Wczoraj był reset, dziś miał być trening. Ale nie było i nie będzie. Za to jest Zlaty Bazant. I postaram się nie mieć wyrzutów sumienia, że go piję zamiast ćwiczyć i że jestem najgorszą matką świata, która dosłownie cały dzień zmarnowała na robienie tortu, który i tak nie wyszedł jak powinien. Zamiast zająć się dziećmi jak należy
Moje drugie podejście do masy cukrowej, podobnie jak pierwsze nie należy do udanych. Ja nie wiem jak ci mistrzowie cukiernictwa to robią, ale wiem, że mają pełne prawo wysoko cenić swoją pracę - to jest ogrom roboty, czaso- i pracochłonnej. Do tego potrzeba wielkiej precyzji i talentu. Brakuje mi jednego i drugiego, a także warsztatu czysto rzemieślniczego. To prawda, robiłam wszystko sama począwszy od biszkoptu, przez krem czekoladowy, na lukrze plastycznym skończywszy; ale doprawdy efekt końcowy mnie nie powala. To znaczy powala - padam dosłownie na twarz Echhh...Nie wiem czy mi się chce dalej próbować, bo nie wiem czy kiedykolwiek będę zadowolona z efektów, a ryzyko, że tylko zmarnuje czas kosztem dzieci i rodziny jest ogromne...
Wracając do meritum, tort jest przeznaczony dla siostrzeńca mojej przyjaciółki w ramach urodzinowej niespodzianki. Chłopak jutro kończy 15 lat, na co dzień mieszka w Holandii i bardzo interesuje się modą, to znaczy nie tyle modą, co "byle czego" i "no name" na siebie nie założy Stąd taki a nie inny napis Z przymrużeniem oka Środek z jasnego biszkoptu przełożony konfiturą z czarnej porzeczki i budyniowym czekoladowym kremem. Serduszka i usta maskują niedociągnięcia
Puknij się w głowę kobieto żeby TAKIE rzeczy na vitalii dawać! Nawet jeśli to niezjadliwe, to pierdyliard kalorii ma i się nie kwalifikuje do żarcia fit