Wczoraj Slim Fit, dziś Turbo Wyzwanie.
Nastrój mi lekko podskoczył. Co było do wyjaśnienia/powiedzenia "na już", to zostało wyjaśnione/powiedziane. Sytuacja póki co opanowana, jakieś tam porozumienie osiągnęliśmy. Nikt nie obiecywał, że bajka będzie wiecznie trwać, że zawsze będzie różowo.
Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia i życzliwe myśli. Teraz piłka na mojej połowie ;)
106days
15 września 2017, 08:18Dobrze, że ciut lepiej. I że ćwiczysz, pomimo wszystkich przeciwnosci, bo niejedna osoba by to olała, przez "niesprzyjające okolicznosci" :) Mozesz byc z siebie dumna ! :)
angie65
15 września 2017, 17:20Właśnie wypowiedziałam się na ten temat u Naturalnej! :) Tak, mogę być z siebie dumna, bo nie zajadłam smutku, pogłębiając go tylko :) Jak tak już na chłodno przyjrzałam się temu, co mnie spotkało, to dochodzę do wniosku, że jakkolwiek czułam się wtedy fatalnie, to nie było to aż tak tragiczne, żeby to dalej roztrząsać. Tym bardziej, że nie pozostałam dłużna i nie stuliłam po sobie uszu. Odpowiedziałam dobitnie, może nawet zbyt dobitnie, ale ważne, że terapia szokowa poskutkowała. Wiem, wiem - zło dobrem zwyciężaj, ale czasami trzeba huknąć, żeby ktoś usłyszał...i posłuchał