3,1kg mniej w tydzień-nieżła ta dietka:)
waga z wtorku -84,7kg
waga ze środy -85,3kg(trochę w górę,ale w poniedziałek mniej piłam i najadłam się dopiero wieczorem,bo nie chciałam jeść niedozwolonych produktów.
sport(wtorek):1500m pływanie żabką i prasowałam za kasę ,aż 3,5godziny(też można się wypocić)
zjadłam:pół kurczaka z rożna,serek wiejski lekki-2,jajka 3,filet z kurczaka 230g,jogurt200g(myślę,że to wszystko-skleroza-ale niedozwolonych nie było.
Ja obudziłam się dziś
po 6 i nie mogłam usnąć więc wstałam o 6,30.W tej chwili skończyłam
gotować na kilka dni i mam już gotowy żurek i zaprawione mięsko na
jutro w jogurcie,a kończy się gotować grochówka.Takie sprzątanie
zamrażalnika zrobiłam,bo składam zawsze jakieś ścinki wędlin i
boczków(zawsze je wcześniej kroje w kostkę i mam już półprodukt i mniej
roboty w dniu gotowania.
No,ale dosyć o jedzeniu-bo to przecież pamiętnik odchudzacza (mój).
Miałam wczoraj trochę zalatany i poszarpany dzień.
Po nieprzespanej nocy z niedzieli na poniedziałek spałam jak niemowlę,aż do 8,15,potem szybka toaleta,błysk w kuchni i na korytarzu,trochę odśnieżania i tak szybko minął czas do 11-wtedy musiałam wyjechać do dentysty.
Ustaliłam z nim co trzeba na gwałt zaleczyć,a jest trochę malutkich dziurek i pomb ukruszonych.mam też do wstawienia 3 zęby na górze.Bagatelka-gdybym chciała to zrobić na raz to sama góra(leczenie i ząbki)kosztowała by aż 3200zł-koszmar.Zdecydowałam się jednak na wstawienie 2 z lewej strony,bo jest to 4 i 6 ,a jak się chcę szerzej uśmiechnąć to widać ten brak 4(wystarczy spojrzeć na zdjęcie które ostatnio wstawiłam -to z M.)Na tym zdjęciu widać również przebarwienie na 2(to jest już martwy ząb od lat,i w miejscu nadlania ściemniał,ale to już przeszłość od strony zewnętrznej jest już ładniutki,tylko jeszcze 27 mały retusz od spodu i 1 obok i będzie ok.
12 lutego będę miała wstawione te 2 ząbki,a w marcu 2 malutkie plomby i pełną gębą będę się mogła śmiać.
resztę ubytków pewnie po wakacjach zrobię,bo i tak wydam na to fortunę ponad 2000,ale warto.
Przy okazji moje dzieci też zaliczą kontrolę i pewnie po jakieś 2 dziurki się znajdą jak znam życie-ale trudno,jak trzeba to trzeba.
Ja już dawno mogłam mieć zrobione to moje uzebienie,ale jak tylko zaczynałam chodzenie do dentysty,to zawsze były ważniejsze i pilniejsze zęby mojego męża(a i tak ma jedną ruinę ,bo nie dba ,ale trzeba było pousuwać kilka zgniłków i szufladę zrobić),o dzieciach nie wspomnę,ale tu normalnie nie mam pretensji,bo one myły zęby regularnie,ale młodsza ma słabe i co jakiś czas dziurki się robią.Tym sposobem nigdy nie wystarczyło środków na moją gębę i musiałam czekać na szarym końcu.
Ale się rozpisałam na temat zębów,ale fakt,że będę miała ładne perełki mnie uskrzydla,a jeszcze do tego będę chudsza i w rezultacie poprawi się znacznie moja samoocena.
Po tej wizycie podjechałam do domu na 2,5 godzinki-zrobiłam pranie i sprzątnęłam w pokoju,kompa też zaliczyłam,potem jechałam poprasować do miasta 3,5 godziny mi to zajęło,ale było tego trochę.
O 19,50pływałam już w basenie.
Było fajnie do połowy dystansu miałam cały tor dla siebie,potem dołączyła do mnie młoda trochę przy kości,ale szybko pływająca kobieta i dogadywałyśmy się bez słów,3 razy mnie musiała minąć,ale ja super szybka nie jestem.na ostatnich 12 długościach na nasz tor wszedł jeszcze chłopak(ten to szybko płynął i czasem jak miał długość wolną to kraulem)na końcu zrobiło się ciaśniej bo jeszcze jeden facet wszedł,ale on był cienias nawet przy mnie.
Pływało mi się wczoraj tak rewelacyjnie,że te 60 dł.zrobiłam bez stawania,a gdyby nie było już tak ciasno to kolejne 10-20 bym zrobiła.Wyszłam z wody pełna pozytywnej energii i po rozmowie tel.z M.wróciłam do domu,była już 22(w drodze powrotnej jeszcze małe zakupy zrobiłam).
W łóżku zdążyłam tylko kilka stron książki przeczytać ,bo młodsza spać się kładła i zgasiła światło.Tak więc już o 23z groszem spałam.
Dziś muszę ok 13 wyjechać do miasta zapłacić rachunki potem na sprzątanie i pewnie po 20-21 będę miała czas dla siebie(na basen już dziś nie dam rady,bo nawet gdybym o 20 tam weszła to pół basenu zajmują puszyste (aqua aerobik)i wtedy jest ciasnota,a do Tych nie chciałoby mi się jechać.
Może dziś kijki ,albo rowerek zaliczę i będzie dobrze.
Dziewczyny dziękuję,że do mnie zaglądacie i mnie wspieracie i dopingujecie-to pomaga podtrzymać motywację.Ostatnio dostałam wiele zaproszeń do znajomych-wielkie dzięki.
4dzień protein(a właściwie 5)
Wczoraj się nie ważyłam
W niedzielę miałam 86,1kg
we wtorek 84,7kg
sport:niewiele,tylko w łóżku
wczoraj zjadłam:kefir 400g,ser biały chudy 300g,jajko 2szt,i pół kurczaka z rozna.
wieczorem w niedzielę rozmawiałam na gg z M.i miałam jakiegoś doła,ale zaprosił mnie do siebie i pojechałam mimo późnej godziny-spędziliśmy miło czas ,aż do wczorajszego wieczoru.
Dziś muszę do dentysty jeszcze iść ok południa,a potem mam zaległe prasowanie i sprzątanie,ale chyba się nie wyrobię ze wszystkim.
nie planuję na dziś wiele ćwiczeń ,bo mam malutkie zakwasy po tych ostatnich szaleństwach,ale zobaczy się -może?
choroba mnie wytrąciła z diety !
Od wtorku czuję się źle-gardło boli i katar męczy-M.twierdzi,ze przeziebiłam sie w niedzielę na tym marszu z kijkami(możliwe,bo sypało mocno sniegiem,a jednak szłam ponad godzinkę ,a potem czekałam 30min na M.zanim przybiegł.W poniedziałek też mogłam się dobić-praca w przeciagu przy zmywaniu i częste wchodzenie do mroźni.
Od wczoraj siedzę w domu i psikam się antybiotykiem w sprayu.Jutro miałam iść znowu z kijkami w Mysłowicach,ale odpuszcze sobie.Bedę kibicowała na odległość.
Przez ta chorobe ćwiczenia poszły w odstawkę,a dieta też ,bo jem to co jest aktualnie w domu-zakupy będę robiła najwcześniej jutro lub w niedzielę.
Aż boje się wchodzić na wagę jutro,bo jadłam białe pieczywo i ser żółty i słodką herbatkę z miodkiem.
Znów w górę
jakoś mi ostatnio nic nie wychodzi-i ciągle cos podjadam.Efekt?Miałam w listopadzie 82,5-83kg,a mam prawie 88,5kg.Od 1 ostro trzeba się za siebie zabrać,bo efekty pracy pójdą na marne.