Od początku wrześnie nie miałam niestety czasu tu zajrzeć...
Urlop minął błyskawicznie i jak zawsze spędziłam go aktywnie i cudownie. Pierwszy tydzień oczywiście w górach. Mnóstwo wędrówek, wspinczek, pięknych widokow. Przy okazji ponownie odwiedziłam Słowację i nakupowałam mnóstwo słowackiego czerwonego wina i Kofolę ( do której mam słabość). Przyznam, ze w porównaniu do poprzednich wyjazdów przemierzam cięższe trasy mniejszym wysiłkiem co jest zasługą regularnych ćwiczeń i tym, ze już tyle czasu nie palę :) Jestem z siebie tak dumna! A po obejrzeniu zdjęć z urlopu pomyślałam, że całkiem szczupło wygladam :) Zatem pozostajemi na razie ogladanie zdjęć, wspominanie i dalsza praca nad soba, aby kolejny wyjazd był obfitujący w więcej wspinaczek i aby moja kondycja była jeszcze lepsza :) Motywacja chyba dobra,co?
Po powrocie trzy dni spędziłam nad jeziorem na Kaszubach i zbierałam grzyby (uwielbiam! i jeść i zbierać!). Następnie powrót do domu i jakoś musiałam zebrać się do pracy. Tydzień popracowałam i sie rozchorowałam :) Teraz leżę w łóżku, ale muszę sie jakoś zebrać w sobie bo przygotowuje kolację urodzinową dla chłopaka , a goście przychodza na 17...Ale menu mam ułozone, produkty kupione- dam radę!
Waga bez zmian, a nawet z lekkimi tendencjami w dół, ale dopóki nie zatrzyma się równo na 74- to nie zmieniam paska ;) Na aerobik chodze nadal, trochę przystopowałam z basenem , ale tylko chwilowo. trochę wkurza mnie brak spektakularnych spadkow, ale trudno :) Nie moge narzekac- ostatnimi czasy nasłuchalam sie już sporo komplementow, więc czuję się fajnie i czuję, ze jestem fajna :P
PS. Podczas choroby zaczęłam ogladac od początku "Gotowe na wszystko". Ten serial jest jak narkotyk- nie mogę sie od niego uwolnić! uwielbiam :)
1daisy9
6 października 2013, 13:57Gratuluje dobrej kondycji w gorach!!! motywacje masz swietna , zycze Ci abys w niej wytrwala do kolejnego urlopu i aby gorskie wedrowki cieszyly cie jeszcze bardziej.