No cóż mam powiedzieć... Jakoś mi nie idzie. W tym tygodniu jadłospis mi nie siadł i gdybym miała wymieniać to byłyby to nawet 3-4 posiłki dziennie, a to chyba nie o to chodzi... Waga wczoraj uparcie broniła wyniku sprzed tygodnia, dziś się przełamała i lekko spadła w dół. Z dietą jakoś nie za bardzo mi idzie, ćwiczenia wciąż w planach, a do tego jeszcze ta pogoda. Mam dwie noce nieprzespane, chodzę jak zombie a tu nadal wieje... Od poniedziałku zaczynam ćwiczenia na orbim, myślę, że ręka już mi na to pozwoli... A ogólnie to i tak lipa, jakiegoś doła mam i marazm mnie ogarnia... Muszę kupić wygodne buty do spacerów... Niech już wreszcie przestanie wiać... Ni ładu, ni składu, taka dzisiaj jestem ja...
mam nadzieję, że u Was lepiej:)