Podjęłam wrześniowe wyzwanie Chodakowskiej i dziś potraktowałam się 15' na pośladki z Sukcesu, 10' na pośladki z Rewolucji i zestawem gratisowym z fanpage'a Ewy. A jutro nie będę mogła chodzić. Serio. Dałam z siebie wszystko i jutro za to zapłacę
To był dobry dzień nie tylko z powodu wykonanego treningu. Zrobiłam sobie dziś wreszcie pazury i brwi. Po ponad dwóch miesiącach przerwy! Czuję się zadbana, dopieszczona, seksowna (eee, tu trochę przesadziłam...), kobieca, pewna siebie...co słowo, to przegięcie...Ale jak będę sobie to powtarzać, to może kiedyś faktycznie tak będzie?
W rzeczywistości czuję się padnięta, zła (BO TAK!, k$*@a! ), beznadziejna (znowu: bo tak! bo mogłam zrobić i więcej i postarać się ze wszystkim bardziej), przeziębiona (wredna, brzydka pogoda!)
GDZIE TE PIEPRZONE ENDORFINY?!?!?!?!
To wszystko przez @ i hormony. Na pewno! Na-pew-no!!!!
Pozytywy (wymienić, przeczytać sto razy i zapamiętać!):
- zrobiłam trening,
- pilnowałam diety,
- ogarnęłam chałupę z codziennego chaosu,
- ogarnęłam dziecka,
- mam przekolorowe, optymistycznie pretensjonalne (jak na mój wiek) paznokcie (efekt w realu jest bardziej subtelny - to neony potraktowane pyłkiem Crystal Mirror)
- zrobiłam prasowanie (NIENAWIDZĘ!!!) i pozbyłam się czegoś takiego:
Idę spać, bo mi jeszcze odbije i z tego czarnowidztwa jeszcze przyjdzie mi do głowy wciągnąć całą czekoladę...
Dobranoc! Niech Wam dobry humor dopisuje! Mój ma wakacje