powrót
wracam, z wielkimi bólami....troszkę mnie przybyło, ale trzeba się spiąć i zacząć coś robić...oby waga spadała jak najszybciej... dieta plaż południowych z pewnymi odchyleniami....wczorajsze menu to sniadanie: jogurt atcivia sliwkowa z płatkami frutina, 2 paski gorzkiej czekolady, 300g surowej marchewki, gotowana pałka z surówką....posprzątana łazienka + 2 razy czwarte piętro i 30min spacer...póki co musze się jeszcze troche oszczędzać czyli jakieś forsujące ćwiczenia na razie odpadają...
wracam na bank
teraz to juz naprawde....jakos ostatnio nie moglam sie ogarnac znowu zawirowania rodzinne i strasznie duzo pracy i w domu...ale teraz mam nadzieje sytuacja sie ustabilizuje choc troche....ogolnie nic nie przytylam a nawet schudlam :) co troszke dziwne jest bo niczego sobie nie odmawialam ani chleba ani lodow chipsow i alkoholu...hmm dziwne to wszystko no i za wiele tez nie cwiczylam...ehhh a6w skonczylam chyba na 8 dniu;/ ale nic dzisiaj bylo wazenie i mierzenie i od jutra zaczynam faze uderzeniowa...a poza tym czekam na @ zeby w koncu przyszla bo kurde taka jakas nabuzowana jestem...
sierpien
z powodu duzej ilosci pracy nie mam sily codziennie pisac....ale ogolnie idzie mi nawet nawet...jezdze na rowerze i juz mam 8 dzien a6w za soba :) dziwne to jet bo kiedy robilam po 1000 brzuszkow dziennie i zadnych zakwasow nie mialam a teraz mam straszne....w sumie na uderzeniowej juz nie jestem bo ostatnio dostalam straszna ochote na owoce, ktorych juz nie pamietam kiedy jadlam..nektarynki i jablka tym sie teraz delektuje....ni i owoce i miesko gorzka czekolada zadnych weglowodanow w stylu chleb czy pyry czy cokolwiek nie ma....a tak ogolnie jakos sobie radze i mam nadzieje ze przez te owoce to mi waga nie pojdzie w gore....
wczoraj
daje rade i w sumie musze stwierdzic ze mam naprawde motywacje, caly czas jestem na uderzeniowej dzisiejszy bilans to kefir 2 serki grani, sam wywar z rosolu, filet z kurczaka gotowany, 2 parowki i kawalek kurczaka pieczonego takze jest dobrze do tego 10km zaliczonych i pierwszy dzien a6w tez, teraz lece zaliczyc drugi dzien i do pracy....
wracam
no tak mi sie przynajmniej wydaje i bardzo bym chciala:) ogolnie ostatni miesiac bardzo ciezki.....duzo zlego sie wydarzylo ale ma to i swoje dobre strony, dieta praktycznie zadna jedzenie praktycznie o kazdej porze i co w rece wlecialo nie odmawialam sobie niczego chleba, slodyczy chipsow po prostu niczego i do tego zadnych cwiczen ale najlepsze jest to ze waga sie utrzymuje a w cm nawet spada...ale od dzisiaj juz zaczynam sie brac za siebie, jutro oficjalne mierzenie i wazenie, a tak ogolnie to zaczelam stosowac faze uderzeniowa mam nadzieje ze wstane po niej :-) a od jutro zaczynam a6w zobaczymy jakie beda efekty a wiec dzisiaj zjadlam
kefir, 2 plasterki zółtego sera, cwiartke kurczaka z rozna, bialy serek i na kolacje dwie parowki i jajko....mam nadzieje ze nie popelnilam zadnego bledu, ale tez mam postanowienie ze przynajmniej 3-4 razy w tygodniu musze jezdzic na rowerze i oczywiscie zastosowac a6w mam nadzieje ze mi to sie wszystko uda mimo wszystko.....
a dzisiaj jezdzilam na rowerku dystans ok 10km :-)
hmm
jest w miare ok wczoraj przejechalam tylko 23 km ale tygodniowy limit wykonany....oczywiscie jak to zwykle bywa nie ma mnie w weekend w domu i nie moge jezdzic na moim rowerku ;/ no ale trudno....ogolnie zauwazam spadek wagi i to mnie bardzo cieszy, tylko ze na kazdej wadze jest mniej, tylko ze kazda pokazuje inaczej....ale trudno dobrze, ze mniej....byle tak dalej a cel zostanie osiagniety moze troche pozniej ale zawsze....
jest dobrze
ogolnie idzie mi calkiem calkiem....jestem z siebie zadowolona....choc w kuchni truskaweczki i czeresnie tak ladnie pachna ale ja nie moge ;/ jeszcze pare dni tylko i sobie kupie kilo i zjem:) a co tez mi sie cos od zycia raz na jakis cza nalezy....dietkowo super cwiczeniowo tez...przejechane dzisiaj 45km czyli spalonych 1070kcal :) i duzo cwiczen
no
no i jedziemy dalej....w sumie bardzo przyzwoity dzien, dietkowo i cwiczeniowo, przejechalam dzisiaj 42km czyli spalilam 1000kcal, czy generalnie niezle, jutro pewnie wykonam swoje postanowienie, ze tygodniowo 100km, ale w pozostale dni oczywiscie tez bede cwiczyc nie ma co, zastanawiam sie nad a6w, czy to jest skuteczne? bo juz nie wiem jak mam walczyc ze swoim brzuchem ;/....zjadlam w sumie niewiele, juz tak mnie nie ciagnie do slodyczy i dobrze :) gorzka czekolada wygrywa ta walke, moze ktos mi powiedziec jak to jest, ze w sumie nie ma u mnie prawie zadnych komentarzy?pozrawiam odwiedzajacych
nowy miesiac
oj poszalalam w ten weekend nie ma co....pozne jedzenie, picie i do tego same weglowodany ;/ bardzo nie ladnie z mojej strony oj bardzo....ale od dzisiaj biore sie za siebie i to tak na fest....zaraz ide zasiasc na rowerek i troche popedaluje....trzeba zgubic nadprogramowe jedzonko, bo w weekend oprocz spacerkow to zadnej aktywnosci nie bylo niestety....ale mamy nowy tydzien nowy miesiac wiec postanowienie jest takie zeby schudnac 4-5kg....jak tyle mi sie uda to wtedy rzucam palenie...
CZERWCOWE POSTANOWIENIA
1. MIN 100KM NA ROWERKU W TYGODNIU
2. MAX RAZ NA TYDZIEN COS Z WEGLOWODANOW
3. PLAZOWANIE
dzisiaj przejechalam 30km = 715kcal spalonych ;)))
ciezko
jakis taki dziwny dzien dzisiaj...ciagle chce mi sie jesc, a do tego kurcze zaspalam dzisiaj i jakos tak mi sie nie uklada nic....no trudno moze jutro bedzie lepiej....dietkowo calkiem calkiem, ale za duzo gorzkiej czekolady zjadlam troche, bo tak mnie cos do slodyczy ciaglelo....generalnie caly ten tydzien wogole mi sie nie uklada...cos zrobic...cwiczenia dzisiaj byly jak zawsze przejechalam az 67km czyli spalilam ponad 1300kcal ;) dalam rady moze przez to glodna jestem...ale brzuch mnie troche boli, po ogorku malosolnym ale takim jakims strasznie zielonym...ten wpis jest jak ja dzisiaj i przez ostatnie dni niezorganizowany, bez lady i skladu....trudno....