Od rana zabrałam się za porządki, Ale za takie prawdziwe wielkie porządki. Wynioslam już na śmieci cztery olbrzymie kartony starych ubrań, butów, figurek, biletów, kalendarzy, gazetek itp i zdałam sobie sprawę, ze chyba jestem "zbieraczem", a oprócz tego muszę być osoba baaardzo sentymentalną, skoro zbieram bilety z kina i jakieś inne rzeczy zbierane "na pamiątkę"- i tak naprawdę nie wiem czego...
Dodatkowo zrobiłam małe przemeblowanie, wyczyściłam wszystkie kąty i cieszę oko tym widokiem :P Zostało mi jeszcze odkurzanie- ale jak na razie odkurzacz leży na środku i czeka na mnie...
Ćwiczę nadal w miarę regularnie, nie codziennie, ale nawet nie to było moim celem. Za to ostatnio czuję się naprawdę mocno głodna. Ciąglę myślę tylko o tym, aby coś jeszcze skubnąć... Najprawdopodbniej jest to spowodowane zbliżającą się @, ale ie chce zaprzepaścić wszystkiego co wywalczyłam, głupimi kilkoma dniami obżarstwa... Ale ogarnia mnie czasem takie uczucie jakbym "wyłączała myślenie" w momencie kiedy po coś siegam, szybko to potem wcinam, aby przypadkiem nie zacząć rozmyślać, bo to prowadzi oczywiście do wyrzutów sumienia... Przedwczoraj ciągle zagladałam do lodówki, zaś wczoraj na tapetę wzięłam czekoladowe cukierki- michałki, karmelki, toffi, krówki-które podjadałam co jakiś czas. Dziś moje menu nie wyglada tragicznie, ale napewno nie wzorowo- jajecznica z 2 jajek plus dwa kawałki chrupkiego chlebka z serem, pierogi ruskie i pół paczki orzeszków w czekoladzie (drugie pół oddałam- resztki zdrowego rozsądku jednak pozostały...). Ale jak oduczyć sie podjadania? Może to ma jakieś podłoże nerwicowe? hehehe...Dżizas, naprawde nie umiem powiedzieć sobie czasem stop. Aby jakieś cukierki leżały w misie na stole? Zapomnij! Aby jakieś ciastka były w puszce? Zapomnij! Wyżeram do ostatniego! Jak sobie pomóc?
Ok, zabieram się za odkurzanie. Może spalę równowartość jednego orzeszka w czekoladzie :P