Trochę mnie tu nie było,ale już wróciłam i trochę naskrobię.
Jak niektóre z Was wiedzą byłam w Beskidzie Śląskim w Ustroniu-Było mi to bardzo potrzebne-kiedy byłam nastolatką 2-3 razy w miesiącu byłam na rajdach górskich,ale wtedy miałam mniej kilosków i lepszą formę.Jednak mimo wszystko nie jestem taki ostatni flak i gdyby nie załamanie pogody w piątek i ciągłe deszcze od tej pory zaliczyłabym jeszcze kilka szczytów.
W środę pakowanie w pół godzinki i wyjazd do Ustronia-znalazłam kwaterę i przed 11 wyruszyłam na Równicę dość stromą trasą-tam ponad godzinkę poopieprzałam się na trawce i opalałam twarz,a potem w dół do Ustronia Polany i dalej do Ustronia -posiedziałam godzinkę nad Wisłą a potem spotkałam się z naszą koleżanką z Vitali -wypiłyśmy za spotkanie po piwku(w końcu od czego są wakacje) i bardzo miło nam się rozmawiało(jak stare dobre znajome-przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie)Piwko mnie trochę sponiewierało i poszłam poodpoczywać w pokoju,ale wieczorkiem zrobiłam jeszcze kurs do centrum(ok 20min w jedną stronę).Następnego dnia wyszłam ok 9 szlakiem spacerowym dotarłam do szlaku turystycznego na Małą Czantorię i wolno w górę(straszna stromizna)Na szczycie odpoczynek w cieniu,ale krótki bo plecy miałam zlane potem i jak ściągnęłam plecak to chłodno było więc poszłam dalej na Wielką czantorię-widoki były cudowne i warto było się tyle napocić żeby spojżeć na okolicę z góry-musiałam nabrać tej siły z gór i posiedziałam tak chwilkę zajadając jabłko(z jednej strony Ustroń z Drugiej Żywiec i chen chen daleko)Jak zobaczyłam skąd przyszłam to nie mogłam w to uwierzyć,a to dopiero była połowa trasy.Następnie szczyt i zejście do wyciągu,ale w dół już nie zeszłam tylko zjechałam-jednak wolę wchodzenie w górę.Potem spacerkiem po równym wzdłuż Wisły do Ustronia i odpoczynek w karczmie przy piwku i pstrągu z grilla.Ta trasa i upał +piwko mnie tak osłabiły,że usnęłam jak dzidziuś ok 20,ale przebudziłam się ok 22 jak wróciły z tańców moje sąsiadki z pokoju obok.Popatrzyłam w Tv i poszydełkowałam serwetkę (jeszcze tylko 2 okrążenia i będzie gotowa).Na piątek zapowiadano deszcz więc nie planowałam dłuższej trasy,ale podjechałam do Czarnego obok zapory na Wiśle i poszłam z kijkami w stronę Baraniej góry wzdłuż Białej Wisełki-zaszłam może niecałą połowę do szczytu,a potem w strugach deszczu schodziłam do samochodu.Po powrocie połaziłam jeszcze sporo z parasolem po centrum,a w sobotę wybrałam się do Cieszyna pochodzić po uliczkach tego nieznanego mi dotąd miasta.Akurat były występy młodzieży na rynku z okazji Święta trzech braci więć posłuchałam muzyki,śpiewu i popatrzyłam jak tańczą,a potem znowu centrum Ustronia i kolejne występy orkiestry dentej i majoretek.W niedzielę już mało chodziłam i po 15 wyjechałam do domku,gdzie czekała już na mnie chrzestna starszej z mężem -pogadałyśmy przy kawusi i tak zleciało po krótce to moje wczasowanie.Wczoraj już byłam w pracy i miałam taki pęd do roboty,że wypucowałam dodatkowo połowę zaplecza kuchennego do połysku.O ile pozwalałam sobie w Ustroniu na odstępstwa od diety to wczoraj było tylko ok 1100kcal.Waga mnie nie rozpieszcza,ale ja też nie byłam do końca fer.Przed wyjazdem miałam nawet 88,8-wczoraj niewiele mniej(@?),ale dziś już mniej bo 87,2-3.A mogłoby być ok ,a nawet poniżej 85-trudno zawaliłam.
Dieta vitali kończy mi się jutro i mam nadzieję,że sama dam rade i będzie leciałao w dół.Żeby jeszcze tylko nie padało tyle to i rower byłby częściej w użyciu,a tak pozostaje mi basen i stacjonarny.Niestety na basen muszę jeździć już przed 7 bo od 9,10-12 jest rezerwacja dla dzieci,a te godzinki najlepiej mi pasują bo nie muszę jeździć 2 razy.Dzisiaj właśnie miałam iść z koleżanką zbyłej pracy na 10,ale skończy się na kawusi i klachach(plotkowaniu).
To by było chyba na tyle muszę zjeść śniadanko:pomidora z ogórkiem i grzanką.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
joannab6
26 czerwca 2009, 21:58świetną wycieczkę, szkoda, że zdjęć nie dodałaś. Popatrzyłoby się na te cudne widoki. Powodzenia w dietkowaniu Ci życzę
izula67
26 czerwca 2009, 13:09Ależ Ty jesteś zorganizowana- podziwiam ;))) Wielki cmokas w ten piąteczkowy dzionek.
malgocha0411
25 czerwca 2009, 09:18ważne żę urlop spędzony przyjemnie...zazdroszczę Ci i pozdrawiam Gośka
Dana40
25 czerwca 2009, 07:55Zwiedziłaś i zażyłaś ruchu. To czas spędzony aktywnie i relaksująco , odpoczęłaś pełna sił wróciłaś do pracy pięknie. Powodzenia i pozdrawiam Danka
Kenzo1976
24 czerwca 2009, 19:24Super opisałas swój pobyt , naprawdę miła to lektóra, a jesli chodzi o dietkę to Ty wiesz najlepiej ,że dasz radę , że jest czas na ploteczki i czas na sport :)Pozdrawiam słonecznie !!!
Ajlona
23 czerwca 2009, 09:49że tak sobie odpoczęłaś, nie ma to jak zaplanować sobie urlop (choć parę dni). Też sie cieszę z naszego spotkania, "stara dobra znajomo". Gdyby nie ta paskudna pogoda, to zwiedziłabyś jeszcze więcej, prawda? Przy Twoim zaangażowaniu sportowym kiloski polecą na łeb na szyję, tylko trochę samozaparcia przed dojadaniem, powodzenia.