Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jaka jestem. Mocno zakompleksiona z niską samooceną choć nie zwasze to widać na pierwszy rzut oka. Nigdy nie byłam super szczupła należę do tych bardziej przy kości. Raz w życiu ważyłam mniej niż 60 kilo i nigdy już się to nie powtórzyło. A bardzo o tym marzę. Mam dwójkę cudnych dzieci i wspaniałego męża. Do odchudzania zmobilizował mnie widok kumpla który schudł prawie 30 kilo. Pomyślałam wówczas skoro jemu się udało to dlaczego nie mnie. Aktualnie tj stan na 8.02.2010 - jemu się udało a mnie nie hmmm... Jest rok 2020 - dwa razy się udało dosięgnąć celu, ale nie ustabilizowałam go. Po ponad 10 latach jestem w tym samym miejscu. Kiepsko, ale się nie poddaję. Co tym razem mnie zmotywowało. Moja niemoc fizyczna, zadyszka przy wejściu na drugie piętro i niechęć do wszystkiego.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38041
Komentarzy: 178
Założony: 12 maja 2009
Ostatni wpis: 20 sierpnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MoniqueB

kobieta, 49 lat, Mała Wieś

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2010 , Komentarze (2)

Co prawda babeczki w ilości sztuk 5 plus jedna nadgryziona nadal czyhają w kuchni ale mnie jakoś do nich nie ciągnie ( ufff i całe szczęście)  Tak więc 35 dzień zaliczony. Jutro chwila prawdy. Mam nadzieję, że litry, co ja gadam hektolitry wody i zielonej herbaty nie przysłużą się zbytnio wzrostowi mojej wagi a wręcz przeciwnie pomogą w jej spadku. Coraz więcej osób zaprasza mnie do swoich znajomych to jest bardzo miłe i wszystkim tym Vitalijkowym bohaterom serdecznie dziękuję. Fajnie jest czuć, że nie jest się samemu z tym cielesnym ciężarem. I że w chwilach załamki zawsze ktoś Ci doda otuchy lub najzwyczajniej w świecie kopnie w zatłuszczone dupsko. Wiecie zaczęłam oglądać KSD na TVN i stwierdziłam ,że fajnie jest mieć takie właśnie psiapsióly z prawdziwwego zdarzenia. Takie co to nie tylko głaszcżą po główce ale takie co potrafią wygarnąć Ci prawdę prosto w oczy. I to jest właśnie w tym filmie najfajniejsze. Wiecie co pomyślałam, że powinnam zadzwonić do swojej kumpeli z liceum. Nie widziałyśmy się już ponad rok ale często do siebie dzwonimy. Niestety pogoń za pracą zmiana miejsca zamieszkania itp rzeczy mocno utrudniają nam takie spotkania jak w KSD. Ale dla chcącego nie ma nic trudnego prawda? Dobra to spadam zadzwonić a Wy trzymajcie za mnie jutro kciukasy.

17 marca 2010 , Komentarze (4)

Skończyły sie piec muffinki dla mojego synusia Patryka na imieninki. Łooooo matko  a ile mnie kosztowało, żeby tej łychy i łopatek z miksera nie wylizać z ciasta to nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić.. Zawsze odkąd pamiętam mama po przygotowaniu ciasta dawała mnie i siostrze pałkę do wylizania ( ale to brzmi jeszcze moja rodzicielka zostanie o coś niesłusznie oskarżona) no a teraz ja z siostra płaczemy nad tymi naszymi ciastkowymi brzuchami. No ale nic to, sukces osiągnęłam ciasta nie lizałam a to już jest coś. Jeszcze tylko przetrwam inwazję muffinek na stół. Swoją drogą mam nadzieję, że szybko znikną bo po pierwsze jest ich tylko 12 sztuk, po drugie jest 3 łakomczuchów do pałaszowania babeczek i po trzecie wszyscy je uwielbiają. Nawet chyba mogę się wojny spodziewać.    

16 marca 2010 , Komentarze (2)

Dzięki dziewczynom jadę z koksem dalej. (Mate Kitka fajnie, że jesteście i wspieracie) Fakt suszone owoce to nie to samo co baton czy ciacho, tak więc dalej ciągnę licznik abstynencji. Dziś z Vitalijkową dietką krucho.Za dużo czasu nie było mnie poza domem i musiałam coś wykombinować z resztek z lodówy. Musze jeszcze sobie sprawdzić kaloryczność ale myślę, że wyjdę podobnie jak w diecie.Za dwa dni ważenie. Ciekawa jestem czy osiągnę to 74,2 kg.Może sobie cos w nagrodę wówczas kupię. 

 

15 marca 2010 , Komentarze (2)

mija 33 dzień. Tylko tak się zastanawiam czy garść rodzynek zjedzonych dziś i śliwek suszonych wczoraj to też powinnam zaliczać do słodyczy? Bo jeżeli tak to wczoraj poległam, a jeżeli nie to jakoś daję radę. Oparłam się ciastom, czekoladzie, piizuniom i cukiereczkom wszelkiego rodzaju. To może ten cukier z suszonych owowców to nie jest taka zupełna dyskwalifikacja co??/? 

15 marca 2010 , Komentarze (2)

ha, ha ha uśmiałam się czytając te dywagacje na temat kaloryczności wody. Swoją drogą to co niektórzy powinni pić bardzo dużo wody coby im się "oleum" jak to mówił Mości Zagłoba do głowy przeniosło.

13 marca 2010 , Komentarze (1)

Nie było dziś zbyt dietkowo, znaczy się wg przepisów Vitalii, ale nie było tez obżarstwa, tak jak wczoraj mimo, że kusiły pizze w knajpie i kremówki u znajomych. I faktycznie tak jak kitka napisała kiedyś, że kumpela zrozumie gdy powiesz, że jestes na diecie i faktycznie to się sprawdza wśród znajomych. Nawet te kremówki pochowali coby mnie, cukroholika nie zamęczać ich fantastycznym widokiem i oszałamiającym wprost zapachem. Tak więc może uda mi się jednak do następnego ważenia wykonać zamierzony plan. Dzis mija 31 dzień abstynencji. 

12 marca 2010 , Komentarze (1)

Dietkowo dziś tragedia. Poleciałam dzis po bandzie i nie jestem z siebie dumna z tego powodu. Jestem potwornie na siebie zła, że tak łatwo dałam się pokonać ciągotom swojego organizmu. @ @-ą ale nie ma na to wytłumaczenia. Jedyna pociecha w tym ,że nie tknęłam słodyczy, ale i tak wrzucilam w siebie jakieś 500 nadprogramowych kcalorii. Rzygać mi się chce jak sobie o tym pomyślę. Uświadomiłam sobie również, że nawet wówczas gdy osiągnę już swój wymarzony cel , z wielką łatwością mogę go zaprzepaścić. Dzisiaj miałam tego zajawkę. 

11 marca 2010 , Komentarze (3)

Tak jak wczoraj przypuszczałam, szału nie ma. Owszem po dzisiejszym ważeniu utrzymuje się tendencja spadkowa ale efekty nie są aż tak oszałamiające. Dziś 0,3 kg w dół. Chyba powinnam się przyzwyczaić, że teraz waga będzie spadać coraz wolniej. Organizm prawdopodobnie przestawia się na tryb oszczędnościowy. No i do tego ta zbliżająca się nieuchronnie @. Strasznie namieszałam z tymi krokami milowymi. Wykupując nowy abonament skasowało mi się to co do tej pory osiągnęłam i znowu jestem na początku drogi odchudzania. Nie wiecie jak to zrobić aby kontynuować kroki milowe z poprzedniego miesiąca? Bo obecnie znowu jestem w fazie wstępnej.

10 marca 2010 , Komentarze (1)

Coś czuję, że jutro już tak różowo nie będzie jak tydzień temu. Chodzę głodna jak wilk a ślinotoku dostaję na widok a nawet na myśl o zwykłej kajzerce. Znaczy się rodzina zaniedługo zawita. Brzucho mam jak balon nawet go wciągnąć nie mogę. Co prawda dziś trochę ruchu zaliczyłam bo zawalczyłam z oknami narazie 3 a jeszcze mi ich trochę zostało. Nadal natomiast odnoszę sukcesy na polu słodyczowej abstynencji. Dziś mija 27 dzień i nadal daję radę. 

8 marca 2010 , Skomentuj

Chyba coś namiąchałam przedłużając abonament na Vitalii i kroki milowe, które osiągnęłam wcześniej przekolorowały się na czerwono i wskazują, że przytyłam a nie schudłam. Ale nic to, nie to jest najważniejsze. Kitka masz rację co do tego odmawiania. Kumpela zrozumie i nie będzie nakłaniać a ciocię fakt, można zsokować. Jutro zasuwam do doktorka na dopplerka. Od tego badania zależy jaki zabieg będę mogła wykonać na te moje żylaczki. Fajnie by było jakby okazało się, że naczynia są drożne.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.