Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kiedyś bardzo aktywna i szczupła, dziś "grubas" osiadły na kanapie przed tv.... moje największe szczęście to dwie wspaniałe córeczki> teraz gdy je już mam muszę zarówno dla siebie jak i dla nich zawalczyć o swoje zdrowie i odzyskać kobiecość którą zatraciłam gdzieś tam po drodze....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 107898
Komentarzy: 1039
Założony: 25 marca 2009
Ostatni wpis: 24 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zaba2112

kobieta, 41 lat, Kraków

168 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 kwietnia 2011 , Skomentuj

MYŚLAŁAM ŻE SIĘ UDUSI.... STARAŁ SIĘ POWSTRZYMYWAĆ ŚMIECH... NIE BARDZO MU TO WYCHODZIŁO... CO SIĘ DZIWIĆ, W KOŃCU NIE CODZIEŃ  PRZYCHODZI DO NIEGO MATKA DÓJKI DZIECI, SZEŚĆ TYGODNI PO CESARSKIM CIĘCIU MÓWIĄC, ŻE BRZUCH JĄ BOLI BO........... BO TROCHĘ NA TRAMPOLINIE SIĘ POBUJAŁA... OJJJJJ, JAK TERAZ O TYM MYŚLĘ TO WYDAJĘ SIĘ SOBIE ŻAŁOSNA....

na szczęście szwy są ok.... a brzuch boli bo trochę mięśnie naciągnęłam tymi skokami, a w sobotę oknami doprawiłam.... diagnoza: okna ma pomyć mąż:):):):), ja jeszcze przez najbliższe tygodnie mam się oszczędzać, a o aerobiku to na najbliższe 4-5 miesięcy zapomnieć mogę.... a o trampolinie jeszcze dłużej..... ojjjjjjjjjjj
niby ćwiczenia jakieś mogę wykonywać, ale jakie???????

metoda anty obrana.... piguły:(:(:(....

menu:
śniadanie: 2 paryżanki, 2 kromki grahama...
śniadanie 2: kawa z mlekiem i łyżeczką cukru
obiad: resztki z lodówki na sucharze.... pizza miała być, ale ciasto cosik nie wyszło
kolacja: jogurt z muslii

18 kwietnia 2011 , Skomentuj

a waga jakby się zacięła... sama nie wiem.... chyba powinnam się cieszyć biorąc pod uwagę wczorajszą pełnię, dziś znów 90,6.....

doła ciąg dalszy.... choć dziś pogoda od rana śliczna, więc pewnie zaraz dziewczyny ubiorę i wyruszymy w rejs...

wczoraj popołudniu wyszliśmy na rodzinny spacerek i wróciliśmy po 19-tej... to lubię:)

17 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Razem ze mną odchudzanie zaczął mężuś... waga początkowa 98,9kg. Kupiłam mu jakieś tabletki odchudzające dla facetów i dzielnie łyka. Nawet słucha gdy mówię "tego nie jedz, zjedz lepiej jogurt z muslli"... no jakieś jaja.... Pierwszy sukces: waga 97,2... tylko pogratulować, -1,5kg.... a ja .... ja nędzne 0,6kg.... uuuuuu

Ale ja też mam mały sukcesik zaliczony.... w zeszłym tygodniu gdy szłam do kościoła nie dopięłam się w płaszczu.... tzn dopięłam, ale guzikom groził wylot w kosmos, więc poszłam w rozpiętym.... dziś zapięłam wszystkie trzy guziki i w dodatku pomiędzy nimi nie powstały takie okropne rozlazłe dziury... fajnie.....

ok.... idę spać... padam....

17 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

tak, czwarty i piąty dzień dietki minął całkiem dobrze...

DZIEŃ 4
co jadłam już nie pamiętam, najważniejsze że było dietkowo:)
dzień pod znakiem mycia okien... wreszcie bo już myślałam że ta szarość za oknem to smog londyński.... na szczęście clin sobie poradził:)
gól brzucha nie do zniesienia... jakby wszystkie życiowe okresy na raz... masakra... no spa dała radę ale ledwo ledwo....

DZIEŃ 5
dietki odstępstwa: kawałek babki piaskowej, kilka chipsów... uuuuu

ból brzucha nadal... tylko że nie wiem od czego.... spodziewałam się miesiączki (dziś kończę połóg... ) ale nie ma.... może to te szwy..... a może przy myciu okien się za bardzo powyginałam.... już sama nie wiem....

Jutro idę do ginekologa... mam nadzieję że szwy ok.... pogadać muszę o antykoncepcji... takiej na 100%.... narazie dość dzieci.... no chyba, że mężuś przekona się do adopcji, bo ja już więcej rodzić nie będę.... 2 cesarki wystarczy.... no.... chyba że on urodzi... hi hi....

bardzo zmęczona jestem.... i przybita..... bardzo mnie zdołowało to że ćwiczyć nie mogę.... Po urodzeniu Emilki na aerobik poszłam gdy miała 4 miesiące, ale przed ciążą nie chodziłam, więc mnie jakoś specjalnie nie ciągło..... a teraz..... WRRRRRRRR!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.

POSTANOWIŁAM: kupuję pas neoprenowy i jakiś krem termoaktywny.... muszę, po prostu muszę coś zrobić ze swoim ciałem bo oszaleję.... a za kilka miesięcy gdy już będę mogła ćwiczyć może być już za późno by zwalczyć tego flacóra....(wiszący brzuchol znaczy się...)

DÓŁ DÓŁ DÓŁ

15 kwietnia 2011 , Komentarze (3)

w dodatku trzeci udany dzień:). dietkowo oczywiście, bo o ćwiczeniach jak wiecie zapomnieć mogę na najbliższe tygodnie.... nigdy tak bardzo nie chciałam ćwiczyć jak teraz, a tu lipa... znając życie gdy już będę mogła to zapał minie... he....

pytania mam do Was dwa pytania:

1. czy znacie jakiś dobry sprawdzony krem wyszczuplający, ujędrniający... po porodzie został mi taki paskudny "zwis"  i muszę go czymś zwalczyć... szczerze mówiąc myślę, że  nic prócz plastyki brzucha nie da rady, ale spróbować zawsze można, tym bardziej że na to pierwsze mnie nie stać:(
2. co sądzicie o pasie neoprenowym????? ponieważ ćwiczyć nie mogę to taki pas i na spacer z dzieciakami... działa on coś???

taktyka na najbliższe tygodnie: pas + krem = płaski brzuch

no, właśnie sama  w to nie wierzę.....

menu dnia dzisiejszego:
śniadanie: 2 kromki grahama, masło, wędlina
śniadanie2: kawa z mlekiem
obiad: pomidorowa z makaronem
podwieczorek: 2 kromki grahama z wędliną
kolacja: jogurt z muslli

od południa boli mnie głowa, nałykałam się proszków i nic... fatalny dzień....


w nocy mąż z Holandii ma wrócić więc jutro może uda mi się coś podgonić, bo u mnie święta to jeszcze daleko w d....    

14 kwietnia 2011 , Skomentuj

KOLEJNY DZIEŃ BEZ SŁODYCZY.... TZN DRUGI
nawet koleżanka na kawę przyjechała, wyjęłam pychotne pierniczki i ani okruszyny nie zjadłam, gdy pojechała, resztę schowałam grzecznie do paczuszki i czekają na następnego gościa...

gdy  jadłam kolację, Emilka mi jogurt z musli podjadała i tak sobie myślałam, że fajnie tak od małego zdrowe nawyki wypracowywać u dzieci... bardzo często jadła sam jogurt czy serek, ale z musli dziś pierwszy raz... a co mnie najbardziej cieszy> że jakoś nie specjalnie lubi słodkie... tzn kinderka jak najbardziej, lizak też... na szczęście ciacha i chleb z np nutellą odpada... ha ha... ja jeszcze dwa lata temu też nie lubiłam i co.... ślinię się na samą myśl...

aaaa, od dziś też linea poszła w ruch... mam jeszcze opakowanie sprzed ciąży:):):)... termin ważności do czerwca, więc ostatni dzwonek...

Fionko, chyba już te szwy nadwyrężyłam,, bo mnie w prawym boku pobolewa coś i czuję jakby zgrubienie, ale nie na wysokości cięcia tylko nieco wyżej.... mężuś w Holandii, wróci w sobotę.... więc nawet do lekarza nie mam jak iść... na szczęście nie krwawię...

Emilka grzecznie pomaszerowała do łóżeczka, jak nigdy i teraz smacznie śpi... Maja też śpi, jeszcze tylko o 22-ej karmienie i ja też się kładę...

kurcze, zestresowałam się tymi szwami i teraz mam wrażenie, że wszystko mnie boli... że zaraz się rozlecę.....

BUZIAKI I DO JUTRA
 MAM NADZIEJĘ ŻE WAGA BĘDZIE DLA NAS ŁASKAWA

14 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Emilka dostała od chrzestnej trampolinę, poskakałam troszkę, tak żeby spróbować, a nie trening żaden i od wczoraj mnie troszkę brzuch boli.... wystraszyłam się bo po cesarce jestem.... Poczytałam troszkę i okazuje się że dziewczyną nawet szwy puszczały.... kurcze... a ja już matę kupiłam, że na aerobik mknę po świętach a tu chyba lipa..... a mnie już rozsadzić chce w tym domu, żeby to pogoda jeszcze w miarę była to wzięłabym dzieciaki na spacer a tak...... kulka w łeb....


W poniedziałek do gina idę, więc go spytam co i jak....


DZISIEJSZE MENU:
śniadanie: 2 kromki razowca, masło, jajko
śniadanie 2: kawa z łyżeczką cukru
obiad: pomidorowa z makaronem
podwieczorek: 1 kromka grahama i śledź w śmietanie
kolacja:jogurt z musli...

14 kwietnia 2011 , Skomentuj

Hej!!!!
już mnie 3 razy wywaliło... po prostu wyszłam z wprawy, więc teraz będę pisać po troszku....

Moja Majeczka ma już 5 tygodni... a ponieważ ja już piersią nie karmię, mogę wziąść się za siebie i znów tu z Wami walczyć o "lżejsze jutro"

Wczoraj zaczęłam dietkę, nawet wpis na Vitę zrobiłam, ale mi wykasowało... córki później dawały popalić, więc już nie zdążyłam się odezwać, ..... dziś już trzecie podejście teraz robię.... kaleka komputerowa jakaś!!!!

Więc tak: wczoraj waga pokazała 91,2kg, dziś było 90,8kg....

19 grudnia 2010 , Komentarze (8)

Cześć kochane.
Długo mnie nie było, ale tak nie bardzo chciałam się chwalić coby nie zapeszyć, ale teraz myślę, że już ok będzie..... W CIĄŻY JESTEM!!!! 30 TYDZIEŃ, W MARCU NA ŚWIAT PRZYJDZIE MAJA:):):)... Waga rośnie, na szczęście nie tak szybko jak z Emilką, ogólnie dużo lepiej się czuję niż przy pierwszej córci... Jak narazie mam +10 na wadze, ale już nie mogę doczekać się marca, kiedy znów dołączę do Was kochane... Może nie tak ostro na początku bo karmić cycusiem zamierzam, ale.....

OD 2 GRUDNIA MIESZKAM W SWYM UPRAGNIONYM DOMKU!!! Bardzo dużo mnie kosztowało sił i nerwów to wszystko ale warto było... teraz plastry pomarańczy i grapefruita suszą się, bym mogła je zawiesić na MOJEJ choince w MOIM WŁASNYM DOMU!!!

To tyle... gdybym chciała Wam opisać minione pół roku, miejsca w sieci by brakło.... Powiem tylko FUKSIARĄ JESTEM ZAJEBISTĄ!!!! mam wspaniałego męża, cudowną córcię i tą mała istotkę pod serduszkiem.... a wszystko to me własnych czterech kątach....

Niebawem się odezwę, a teraz WSZYSTKIM WAM KOBIETKI RADOSNYCH ŚWIĄT ŻYCZĘ, SPEŁNIENIA MARZEŃ WSZELKICH  I OBY PRZYSZŁY ROK BYŁ NIE GORSZY OD TEGO CO SIĘ KOŃCZY... ŚCISKAM :)

 

24 lutego 2010 , Skomentuj

fakt, troszkę ostatni popłynęłam, ale mam już czasami dość... Rowerek nie kupiony, kasę zainwestowałam w swój biznesik, a za pierwsze zyski kupię rowerek... o ile będą zyski...
i na wagę zła jestem... raz 83,8 raz 82,5... co to ma znaczyć!!!! w konsekwencji trochę zajadłam te wahania i już całkiem do dupy jest....
iiii... auto nam się sypie do tego wszystkiego, trzeba będzie zmienić... a tu ceny 20 tyś.... już jednego werpla mam, pasuje kupić coś lepszego... w poniedziałek przychodzi elektryk... kosztorys który nam przedstawił delikatnie mówiąc nas przeraził.... ogólnie DUPA, DUPA, DUPA....

mam dość... Emilka dziś wstała o 5.40... zjadła mleko ale już nie usnęła... ubrałam ją a sama jeszcze wlazłam pod kołderkę.... na szczęście dziadek przyszedł po wnuczkę, a ja pospałam do 9.00!!!! Hura, gdyby nie to, że troszkę odespałam same "k***y" by tu leciały....

Kochane Laseczki, mam nadzieję, że u Was pozytywniej.....

Buziaczki... przytłoczona życiem żaba.....

I

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.