Reset. Totalny. No, nie licząc dzisiejszego stania przy garach (posprzątałam chałupę już wczoraj wykorzystując doskonały nawyk wyniesiony z domu w posagu, żeby sprzątać już w piątek po szkole/robocie nawet przy wielkim zmęczeniu, ale mając za nagrodę święty spokój od jazdy na szmacie w wolną sobotę - weekend uratowany tym sposobem ). Stanie przy garach się opłaciło, bo wyczarowałam pyszny gulasz z kurczaka. A zaczęło się od kupienia (wreszcie) mielonej papryki wędzonej. Coraz więcej przepisów zawiera tę przyprawę i stwierdziłam, że warto spróbować I tak wokół niecałej łyżeczki aromatycznej przyprawy zbudowałam całe danie Może nie wyszło całkiem zdrowo i fit (bo i sól i ziarenka smaku i kilka łyżek oleju, choć w sumie ten olej i tak w ilości nie porażającej przecież na taką porcję mięsa i konserwa), ale wyszło pysznie, domowo i własnoręcznie. Od A do Z! Mam cały gar, którym podzielę się z teściową i jej mamą (! - tak babcia mojego męża! )
Jeśli ktoś chętny, to proszę - oto przepis:
SKŁADNIKI:
filet z kurczaka - dałam trzy czyli jakoś tak 500-600g
duża cebula
3 ząbki czosnku
papryka czerwona
mała puszka kukurydzy z czerwoną fasolą bonduelle - "Porcja na raz"
pomidory krojone w puszce
koncentrat pomidorowy 3-4 łyżki
olej (dałam po ok 1,5 łyżki aromatyzowanego oleju rzepakowego chilli i czosnkowego)
sól
pieprz
papryka wędzona ~ 0,5 łyżeczki
ziarenka smaku ~ 2 łyżeczki
przyprawa do taco (opcjonalnie - miałam to w domu i do tej pory nie używałam, ale zapach podpowiedział mi, że będzie tu idealnie pasować)
PRZYGOTOWANIE
Kurczaka umyć, pokroić w kostkę, wymieszać z większą częścią oleju, ziarenkami smaku i pieprzem.
Posiekaną cebulę i przeciśnięty czosnek podsmażyć na reszcie oleju, zdjąć z patelni, żeby się nie przypaliło i na tej samej usmażyć kurczaka.
Pod koniec dodać cebulę z czosnkiem i pomidory w puszce - dusić kilka minut. Dodać pokrojoną w kostkę paprykę (nie za wcześnie, żeby się całkiem nie rozgotowała -lubię taką al dente), Dodać koncentrat - wedle uznania tak naprawdę, ja lubię kwaśniejsze dania, ok 0,5-075 łyżeczki papryki wędzonej - sprawdźcie najpierw na mniejszej ilości, bo to naprawę aromatyczny dodatek. można podlać wodą, gdy danie wydaje się za gęste. Doprawić jeszcze solą i pieprzem oraz szczyptą przyprawy do taco. Na sam koniec duszenia dodać kukurydzę z fasolką - na 2 minuty duszenia dosłownie.
Celowo nie dawałam innych przypraw i ziół, żeby niechcący nie zdominować wędzonego aromatu, ale tak naprawdę przecież każdy ma tu wolną rękę
Jedliśmy to z ryżem pełnoziarnistym Uncle Ben's. Lubię go, bo jest przyjemniejszy w gotowaniu i konsystencji niż zwykły brązowy. Nie klei się tak i nie ma się wrażenia jedzenia tektury
Smacznego!
A na koniec małe chwalenie się: Tak! Zjadłam dziś pół drożdżówki z serem i piernika czekoladzie, ale POPRZESTAŁAM NA TYM! I nie miałam wyrzutów sumienia! Czyli nic nie zawaliłam!
Najbardziej mnie cieszy to, że potrafiłam się bez większych problemów powstrzymać przed totalnym cukrowym popłynięciem, co jeszcze niedawno byłoby nie do pomyślenia. Zawsze sobie myślałam, że skoro już zeżarłam ten pasek czekolady, to wszystko poszło w diabły i nie ma sensu dalej się starać. No i z rezygnacją dokańczałam tabliczkę poprawiając cukierkami/ciastkami. A dziś...zjadłam i poszłam zająć się życiem! Cudowne uczucie! Tak się czujecie Wy - Wyzwolone?
To był dobry dzień. Bez treningu, bo bez treningu ale dobry