Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nie narzekam- czyli troche o mnie...

Dziś minął pietnasty dzień mojej codziennej aktywności. Co do poprzedniego wpisu- i używania Leg Magic codziennie- muszę się przyznać, że używam go co drugi dzień :P ale po prostu tak mnie bolą mięśnie, że mam wrażenie jakby zaraz miał mi coś pęknąc w udzie :P  a że za tydzie jadę w Tatry to nie mam zamiaru nabawić sie kontuzji :)

Ponadto mam wrażenie, że to najwyższy czas na urlop- jestem tak zmęczona, w pracy spedzam zamiast ośmiu- to dziesięc godzin dziennie... Oczy zakrapiam kropelkami bo juz tak mnie bola od gapienia się w monitor, że nawet na Vitalię rzadko zagladam bo mam wstręt do komputerów :P A oprócz tego pełno zajęć dokoła. Ale jakos ogarniam wszystko ...

Nawet zadowolona jestem , bo w końcu udałam się do dermatologa (oczywiście wizyta prywatna, bo jak zadzwoniłam do przychodni i zapytałam sie o wolny termin, to nastapiła taka cisza w słuchawce, ze myślałam, że rozmowę przerwalo :) Więc sie odzywam i mówie halo, a kobieta w słuchawce odpowiada- jeszcze chwile, bo liczę, na razie jestem na grudniu :P No ale zmobilizowałam sie, wyskrobałam stówke i poszłam prywatnie. No i dostałam taka masć, ze uczulenie, które mam od ponad roku na rękach zaczęlo znikać :) Huraa, moje łapki wracają do poprzedniego stanu :)

Popijam własnie ziiimne rózowe winko, łapie latające muszki dookoła ( u was też tego cholerstwa tyle lata????) i tak sobie wspominam stare dzieje... I tak sobie pomyslałam... Wyobraźcie sobie, że jesteście chłopakami ( a może jesteście :P), poznajecie cztery lata temu dzieczynę. Taką fajną, usmiechnietą, nawet ładną ważącą 69 kg ( trochę dużo, ale jest ok) no i zaczynacie ze sobą chodzic, tworzycie związek, mieszkacie razem. W miedzyczasie dziewczyna z 69 kilogramowej wesołej dziewczyny przeistacza sie 90 kilogramową Fionę. I co Wy na to?

SUPRISE!!!!

Masakra co???

Tak po krótce opisalam Wam moją historię. 

Schudłam jak na razie 15 kg. W ostatnim czasie idzie mi to naprawde opornie, ale tak chyba musi być... Od połtora roku walczę o nową ja, a raczej o poprzednią ja, tą, najpierwsiejszą :P

Zmieniłam w sobie bardzo dużo, szczególnie jeśli chodzi o aktywnosć no i rzuciłam palenie po 10 latach zadymiania sie :)

Tak sie rozpisałam, że kilka tych cholernych muszek utopiło mi się w lampce wina... Ech...

  • 1daisy9

    1daisy9

    6 października 2013, 14:00

    nie przestawaj walczyc o ladna sylwetke. Ja jestem w podobnej sytuacji - tez chce wrocic do poprzedniej, zgrabnej sylwetki. musimy wierzyc , ze sie uda.Powodzenia

  • marchewa222

    marchewa222

    28 sierpnia 2013, 21:23

    ale kg już schudłaś i jest to sukces, a następne też polecą

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.