Ja uroczyście ślubująca poległam na przedbiegach
..... wczoraj ani kroczka nie zrobiłam!!!!!!!!!!!!!!!! jestem wściekła. więc jak widzisz rororo, nawet Twój nadzór nic nie wskórał, byłam taka padnięta, że padłam wieczorem nieżywa.... Ale jest jedna rzecz pocieszająca>>> dziś z samego rana wzięłam się ostro do roboty. zrobiłam łącznie 300kroków, co daje 300metrów>>> niby tak nie wiele, a podchodziłam do steperka aż trzy razy aby ten dystans pokonać. najlepsze jest to, że na spacerze z córcią spokojnie robię ok 3-5 km, a tu taka klapa.... fakt, steper jest jednak bardziej męczący niż spacerek z dzieckiem:)...
a, i jeszcze wpadłam na pomysł ćwiczenia z ciężarkami, ale ponieważ hantli nie posiadam, kupiłam 2 butelki wody min 0,5l i zawzięcie łapkami wymachuję w trakcie steperowania..... wkurzają mnie te motylki uczepione mych "bicepsów".....
ponieważ wyjeżdżamy popołudniu, to ćwiczenia zamierzam kontynuować wieczorkiem, no chyba że bardzo późno wrócimy, to dopiero jutro, najważniejsze, że wreszcie się przełamałam i ruszyłam to tłuste dupsko z kanapy:):):):)
i jeszcze dzisiejsze menu:
śniadanie: 2kromeczki razowca z wędliną, pomidorem, ogórkiem i papryką
śniadanie 2: jabłko
obiad: pierś z kurczaka, ziemniaczki i surówka z pekinki
podwieczorek: sałatka z brokuła, fasoli, sera fety z grzanką, 2 babeczki>>> w gościach troszkę zaszalałam, ale sałatka była super, więc nie żałuję ani kęsa:):):)
kolacja: activia
więc już nici ze steperka, Szkraboniuszek usypia w łóżeczku a ja ranczo zmykam oglądać...
jurto za to od samego rana kilometry będę trzaskać>>> OBIECUJĘ !!!!! takie kształty kiedyś mieć będę, tylko może te skrzydła nie potrzebne..... ja będę niegrzeczna wrrrrrrrrr........