Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gabciask

kobieta, 57 lat, Mikołów

163 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zejść ponićej 100kgna początek

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lipca 2009 , Komentarze (10)

  Zaczęłam ignorować obecność męża i jego słowa-tylko denerwuje mnie gdy wiecznie coś mruczy pod nosem(np.czyta rozkład autobusów półszeptem,mówi co będzie robił itd-ogólnie tak ma jak jest zdenerwowany.
wczoraj przyszłam z pracy wcześniej i dałam przed teściową mojej córce modem do  neta(zabrałam go ze sobą do pracy-musiała się wkurzać)Nawet jestem tegopewna,bo jak córa spytała go gdzie jest aparat fotograficzny to ze złością odburknął-co mnie to obchodzi.
Jak dawałam ten modem to spytałam się,czy nie buczał,a teściowa spytała o co chodzi(bo jeszcze dodałam,że mogę mu kupić bilet w jedną stronę do Złocieńca,żeby go już więcej nie oglądać)-na początku nie chciałam mówić,ale widziałam,że nie da za wygraną i streściłam krótko całą sytuację.
Zdenerwowała się i powiedziała-to 2 głupie cepy(jej najstarszy też miał skok w bok)Tylko on już pomieszkiwał z tą drugą,ale jestem pewna,że gdyby mieszkała Aurelia bliżej też by się już spotkali(mieszka ponad 500km od nas).
Poprosiłam teściową o spokój do niedzieli,bo chcę po obiedzie przeprowadzić jego rodzinną spowiedź-spytać co ma nam do powiedzenia i co na swoje usprawiedliwienie).Ja chcę mu oznajmić,że nie mam zamiaru ciągnąć dalej tej farsy jaką jest nasze małżeństwo.Jedynym dylematem jest to,że nie mam się gdzie podziać i czy mam się na starość tułać jeśli przeżyłam w tym domu połowę życia?(Gdy to usłyszała teściowa powiedziała-przecież połowa domu jest Twoja,a nawet więcej bo masz dzieci[ja je mam? a on nie?Ale tak naprawdę on był tylko dawcą nasienia]-Te słowa mnie trochę uspokoiły,ale jak ja mam z nim mieszkać nadal w jednym domu ze wspólną łazienką,kotłownią wejściem?Nie wyobrażam sobie tego-a na wybudowanie łazienki na górze i osobnego wyjścia mnie nie stać.
Zobaczymy co będzie w niedzielę,a po tej rozmowie umówiłam się z przyjaciółką,która chce,żebym zaczęła nowe życie-nie mówię nie,ale jakoś nie mam specjalnego parcia na ponowny związek,ale jak faktycznie poznam swoją drugą połówkę jabłka to może?
A on chodzi jak struty-bo choć pozmieniał hasła w kompie i na N.K. to wie,że coś się święci,a nie wie co kombinuję-hihihi
Dziękuję Wam moje kochane za wsparcie i rady w tej trudnej dla mnie sytuacji.

8 lipca 2009 , Komentarze (14)

Nie podnos kamienia,ktorym Cie uderzono.
Nie bierz go w reke,bo sie zarazisz nienawiscią,ona bardzo szybko opęta nas
stoczy jak robak,staniemy sie w krótkim czasiepodobni do nich--wrogów i to nie oni nas zabiją---sami siebie zabijemy,,,,nie schylaj sie po kamien,kórym Cie uderzono,,,IDZ DALEJ,,,

Taki komentarz znalazłam dziś u męża tej damulki z którą pisze mój mąż.
Jest jak odpowiedź na moje pytania.
Dziś w nocy obudziła mnie burza-było po 2.
Zalogowałam się na N.K. i ostatecznie zdecydowałam,że napiszę do jej męża.Do niej też zamierzam napisać i pogratulować jej wyboru i podziękować za to,że otwarła mi oczy i pozbawiła skrupułów co do zakończenia naszego małżeństwa.Jestem jej wdzięczna,że zainteresowała się moim mężem choćby nawet bawiła się jego uczuciami to wiem,że jest skłonny do tego by mnie ranić,a osoby którą się kocha jak mówi nie rani się.Ja przynajmniej od jakiegoś czasu stawiałam sprawę jasno-i nawet podczas ostatniego leczenia 3 lata temu powiedziałam,że nie potrafię mu już zaufać i że nic pozytywnego do niego nie czuję-bo to,że jest mi go tylko żal nie jest pozytywnym uczuciem.
Łamałam się trochę przed napisaniem tego listu,bo oglądając zdjęcia rodzinne tej pani stwierdziłam,że mąż ją najzwyczajniej kocha-miłe komentarze na jej temat,pisze o niej z wielkim szacunkiem.Z listów mojego i jej wiem,że podała mu jakieś hasło do swojego kompa,żeby niby nic nie podejrzewał,więc może on ma możliwość dowiedzieć się więcej-choć wątpię, bo ich czujność się zwiększyła od niedzieli.

Oto list jaki skrobnęłam:

Panie Waldemarze!

Nie znamy się ,ale wiem ,że jest pan mężem pani Aurelii (Lucynki).
Przykro mi,że muszę do pana pisać o tak bolesnej sprawie i w takich okolicznościach poznać pana,ale męczy mnie to od pewnego czasu i nie wiem co z tą wiadomością zrobić.
A mianowicie-pańska żona (którą pan niewątpliwie kocha-tak wynika ze zdjęć)zawraca ostatnio w głowie mojemu mężowi Celestynowi najwidoczniej ma zbyt wiele wolnego czasu)-jak na razie siedzę cicho i z boku obserwuję całą tą akcję,ale cierpliwość mi się kończy.W sumie to powinnam być jej wdzięczna,bo od kilku lat tkwię w nieudanym związku,tylko po to jak mi się wydawało,żeby mój ,,mąż" nie zaczął na nowo pić,lub dla dzieci,które teraz mnie uświadamiają,że gdybym parę lat temu odeszła byłyby mi teraz za to wdzięczne.
Proszę pana o dyskretne działanie.
Ja znam hasło męża(i teraz się chyba to wydało) i jakiś czas czytałam te ich listy-na początku niewinne,że niby pomaga alkoholikowi,ale potem była już mowa o jakimś głębokim uczuciu które się między nimi rodzi,wierszyki-ogólnie dziecinada-jak na taką starą krowę-przepraszam,ale mi nerwy puszczają.
Zrobiłam kilka dni temu błąd,bo weszłam na jego konto przed północą,kiedy pana żona była aktywna i zorientowali się,że jest coś nie tak,bo od wczoraj usuwa na bieżąco wiadomości odczytane i wysłane.Nawet dziś po północy wpadłam i zostałam przyłapana przez pana żonę-Bo widzę w nieprzeczytanych,że Pisze <Pańskiej żonie podziękuję kiedyś w liście do niej,za to,że otworzyła mi oczy i teraz już wiem,że słowa mojego,,ja cię kocham tylko nie potrafię okazywać uczuć"są kłamstwem,bo teraz wiem,że potrafi być w tej dziedzinie wylewny i elokwentny-tyle,że nie dla mnie-to przykre.Teraz już wiem to co przeczuwałam przez kilka ostatnich lat,że potrzebna mu była kolejna mamuśka,żeby się nim opiekować,ale od kiedy zaczęłam dbać też o siebie to już mu się to nie podoba-że niby taki zazdrosny-tego typu robi mi przytyki.
Sory,że się tak przed panem otworzyłam,ale chcę żeby miał pan pojęcie dla jakiego dupasa pana żona straciła głowę-bo jak mam nazwaćto,że pisze po kilka listów dziennie-może ma zbyt wiele wolnego czasu,albo to takie jej szersze hobby????
Liczę na pana dyskrecję-na pewno bedzie pan umiał wykorzystać tą wiedzę w mądry sposób-ja już spaliłam,ale jestem im wdzięczna,że włożyli mi asy w rękaw i mogę zacząć sprawę rozwodową z czystym sumieniem-mimo tego,że zdradza mnie tylko wirtualnie przez neta i telefonicznie też(zapomniałam dodać.
Nie zainteresowałabym się nimi,gdyby nie słowa mojej pijanej siostry-mówiła mu na ostatniej imprezie-,,Ty zamiast się zająć moją siostrą to piszesz z jakąś Aurelką(coś o komentarzach-też już ukrytych)i,że gdyby moja siostra była w domu szczęśliwa,to nie jeździłaby w góry sama,żeby się odstresować"Te słowa wkurzyły go i zaczęła się ich czujność.
Jeszcze raz przepraszam i proszę o spokój i odpowiedź-jak pan ma zamiar to wykorzystać.
Gabryśka.
Odpisał:dziękuję pani za wiadomość już przed 7 rano,a co ztym zrobi jego rzecz.
zastanawiam się,dlaczego ta pani szuka takich podniet w necie-gdyby mój mąż miał choć połowę szacunku jakim darzy ją jej mąż i umiał się tak o mnie wyrażać przed obcymi-to kochałabym go mimo wszystko.

Może ona bawi się tylko uczuciami obcych mężczyzn.Jest już babcią i matką dorosłych dzieci-czy mnie też na starość będą przychodziły do głowy takie pomysły?
Ja mogłabym siebie zrozumieć,bo od lat jestem łasa na komplementy i spragniona uczucia miłości-bo tego w małżeństwie nie zaznałam.
Popłakałam się w niedzielę w sanktuarium na Górce w Szczyru-wyżaliłam Matce Boskiej,bo swoich rodziców już nie mam.Nie płakałam z tego powodu,że tak czy owak mnie zdradza i oszukuje,tylko z żalu że straciłam niepotrzebnie jakieś 12 lat życia.Wtedy to on miał mi coś do wybaczenia i podobno wybaczył,ale jak był pijany(a był to stan częsty podczas ostatnich 17lat)wypominał mi ten incydent.
Nie raz mówiłam mu,że jeśli nie potrafił mi wybaczyć to lepiej byłoby żebym odeszła,ale dla niego to było nie do pojęcia,bo przecież co jego rodzina powie,że jest jakimś ciulem(przepraszam To cytat).
Kończę już te wynurzenia,bo kończy mi się wena.

Co do diety poległam ostatnio-huśtawka wagowa trwa-ćwiczeń brak-jem za dużo,choć staram się pochłaniać warzywa to i tak przeważają owoce-nieregularnie jest i tyle.O osiągniętych 86kg dwa tygodnie temu mogę pomarzyć-dziś 87,7.
Ale postaram się znowu zaskoczyć,bo przecież choćby jemu na złość warto być piękną laską-wtedy będzie mógł sobie popatrzyć i przełknąć ślinę.

Zapomniałam dodać,że ostatnio mój mąż często trzyma się za serce i nagle odnowiła mu się choroba sprzed kilku lat kiedy wspominałam o rozwodzie-jakieś zastawki,czy coś mu szwankują-nie wytrzymuje ciśnienia jakie sobie sam zafundował-nie używał tego mięśnia tyle czasu staruszek to mu zwariowało-jest na razie do poniedziałku na L-4.-badania,kardiolog(dopiero na września)

8 lipca 2009 , Komentarze (8)

Postaram się pisać zwięźle,ale nie obiecuję,że mi to wyjdzie.
W ostatnią sobotę czerwca mieliśmy spotkanie kuzynów z mojej rodzinki-udało się,choć co niektórzy mieli zbyt wiele w czubie,a między innymi moja najstarsza siostra-i w tym stanie za dużo mówiła-wpierw wygarnęła mi,że zamiast z nią to pojechałam sama do Ustronia.ja na to-że chciałam odpocząć od wszystkiego i pobyć sama,odstresować się na łonie natury.Po jakimś czasie zwróciła się do mojego męża,że obserwuje go na naszej klasie i że zamiast pisać śmiesznie dwuznaczne komentarze z jakąś Aurelką powinien zająć się jej siostrą(mną),bo gdyby była w domu szczęśliwa to nie musiałaby wyjeżdżać z domu w góry sama,żeby się odstresować.O dziwo nie mówił dużo tylko że porusza śliski temat.Puściłam tą rozmowę mimo  uszu,ale po kilku dniach chyba w czwartek zajrzałam na profil mojego m.-komentarze były już ukryte,fora też-a więc coś musiało być nie halo skoro się bał,że przeczytam.Po tej imprezce przez 2 dni wypominał mi,że musiał słuchać głupich wywodów pijanej ciotki.
W ten wspomniany czwartek przypomniałam sobie,że gdy zakładałam konto na N.K.mężowi wpisywał swoje hasło,a ja ujrzałam 3 pierwsze litery-postanowiłam sprawdzić,czy to ten wyraz który mi się nasunął-i BINGO!
Wtedy przeczytałam pierwsze listy jakie sobie pisali(mój i ta Aurelia).Nie zaniepokoiło mnie to aż tak bo niby ona też żona niepijącego alkoholika-ja też czasem korzystam z rad mężczyzn żeby wiedzieć jak mam rozmawiać z moim(taki męski punkt widzenia poznaję).Dałam temu spokój,ale przez kolejne dni zauważyłam,że m.zachowuje się jakoś dziwnie, podenerwowany gdy komp zajęty jakby na coś czekał,nienaturalnie miły starał się być dla mnie i ogólnie wzbudził moją podejrzliwość.Po sobotniej zmianie wróciłam dopiero o 2,30 i po kąpieli coś mi szeptało-sprawdź,poczytaj-i tak się stało.
Przez te 2 dni wielka zmiana,że niby ona taka dobra dla niego,troszczy się i martwi co u niego,że nie mogą się doczekać na wiadomości od siebie,a mój nawet zastanawiał się czy to przyjaźń czy kochanie.Ona że to chyba M. przez duże M i czy może tak mówić,a on że 3razy tak+ jakieś durne wierszyki o miłości i przyjaźni-no istna dziecinada.
Nie wytrzymałam,ale pomyślałam spoko Gaba,udawaj,że nic nie wiesz a dowiesz się więcej.
Zrobiłam jednak błąd,bo zanim się ukryłam zajrzałam do niej na konto,żeby sobie ją pooglądać i znaleźć jej męża-a co?
Mam nawet jego numer tel.
Kolejny błąd to ten,że za wcześnie się kiedyś zalogowałam jako on i chyba się pokapowali,bo jak weszłam dziś w nocy to wszystkie wiadomości od i do niej są pokasowane(będą w koszu jak ich nie usunął?)
Jak weszłam przed północą to akurat ta małpa siedziała i mnie zdybała choć natychmiast się wylogowałam.
Potem zdążyła nastukać 6 wiadomości-przeczytałam tylko początek-1-Ty nieśpisz(ortografia)2-możesz już pisać(czyli mąż już śpi pisz,a ja cię pocieszę i nauczę kłamać żonie)a pozostałe to pewnie jakieś wiersze-nie wiedziałam ,że mój to taki miłośnik poezji i elokwentny erudyta(na codzień milczek i że niby nie potrafi okazywać uczuć.Zabawowy nigdy nie był-o tańcach z nim mogłam zapomnieć o miłych słówkach którymi ją obsypuje dowiedziałam się dopiero teraz,że umie-tylko nie do mnie-więc pytam się po co się ze mną męczy a ja znim?Jak kiedyś mu powiedziałam,że nie widzę sensu utrzymywania naszego małżeństwa na siłę to on-nie ja cię kocham tylko nie potrafię okazać uczuć itp itd.On poprostu potrzebuje kolejnej mamuśki która się nim zajmie.
Wieczorkiem postaram się dopisać co mi leży na wątrobie bo teraz mocno muszę do WC,a nie chcę,żeby mi wsysło zapis,albo żeby on poczytał. 

6 lipca 2009 , Komentarze (9)

Mam osobiste problemy-i zaczynam je zajadać.O nich napiszę dopiero po zamknięciu pamiętnika,bo nie chcę żeby mój mąż niby przypadkiem poczytał co knuję.
Sobotniąpracę skończyłam dopiero po 2 w niedzielę,potem kąpiel i komp i zasnęłam dopiero przed 6,a po 8 już wstałam-zadzwoniłam do siostry i okazało się,że jest ze znajomą na jagodach w Szczyrku-decyzja była szybka-pakuję się i jadę do nich,żeby nie rozmyślać o moich problemach.Pospacerowałam po mieście i poszłam do sanktuarium na Górce żeby się wyżalić i wypłakać przed naszą Matką,ale nie wymyśliłam tam nic sensownego.Dziś przed południem spakowaliśmy się i do domku,bo jakoś na deszcz się zbierało,a tak chciałam iść na Skrzyczne.Wczoraj też była krótka ale intensywna burza w górach-podobno w nocy po 2 też,ale ja byłam tak padnięta,że nic nie słyszałam-a żadko się zdarza,żebym miała tak mocny sen jak gdzieś śpię pierwsze 2 noce kręce się jak księżniczka na ziarnku grochu.Teraz pranie się pierze-pogoda jest to jeszcze poschnie.Muszę ogarnąć chałupkę i zrobić porządek w moich dokumęntach w najbliższym czasie,a bardzo tego nie lubię.

3 lipca 2009 , Komentarze (10)

Miniony miesiąc to totalna porażka.Zaczynałam od 86,4kg a dziś mam 87,6-o 1,2 więcej i jak mam pisać w pamiętniku jak to jest pamiętnik odchudzania a ja więcej miałabym do opowiedzenia o tyciu.Od zeszłej niedzieli zero ćwiczeń jem jak mi się uda podczas pracy ,a pracuję ostatnio na 200%Nieregularne posiłki nie zawsze dietetyczne-próbuję dużo pić.
Jest mi wstyd,że tak osiadłam na laurach-nie chcę znowu  dobić do 90,a co dopiero do 100kg.Muszę zaskoczyć od niedzieli-mam wolne to basen lub rower zaliczę,żeby mnie tylko nie połamało na maxa-bo gardło mnie boli już kilka dni.

27 czerwca 2009 , Komentarze (8)

   

   Dziś uzupełniam poprzedni wpis zdjęciami,ale na żadnym mnie nie ma,bo byłam sama.
1 zdjęcie-wejście na Równicę
2           -wejście na Małą Czantorię
  


 
To znak na Równicy

  
Zejście z Równicy
  
Kaczuszki na Wiśle
 
Zaznaczyłam kwaterę


W Czernym
 


Połowa drogi na Małą Czantorię


Widok od podejścia na Czantorię


Cieszyn i następne też




Występy pod ratuszem w Ustroniu

Jeszcze kilka pomniejszę i wrzucę następnym razem,bo teraz idę na spotkanie kuzynostwa pocykać parę fotek i zabawić się z rodzinką-niestety będzie grillowo,ale i tańce dzikie będą.


23 czerwca 2009 , Komentarze (6)

  Trochę mnie tu nie było,ale już wróciłam i trochę naskrobię.
Jak niektóre z Was wiedzą byłam w Beskidzie Śląskim w Ustroniu-Było mi to bardzo potrzebne-kiedy byłam nastolatką 2-3 razy w miesiącu byłam na rajdach górskich,ale wtedy miałam mniej kilosków i lepszą formę.Jednak mimo wszystko nie jestem taki ostatni flak i gdyby nie załamanie pogody w piątek i ciągłe deszcze od tej pory zaliczyłabym jeszcze kilka szczytów.
W środę pakowanie w pół godzinki i wyjazd do Ustronia-znalazłam kwaterę i przed 11 wyruszyłam na Równicę dość stromą trasą-tam ponad godzinkę poopieprzałam się na trawce i opalałam twarz,a potem w dół do Ustronia Polany i dalej do Ustronia -posiedziałam godzinkę nad Wisłą a potem spotkałam się z naszą koleżanką z Vitali -wypiłyśmy za spotkanie po piwku(w końcu od czego są wakacje) i bardzo miło nam się rozmawiało(jak stare dobre znajome-przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie)Piwko mnie trochę sponiewierało i poszłam poodpoczywać w pokoju,ale wieczorkiem zrobiłam jeszcze kurs do centrum(ok 20min w jedną stronę).Następnego dnia wyszłam ok 9 szlakiem spacerowym dotarłam do szlaku turystycznego na Małą Czantorię i wolno w górę(straszna stromizna)Na szczycie odpoczynek w cieniu,ale krótki bo plecy miałam zlane potem i jak ściągnęłam plecak to chłodno było więc  poszłam dalej na Wielką czantorię-widoki były cudowne i warto było się tyle napocić żeby spojżeć na okolicę z góry-musiałam nabrać tej siły z gór i posiedziałam tak chwilkę zajadając jabłko(z jednej strony Ustroń z Drugiej Żywiec i chen chen daleko)Jak zobaczyłam  skąd przyszłam to nie mogłam w to uwierzyć,a to dopiero była połowa trasy.Następnie szczyt i zejście do wyciągu,ale w dół już nie zeszłam tylko zjechałam-jednak wolę wchodzenie w górę.Potem spacerkiem po równym wzdłuż Wisły do Ustronia i odpoczynek w karczmie przy piwku i pstrągu z grilla.Ta trasa i upał +piwko mnie tak osłabiły,że  usnęłam jak dzidziuś ok 20,ale przebudziłam się ok 22 jak wróciły z tańców moje sąsiadki z pokoju obok.Popatrzyłam w Tv i poszydełkowałam serwetkę (jeszcze tylko 2 okrążenia i będzie gotowa).Na piątek zapowiadano deszcz więc nie planowałam dłuższej trasy,ale podjechałam do Czarnego obok zapory na Wiśle i poszłam z kijkami w stronę Baraniej góry wzdłuż Białej Wisełki-zaszłam może niecałą połowę do szczytu,a potem w strugach deszczu schodziłam do samochodu.Po powrocie połaziłam jeszcze sporo z parasolem po centrum,a w sobotę wybrałam się do Cieszyna pochodzić po uliczkach tego nieznanego mi dotąd miasta.Akurat były występy młodzieży na rynku z okazji Święta trzech braci więć posłuchałam muzyki,śpiewu i popatrzyłam jak tańczą,a potem znowu centrum Ustronia i kolejne występy orkiestry dentej i majoretek.W niedzielę już mało chodziłam i po 15 wyjechałam do domku,gdzie czekała już na mnie chrzestna starszej z mężem -pogadałyśmy przy kawusi i tak zleciało po krótce to moje wczasowanie.Wczoraj już byłam w pracy i miałam taki pęd do roboty,że wypucowałam dodatkowo połowę zaplecza kuchennego do połysku.O ile pozwalałam sobie w Ustroniu na odstępstwa od diety to wczoraj było tylko ok 1100kcal.Waga mnie nie rozpieszcza,ale ja też nie byłam do końca fer.Przed wyjazdem miałam nawet 88,8-wczoraj niewiele mniej(@?),ale dziś już mniej bo 87,2-3.A mogłoby być ok ,a nawet poniżej 85-trudno zawaliłam.
Dieta vitali kończy mi się jutro i mam nadzieję,że sama dam rade i będzie leciałao w dół.Żeby jeszcze tylko nie padało tyle to i rower byłby częściej w użyciu,a tak pozostaje mi basen i stacjonarny.Niestety na basen muszę jeździć już przed 7 bo od 9,10-12 jest rezerwacja dla dzieci,a te godzinki najlepiej mi pasują bo nie muszę jeździć 2 razy.Dzisiaj właśnie miałam iść z koleżanką zbyłej pracy na 10,ale skończy się na kawusi i klachach(plotkowaniu).
To by było chyba na tyle muszę zjeść śniadanko:pomidora z ogórkiem i grzanką.

16 czerwca 2009 , Komentarze (13)

  Długo nie pisałam-Jakoś nie miałam o czym,a i chwalić się nie ma czym.
Jeszcze raz będę świętować -20kg jak tylko się pozbieram do kupy,bo ostatnio oprócz pływania ok 4 razy w tygodniu nic mi nie wychodzi.Moje 2 poprzednie warzenia czwartkowe to 86,4 i 88,a od ostatniego czwartku znowu przytyłam i dziś mam 89,3kg,a więc 1,3kg do zrzucenia żeby mieć -20kg.nie wiem jak ja to zrobię.
Od dziś mam urlop i jutro jadę do Ustronia i będę dużo chodzić i wypoczywać od wszystkich i od wszystkiego.Dzisiaj chciałam sobie poprać ,ale będzie chyba trudność z suszeniem na dworze,bo jakoś się zachmurzyło.
Rower odziedziczony po córce już naprawiony i licznik też już ma więc można zainaugurować dziś sezon na zewnątrz domu z liczeniem km-zobaczymy ile km mogę przejechać bez reanimacji.
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie i doping

9 czerwca 2009 , Komentarze (15)

   
 Nie jestem pewna czy jest dobrze-nie czuję tego,ale jest lepiej a to już coś.
-21,6kg od początku dietki to dla mnie wyczyn-nigdy nic tak wielkiego nie zrobiłam dla siebie.

       
Jeszcze trochę i będę już specjalistką w robieniu zdjęć i ich wklejaniu.
Pozdrawiam!

8 czerwca 2009 , Komentarze (10)

No może nie cała,bo część zdjęć nie chciała wejść mimo,że je pomniejszyłam.
Gdyby nie moje vitalijki nic by z tego nie wyszło-bo miałam dopiero szybki kurs na forum.
Najważniejsze widać resztę postaram się innym razem.
Teraz dopiero widzę,że mimo tego,że czuję się lżejsza nadal jestem grubaskiem-hihihi
   
Tyle miałam w pasie
  
A tyle w biodrach
  
I w biuście
   A tak wyglądam z głową.
Moja córa powiedziała,że modelka ze mnie nie będzie -zawsze robię głupkowate miny.
I to tyle na dziś-bo strasznie się tym zmęczyłam.

Z ćwiczeń dziś tylko basen 1400m i siatkówka,ale zakupowa-hihihi

 


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.