszy talerz obiadowy. Porcja nie wygląda bynajmniej na dietetyczną, nieprawdaż? ;)

21 sierpnia 2017 , Komentarze (6)

Finisz o 23.45. Negocjacje trwały dobre 1,5 godziny ;)Osiągnięto kompromis w postaci Skalpela II. Komisja stwierdza wstępnie, iż kandydatka do tytułu Lasencji Wszechczasów wykazuje tendencję do poprawy formy - archiwalne notowania spalonych kalorii podczas tego programu są wyższe przeciętnie o 25 kcal (smiech)Za tydzień wystąpię w jakimś mityngu lekkoatletycznym, a co! (smiech)

Zastanawia mnie jedno...jak określić moje odczucia po? Euforia to to na pewno nie jest, duma z siebie też nie bardzo (a w najlepszym razie jej śladowe ilości)... no nie wychodzi mi nic innego niż ZNIECIERPLIWIENIE i LEKKI WKU*W (przepraszam za słownictwo). Dlaczego jednak akurat TAKIE mam odczucia? No nie mam pojęcia...Może ze mną jest coś nie tak? Wkurza mnie fakt, że inne osoby potrafią się szybciej zmobilizować? Że nie idą po linii najmniejszego oporu i wybierają coś "cięższego" do ćwiczeń? Że mają lepszą technikę? Że one nie udają, że próbują coś zmienić w swoim życiu? Że im się uda ,a mnie pewnie znowu nie? Taaa...sama siebie diagnozuj. Na pewno Ci to, babo, pomoże... Czuję, że gdzieś tam głębiej chyba siedzi poważniejszy problem, niż rozmiar 42.

Żeby jednak nie wyjść na totalną marudę i czarnowidza, powiem, że dam sobie jeszcze szansę na zmianę nastawienia do tego przedsięwzięcia. JEŚLI za miesiąc nadal będę się tak czuła, to poszukam pomocy fachowca od głowy/duszy ;) Nie ma co się oszukiwać - jeśli pod kopułą nawala i domowe środki nie pomagają, to trzeba zacząć działać radykalniej, bo będzie tylko gorzej ;):PP

19 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Skończyłam ćwiczyć o 23. Slim Fit mnie wykończył. Cały dzień na wysokich obrotach - zmusiłam się wreszcie do sprzątania, co jest zajęciem o tyle wrednym, że moje dzieci mają kompletnie w nosie coś tak ulotnego jak porządek - skończę jeden pokój, to w poprzednim już jest bałagan i plamy na podłodze z owocków, jogurtów czy nawet zwykłej wody ;):PP No nie chce się w takich okolicznościach sprzątać wcale! :p 

Do tego wszystkiego jeszcze robiłam dwa obiady, bo mimo mojego odgrażania się, że osobno dla rodziny gotować nie będę, to i tak skończyło się jak się skończyło. W prawdzie czasami coś tam mojego zjedzą, ale jest to okupione takim marudzeniem, że już wolę przy garach dłużej postać, niż wysłuchiwać mękoleń i patrzeć na wykrzywione z niesmakiem miny :| Chociaż w sumie, to jednak powinnam się uprzeć i przestać gotować dania w stylu smażone kotlety mielone, paluszki rybne czy racuchy z jabłkami. Bo to po prostu niezdrowe i szkodzę tym moim bliskim. Ja tu się futruję fit-light-healthy food a oni czymś takim :( Kurczę, muszę zadbać o rodzinę, a nie tylko o siebie.  Przyzwyczają się, nie? (smiech)

Co do treningu, to co zrobiła "mądra" Ania? Uzbroiłam się w sprzęt pomiarowy w postaci pulsometru, po czym zapomniałam go włączyć (szloch) Skapnęłam się w połowie treningu (szloch) Zakładam, że spaliłam około 200 kcal. Tętno trudno określić. No nic - ważne, że poćwiczyłam. I starałam się skupić tym razem na technice. Napinanie wszystkich potrzebnych mięśni na raz nie jest takie proste ;) Do tego wszystkiego zszokował mnie instruktaż Ewy, żeby mięśnie brzucha napinać a nie wciągać! No jak to?! To to nie jest to samo??? (smiech) Całe życie myślałam, że wciągnięcia brzucha nie ma bez jego napięcia...To jak to jest? Ktoś mi "umi wytumaczyć" jak krowie na rowie? (smiech):?

Dziś jedzeniowo idealnie. Jak w czwartek spadku na wadze nie będzie, to się pogniewam! ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.