Cześć Kochani.Jestem już w Holandii.Podróż była spokojna i bez problemów w sumie jechałam 14 godzin.Dziś pierwszy dzień w pracy po urlopie i tez było bardzo spokojnie,ale nie ma za wiele pracy,myślę,że koło Walentynek będzie więcej w końcu to czerwone róże.Po pracy byłam na bazarze,bo moje buty robocze się rozkleiły a w Pl nie kupiłam bo brakło mi kasy.Ale nie tak do końca bo przy pakowaniu zajrzałam do mojego drugiego portfela a tam 400 euro:)ale się zdziwiłam:)Spotkałam się też z koleżanką i w sumie poniedziałek upłynął miło.
A co do tematu wpisu -nie doznałam szoku jak stanełam na wadze po miesiącu ale nie wiedziałam,ze aż tyle pokarze 88 kg -masakra.Tak więc czas się zabrać za siebie.Byłam nawet się spytać obok mnie niedaleko na siłowni 40Euro miesiąc,no i się zastanawiam bo na tamtej płaciłam trochę więcej i były dodatkowe zajęcia.Więc pomyślę może tylko na styczeń a od lutego tamta jak mi odepną rower.
No i mam pytanie do Holenderskich Vitalijek -czy można tu kupc i czy stosujecie jakieś wspomagacze przy diecie?
Bo nadal stoi z zardzewiałą kłódką,ale moja koleżanka zna chłopaków co kradną rowery tak więc mi go odepną:)
Tak więc już wróciłam do szarej Holenderskiej rzeczywistości,pozdrawiam