Pamiętnik odchudzania użytkownika:
evelevee

kobieta, 40 lat, Gdańsk

163 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do końca roku- 70 !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 października 2013 , Komentarze (3)

Od rana zabrałam się za porządki, Ale za takie prawdziwe wielkie porządki. Wynioslam już na śmieci cztery olbrzymie kartony starych ubrań, butów, figurek, biletów, kalendarzy, gazetek itp i zdałam sobie sprawę, ze chyba jestem "zbieraczem", a oprócz tego muszę być osoba baaardzo sentymentalną, skoro zbieram bilety z kina i jakieś inne rzeczy zbierane "na pamiątkę"- i tak naprawdę nie wiem czego...

Dodatkowo zrobiłam małe przemeblowanie, wyczyściłam wszystkie kąty i cieszę oko tym widokiem :P Zostało mi jeszcze odkurzanie- ale jak na razie odkurzacz leży na środku i czeka na mnie...

Ćwiczę nadal w miarę regularnie, nie codziennie, ale nawet nie to było moim celem. Za to ostatnio czuję się naprawdę mocno głodna. Ciąglę myślę tylko o tym, aby coś jeszcze skubnąć... Najprawdopodbniej jest to spowodowane zbliżającą się @, ale ie chce zaprzepaścić wszystkiego co wywalczyłam, głupimi kilkoma dniami obżarstwa... Ale ogarnia mnie czasem takie uczucie jakbym "wyłączała myślenie" w momencie kiedy po coś siegam, szybko to potem wcinam, aby przypadkiem nie zacząć rozmyślać, bo to prowadzi oczywiście do wyrzutów sumienia... Przedwczoraj ciągle zagladałam do lodówki, zaś wczoraj na tapetę wzięłam czekoladowe cukierki- michałki, karmelki, toffi, krówki-które podjadałam co jakiś czas. Dziś moje menu nie wyglada tragicznie, ale napewno nie wzorowo- jajecznica z 2 jajek plus dwa kawałki chrupkiego chlebka z serem, pierogi ruskie i pół paczki orzeszków w czekoladzie (drugie pół oddałam- resztki zdrowego rozsądku jednak pozostały...). Ale jak oduczyć sie podjadania? Może to ma jakieś podłoże nerwicowe? hehehe...Dżizas, naprawde nie umiem powiedzieć sobie czasem stop. Aby jakieś cukierki leżały w misie na stole? Zapomnij! Aby jakieś ciastka były w puszce? Zapomnij! Wyżeram do ostatniego! Jak sobie pomóc?

Ok, zabieram się za odkurzanie. Może spalę równowartość jednego orzeszka w czekoladzie :P

28 września 2013 , Komentarze (1)

Od początku wrześnie nie miałam niestety czasu tu zajrzeć... 

Urlop minął błyskawicznie i jak zawsze spędziłam go aktywnie i cudownie. Pierwszy tydzień oczywiście w górach. Mnóstwo wędrówek, wspinczek, pięknych widokow. Przy okazji ponownie odwiedziłam Słowację i nakupowałam mnóstwo słowackiego czerwonego wina i Kofolę ( do której mam słabość). Przyznam, ze w porównaniu do poprzednich wyjazdów przemierzam cięższe trasy mniejszym wysiłkiem co jest zasługą regularnych ćwiczeń i tym, ze już tyle czasu nie palę :) Jestem z siebie tak dumna! A po obejrzeniu zdjęć z urlopu pomyślałam, że całkiem szczupło wygladam :)  Zatem pozostajemi na razie ogladanie zdjęć, wspominanie i dalsza praca nad soba, aby kolejny wyjazd był obfitujący w więcej wspinaczek i aby moja kondycja była jeszcze lepsza :) Motywacja chyba dobra,co?

Po powrocie trzy dni spędziłam nad jeziorem na Kaszubach i zbierałam grzyby (uwielbiam! i jeść i zbierać!). Następnie powrót do domu i jakoś musiałam zebrać się do pracy. Tydzień popracowałam i sie rozchorowałam :)  Teraz leżę w łóżku, ale muszę sie jakoś zebrać w sobie bo przygotowuje kolację urodzinową dla chłopaka , a goście przychodza na 17...Ale menu mam ułozone, produkty kupione- dam radę!

Waga bez zmian,  a nawet z lekkimi tendencjami w dół, ale dopóki nie zatrzyma się równo na 74- to nie zmieniam paska ;) Na aerobik chodze nadal, trochę przystopowałam z basenem , ale tylko chwilowo. trochę wkurza mnie brak spektakularnych spadkow, ale trudno :) Nie moge narzekac- ostatnimi czasy nasłuchalam sie już sporo komplementow, więc czuję się fajnie i czuję, ze jestem fajna :P

PS. Podczas choroby zaczęłam ogladac od początku "Gotowe na wszystko". Ten serial jest jak narkotyk- nie mogę sie od niego uwolnić! uwielbiam :)



26 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Dziś minął pietnasty dzień mojej codziennej aktywności. Co do poprzedniego wpisu- i używania Leg Magic codziennie- muszę się przyznać, że używam go co drugi dzień :P ale po prostu tak mnie bolą mięśnie, że mam wrażenie jakby zaraz miał mi coś pęknąc w udzie :P  a że za tydzie jadę w Tatry to nie mam zamiaru nabawić sie kontuzji :)

Ponadto mam wrażenie, że to najwyższy czas na urlop- jestem tak zmęczona, w pracy spedzam zamiast ośmiu- to dziesięc godzin dziennie... Oczy zakrapiam kropelkami bo juz tak mnie bola od gapienia się w monitor, że nawet na Vitalię rzadko zagladam bo mam wstręt do komputerów :P A oprócz tego pełno zajęć dokoła. Ale jakos ogarniam wszystko ...

Nawet zadowolona jestem , bo w końcu udałam się do dermatologa (oczywiście wizyta prywatna, bo jak zadzwoniłam do przychodni i zapytałam sie o wolny termin, to nastapiła taka cisza w słuchawce, ze myślałam, że rozmowę przerwalo :) Więc sie odzywam i mówie halo, a kobieta w słuchawce odpowiada- jeszcze chwile, bo liczę, na razie jestem na grudniu :P No ale zmobilizowałam sie, wyskrobałam stówke i poszłam prywatnie. No i dostałam taka masć, ze uczulenie, które mam od ponad roku na rękach zaczęlo znikać :) Huraa, moje łapki wracają do poprzedniego stanu :)

Popijam własnie ziiimne rózowe winko, łapie latające muszki dookoła ( u was też tego cholerstwa tyle lata????) i tak sobie wspominam stare dzieje... I tak sobie pomyslałam... Wyobraźcie sobie, że jesteście chłopakami ( a może jesteście :P), poznajecie cztery lata temu dzieczynę. Taką fajną, usmiechnietą, nawet ładną ważącą 69 kg ( trochę dużo, ale jest ok) no i zaczynacie ze sobą chodzic, tworzycie związek, mieszkacie razem. W miedzyczasie dziewczyna z 69 kilogramowej wesołej dziewczyny przeistacza sie 90 kilogramową Fionę. I co Wy na to?

SUPRISE!!!!

Masakra co???

Tak po krótce opisalam Wam moją historię. 

Schudłam jak na razie 15 kg. W ostatnim czasie idzie mi to naprawde opornie, ale tak chyba musi być... Od połtora roku walczę o nową ja, a raczej o poprzednią ja, tą, najpierwsiejszą :P

Zmieniłam w sobie bardzo dużo, szczególnie jeśli chodzi o aktywnosć no i rzuciłam palenie po 10 latach zadymiania sie :)

Tak sie rozpisałam, że kilka tych cholernych muszek utopiło mi się w lampce wina... Ech...

18 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Jejeu, jeju to juz mój drugi wpis dzisiaj :)

Ale skoro miałam taką luźna myśl, aby przez 21 dni ćwiczyć co dzień i zapisalam to i ćwiczę to znaczy, że jak cos sie powie publicznie to troche wstyd sie potem od tego wymigać :P

W takim razie skoro zostało mi jeszcze 14 dni codziennej aktywności ( a zwykle jest to aerobik, basen lub rower) to postanowiłam, że dorzuce jeszcze do tego ćwiczenia na Leg Magic i niech to będzie.... hmmm... minimimu 300 powtórzeń dziennie...( to nie dużo, ale wolę sobie stawiać realne cele niz się szybko zniechęcić ).

A więc postanowione.

Amen.

18 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Siódmy dzień aktywności zaliczony :)  

Pogoda dziś znów przepiękna więc rowerek musiał być :) Jak również duża porcja lodów śmietankowo- czekoladowych :P Ale poza tym wszystko było wzorowo!

Ech, jak pomyślę, że jutro znów do pracy... Ale za dwa tygodnie o tej porze będe szykowac sie do urlopu :) Dlatego teraz trzeba pracować nad kondycją, co we wrzesniu pełna zapału i w podskokach będę przemierzać tatrzańskie szlaki :)

17 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

W ostatnim czasie :

jadąc rowerem drogą rowerową wzdłuż plaży wdycham świeże, cudowne,morskie powietrze płucami wolnymi od dymu papierosowego, 

coraz więcej ubrań jest znów dla mnie dobre, nie cisną, nie uwierają, a że conajmniej 3 lata spały sobie spokojnie odłożone w szafie to są prawie jak nowe ;P

powoli wraca moja zapomniana pewność siebie o czym informuję wszystkich szeroko uśmiechając się idąc ulicą

zauważam kolory i "noszę" kolory- koniec z czarnymi bluzami, czarnymi koszulkami, czarnymi sweterkami  (ale czarne spodnie sobie zostawię :P)

mimo pracy - to lato jest dla mnie naprawdę wakacyjne, a przede wszstkim- aktywne


Koniec tego dobrego. Jak na razie leżę w łóżku, z brzuchem owinietym ręcznikami zmocznymi zimną wodą, naszprycowana przeciwbólowymi ... Za oknem słonko, a skóra domaga się promieni słonecznych (co prawda pozbywam się ciemnych ubrań, ale ciemna skóra... no,no,no...)

PS. dzis wypada mój 6 dzień codziennej systematycznej aktywności, ale jak to będzie to nie wiem... Rower odpada, na ćwiczenia się nie czuje, może jakiś wieczorny spacer nad morzem???

15 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

 Hmm, jakby nie patrzeć- rower dziś zaliczony, a więc czwarty dzień aktywności w planie do września wykonany :) 

Jakoś żal mi ćwiczyć w domu skoro można sie jeszcze nacieszyć świeżym powietrzem, latem i zielenią :)

14 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

Zaspałam dziś do pracy, ziewam tak szeroko, ze mogłabym połknać arbuza, i mimo wieeeelkiej niechęci poszłam na ćwiczenia. I czuję się  łał :)

Wpadłam na pomysł,a by do pierwszego września ćwiczyć codziennie. Właściwie był to tylko zamysł, ale może skoro napisałam to tutaj, to a nuż sie uda. Na razie 3 dni idą mi wzorowo :P

Musze przyznać, że jestem zadowolona z siebie. Od zeszłego roku powoli, powolutku boiorę sie za siebie. Wprowadzam coraz to nowe zmiany  w swoje życie. W tym roku regularnie ćwiczę, ale przede wszystkim- trwam w postanowieniach. Nie zaczynam niczego od początku. Niczego nie zarzucam, nie kończę. Trwam. Nie mam w sobie tyle energii, którą można zauważyć u innych dziewczyn. Nie jestem n permanentnej diecie i aktywność trzy razy w tygodniu najzupełniej mi wystarcza. A mimo to powoli waga spada, a ja uczę się siebie. Nie dałabym rady zrezygnować ze słodkości od czasu do czasu,  grilla i piwa sporadycznie, wypadu na pizze co jakiś czas. Nie pasuje to do mojej osoby. A odmawianie sobie wszystkiego spowodowałoby, że prędzej czy później zrezygnowałabym.

Staram sie wybierać świadomie, jem to co ma prawdziwy smak i zapach i czasem nie ważne jest dla mnie ile to ma kalorii. Bo czy własnoręcznie zrobione pierogi ruskie byłby tak dobre, gdybym je musiała przeliczać na kalorie? Nieee....

I tak w wolnym tempie ubywa mnie powoli. A że powoli- to trudno- ale trwale. Mimo ostatnich stresów, które miałam ostatnio nieprzyjemność przeżywać, to ani nie zażerałam smutków, ani nie rozleniwiłam się, ani nie palę... Jest dobrze.

Nie mam ciśnienia aby tak jak kiedyś schudnąć dużo i szybko. Bo mając burdel w głowie nawet utrata kilogramów szczęścia nie da.

Kupiłam dzis olbrzymi słonecznik :) Zajadam sie nim ze smakiem. Trzeba sie cieszyć tym co jest :)

11 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

W dniu wczorajszym byłam meeega głodna i miałam chęć dosłownie na wszystko- od świeżutkiego, wędzonego pstrąga, którego zakupiłam rano wracajac znad jeziora po tort orzechowy przywieziony przez odwiedzajacych nas gości. Uspokajając siebie (i Was)- naprawdę bardzo rzadko zdarzają mi sie takie chwilę, kiedy mam chęć mielić buzią oddając swe kubki smakowe pieszczotom :P No i gdy zajrzałam w kalendarz doszło do mnie, ze pojutrze zawita @ :P I stąd ten głód ... fiu... a już myślałam, ze mój organizm się zbuntował i usilnie dążył do stanu mojej "poprzedniej ja" :)

Ten cudowny czas lata tak szybko leci, że zupełnie nie pomyślałam, że to "lada dzień". .. Ale mina mi i tak szybko zrzedła, bo niestety, ale "te dni" w moim wykonaniu to ból, płacz, od czasu do czasu omdlenia... Moja pani doktor powiedziała mi, ze jedyne wyjście to leki przeciwbólowe, gdyż należę do tego nieszczęśnego procenta osób "które po prostu tak mają". No i w sumie raz w miesiącu mam dzień głoda i zawsze kilka dni przed... le jak widzicie to jest najmniejszy problem...

Oki, kończę na dziś- póki co - za oknem słonko i nie chce mi się ślęczeć przed komputerem :)

Spokojnej niedzieli Wam życzę. Trzymajcie za mnie kciuki :)

Ale i tak nic mi humoru nie popsuje, bo mam równo 15 kg w plecy :) Znaczy się- zrzuciłam z pleców- a właściwie z brzucha...

Jestem piękna, urocza, i coraz to ładniejsza :p

Tak samo jak wszystkie osoby na Vitalii ;) 

10 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Dziś mam  dzień grzechu.

Mam ochotę na wszystko to co zakazane.

I niestety po trochu się temu poddaje.

Dodatkowo mam dziś dzień lenia- nic nie robię, siedzę tylko z nosem w komputerze i wszukuję kwater na urlop w Zakopcu we wrześniu, ale nikt nie odpisuje na moje maile... Jestem juz całkiem zrezygnowana i na pocieszenie zjadłam dwie gałki lodów z porcją... likieru czekoladowego :)

Ach, czas zebrać się i może hm... zacząć sprzątać? Ale posprzątane jest...

Ale w sumie nic-nie-robienie też jest fajne :)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.