Nie podnos kamienia,ktorym Cie uderzono.
Nie bierz go w reke,bo sie zarazisz nienawiscią,ona bardzo szybko opęta nas
stoczy jak robak,staniemy sie w krótkim czasiepodobni do nich--wrogów i
to nie oni nas zabiją---sami siebie zabijemy,,,,nie schylaj sie po
kamien,kórym Cie uderzono,,,IDZ DALEJ,,,
Taki komentarz znalazłam dziś u męża tej damulki z którą pisze mój mąż.
Jest jak odpowiedź na moje pytania.
Dziś w nocy obudziła mnie burza-było po 2.
Zalogowałam się na N.K. i ostatecznie zdecydowałam,że napiszę do jej
męża.Do niej też zamierzam napisać i pogratulować jej wyboru i
podziękować za to,że otwarła mi oczy i pozbawiła skrupułów co do
zakończenia naszego małżeństwa.Jestem jej wdzięczna,że zainteresowała
się moim mężem choćby nawet bawiła się jego uczuciami to wiem,że jest
skłonny do tego by mnie ranić,a osoby którą się kocha jak mówi nie rani
się.Ja przynajmniej od jakiegoś czasu stawiałam sprawę jasno-i nawet
podczas ostatniego leczenia 3 lata temu powiedziałam,że nie potrafię mu
już zaufać i że nic pozytywnego do niego nie czuję-bo to,że jest mi go
tylko żal nie jest pozytywnym uczuciem.
Łamałam się trochę przed napisaniem tego listu,bo oglądając zdjęcia
rodzinne tej pani stwierdziłam,że mąż ją najzwyczajniej kocha-miłe
komentarze na jej temat,pisze o niej z wielkim szacunkiem.Z listów
mojego i jej wiem,że podała mu jakieś hasło do swojego kompa,żeby niby
nic nie podejrzewał,więc może on ma możliwość dowiedzieć się
więcej-choć wątpię, bo ich czujność się zwiększyła od niedzieli.
Oto list jaki skrobnęłam:
Panie Waldemarze!
Nie znamy się ,ale wiem ,że jest pan mężem pani Aurelii (Lucynki).
Przykro mi,że muszę do pana pisać o tak bolesnej sprawie i w takich
okolicznościach poznać pana,ale męczy mnie to od pewnego czasu i nie
wiem co z tą wiadomością zrobić.
A mianowicie-pańska żona (którą pan niewątpliwie kocha-tak wynika
ze zdjęć)zawraca ostatnio w głowie mojemu mężowi Celestynowi
najwidoczniej ma zbyt wiele wolnego czasu)-jak na razie siedzę cicho i
z boku obserwuję całą tą akcję,ale cierpliwość mi się kończy.W sumie to
powinnam być jej wdzięczna,bo od kilku lat tkwię w nieudanym
związku,tylko po to jak mi się wydawało,żeby mój ,,mąż" nie zaczął na
nowo pić,lub dla dzieci,które teraz mnie uświadamiają,że gdybym parę
lat temu odeszła byłyby mi teraz za to wdzięczne.
Proszę pana o dyskretne działanie.
Ja znam hasło męża(i teraz się chyba to wydało) i jakiś czas
czytałam te ich listy-na początku niewinne,że niby pomaga
alkoholikowi,ale potem była już mowa o jakimś głębokim uczuciu które
się między nimi rodzi,wierszyki-ogólnie dziecinada-jak na taką starą
krowę-przepraszam,ale mi nerwy puszczają.
Zrobiłam kilka dni temu błąd,bo weszłam na jego konto przed
północą,kiedy pana żona była aktywna i zorientowali się,że jest coś nie
tak,bo od wczoraj usuwa na bieżąco wiadomości odczytane i wysłane.Nawet
dziś po północy wpadłam i zostałam przyłapana przez pana żonę-Bo widzę
w nieprzeczytanych,że Pisze <Pańskiej żonie podziękuję kiedyś w liście do niej,za to,że
otworzyła mi oczy i teraz już wiem,że słowa mojego,,ja cię kocham tylko
nie potrafię okazywać uczuć"są kłamstwem,bo teraz wiem,że potrafi być w
tej dziedzinie wylewny i elokwentny-tyle,że nie dla mnie-to
przykre.Teraz już wiem to co przeczuwałam przez kilka ostatnich lat,że
potrzebna mu była kolejna mamuśka,żeby się nim opiekować,ale od kiedy
zaczęłam dbać też o siebie to już mu się to nie podoba-że niby taki
zazdrosny-tego typu robi mi przytyki.
Sory,że się tak przed panem otworzyłam,ale chcę żeby miał pan
pojęcie dla jakiego dupasa pana żona straciła głowę-bo jak mam
nazwaćto,że pisze po kilka listów dziennie-może ma zbyt wiele wolnego
czasu,albo to takie jej szersze hobby????
Liczę na pana dyskrecję-na pewno bedzie pan umiał wykorzystać tą
wiedzę w mądry sposób-ja już spaliłam,ale jestem im wdzięczna,że
włożyli mi asy w rękaw i mogę zacząć sprawę rozwodową z czystym
sumieniem-mimo tego,że zdradza mnie tylko wirtualnie przez neta i
telefonicznie też(zapomniałam dodać.
Nie zainteresowałabym się nimi,gdyby nie słowa mojej pijanej
siostry-mówiła mu na ostatniej imprezie-,,Ty zamiast się zająć moją
siostrą to piszesz z jakąś Aurelką(coś o komentarzach-też już
ukrytych)i,że gdyby moja siostra była w domu szczęśliwa,to nie
jeździłaby w góry sama,żeby się odstresować"Te słowa wkurzyły go i
zaczęła się ich czujność.
Jeszcze raz przepraszam i proszę o spokój i odpowiedź-jak pan ma zamiar to wykorzystać.
Gabryśka.
Odpisał:dziękuję pani za wiadomość już przed 7 rano,a co ztym zrobi jego rzecz.
zastanawiam się,dlaczego ta pani szuka takich podniet w
necie-gdyby mój mąż miał choć połowę szacunku jakim darzy ją jej mąż i
umiał się tak o mnie wyrażać przed obcymi-to kochałabym go mimo
wszystko.
Może ona bawi się tylko uczuciami obcych mężczyzn.Jest już babcią i
matką dorosłych dzieci-czy mnie też na starość będą przychodziły do
głowy takie pomysły?
Ja mogłabym siebie zrozumieć,bo od lat jestem łasa na komplementy i
spragniona uczucia miłości-bo tego w małżeństwie nie zaznałam.
Popłakałam się w niedzielę w sanktuarium na Górce w Szczyru-wyżaliłam
Matce Boskiej,bo swoich rodziców już nie mam.Nie płakałam z tego
powodu,że tak czy owak mnie zdradza i oszukuje,tylko z żalu że
straciłam niepotrzebnie jakieś 12 lat życia.Wtedy to on miał mi coś do
wybaczenia i podobno wybaczył,ale jak był pijany(a był to stan częsty
podczas ostatnich 17lat)wypominał mi ten incydent.
Nie raz mówiłam mu,że jeśli nie potrafił mi wybaczyć to lepiej byłoby
żebym odeszła,ale dla niego to było nie do pojęcia,bo przecież co jego
rodzina powie,że jest jakimś ciulem(przepraszam To cytat).
Kończę już te wynurzenia,bo kończy mi się wena.
Co do diety poległam ostatnio-huśtawka wagowa trwa-ćwiczeń brak-jem za
dużo,choć staram się pochłaniać warzywa to i tak przeważają
owoce-nieregularnie jest i tyle.O osiągniętych 86kg dwa tygodnie temu
mogę pomarzyć-dziś 87,7.
Ale postaram się znowu zaskoczyć,bo przecież choćby jemu na złość warto
być piękną laską-wtedy będzie mógł sobie popatrzyć i przełknąć ślinę.
Zapomniałam dodać,że ostatnio mój mąż często trzyma się za serce i nagle odnowiła mu się choroba sprzed kilku lat kiedy wspominałam o rozwodzie-jakieś zastawki,czy coś mu szwankują-nie wytrzymuje ciśnienia jakie sobie sam zafundował-nie używał tego mięśnia tyle czasu staruszek to mu zwariowało-jest na razie do poniedziałku na L-4.-badania,kardiolog(dopiero na września)