Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gabciask

kobieta, 57 lat, Mikołów

163 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zejść ponićej 100kgna początek

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2010 , Komentarze (7)

waga z wtorku  -84,7kg
waga ze środy   -85,3kg(trochę w górę,ale w poniedziałek mniej piłam i najadłam się dopiero wieczorem,bo nie chciałam jeść niedozwolonych produktów.

sport(wtorek):1500m pływanie żabką i prasowałam za kasę ,aż 3,5godziny(też można się wypocić)

zjadłam:pół kurczaka z rożna,serek wiejski lekki-2,jajka 3,filet z kurczaka 230g,jogurt200g(myślę,że to wszystko-skleroza-ale niedozwolonych nie było.

Ja obudziłam się dziś po 6 i nie mogłam usnąć więc wstałam o 6,30.W tej chwili skończyłam gotować na kilka dni i mam już gotowy żurek i zaprawione mięsko na jutro w jogurcie,a kończy się gotować grochówka.Takie sprzątanie zamrażalnika zrobiłam,bo składam zawsze jakieś ścinki wędlin i boczków(zawsze je wcześniej kroje w kostkę i mam już półprodukt i mniej roboty w dniu gotowania.
No,ale dosyć o jedzeniu-bo to przecież pamiętnik odchudzacza (mój).
Miałam wczoraj trochę zalatany i poszarpany dzień.
Po nieprzespanej nocy z niedzieli na poniedziałek spałam jak niemowlę,aż do 8,15,potem szybka toaleta,błysk w kuchni i na korytarzu,trochę odśnieżania i tak szybko minął czas do 11-wtedy musiałam wyjechać do dentysty.
Ustaliłam z nim co trzeba na gwałt zaleczyć,a jest trochę malutkich dziurek i pomb ukruszonych.mam też do wstawienia 3 zęby na górze.Bagatelka-gdybym chciała to zrobić na raz to sama góra(leczenie i ząbki)kosztowała by aż 3200zł-koszmar.Zdecydowałam się jednak na wstawienie 2 z lewej strony,bo jest to 4 i 6 ,a jak się chcę szerzej uśmiechnąć to widać ten brak 4(wystarczy spojrzeć na zdjęcie które ostatnio wstawiłam -to z M.)Na tym zdjęciu widać również przebarwienie na 2(to jest już martwy ząb od lat,i w miejscu nadlania ściemniał,ale to już przeszłość od strony zewnętrznej jest już ładniutki,tylko jeszcze 27 mały retusz od spodu i 1 obok i będzie ok.
12 lutego będę miała wstawione te 2 ząbki,a w marcu 2 malutkie plomby i pełną gębą będę się mogła śmiać.
resztę ubytków pewnie po wakacjach zrobię,bo i tak wydam na to fortunę ponad 2000,ale warto.
Przy okazji moje dzieci też zaliczą kontrolę i pewnie po jakieś 2 dziurki się znajdą jak znam życie-ale trudno,jak trzeba to trzeba.
Ja już dawno mogłam mieć zrobione to moje uzebienie,ale jak tylko zaczynałam chodzenie do dentysty,to zawsze były ważniejsze i pilniejsze zęby mojego męża(a i tak ma jedną ruinę ,bo nie dba ,ale trzeba było pousuwać kilka zgniłków i szufladę zrobić),o dzieciach nie wspomnę,ale tu normalnie nie mam pretensji,bo one myły zęby regularnie,ale młodsza ma słabe i co jakiś czas dziurki się robią.Tym sposobem nigdy nie wystarczyło środków na moją gębę i musiałam czekać na szarym końcu.
Ale się rozpisałam na temat zębów,ale fakt,że będę miała ładne perełki mnie uskrzydla,a jeszcze do tego będę chudsza i w rezultacie poprawi się znacznie moja samoocena.
Po tej wizycie podjechałam do domu na 2,5 godzinki-zrobiłam pranie i sprzątnęłam w pokoju,kompa też zaliczyłam,potem jechałam poprasować do miasta 3,5 godziny mi to zajęło,ale było tego trochę.
O 19,50pływałam już w basenie.
Było fajnie do połowy dystansu miałam cały tor dla siebie,potem dołączyła do mnie młoda trochę przy kości,ale szybko pływająca kobieta i dogadywałyśmy się bez słów,3 razy mnie musiała minąć,ale ja super szybka nie jestem.na ostatnich 12 długościach na nasz tor wszedł jeszcze chłopak(ten to szybko płynął i czasem jak miał długość wolną to kraulem)na końcu zrobiło się ciaśniej bo jeszcze jeden facet wszedł,ale on był cienias nawet przy mnie.
Pływało mi się wczoraj tak rewelacyjnie,że te 60 dł.zrobiłam bez stawania,a gdyby nie było już tak ciasno to kolejne 10-20 bym zrobiła.Wyszłam z wody pełna pozytywnej energii i po rozmowie tel.z M.wróciłam do domu,była już 22(w drodze powrotnej jeszcze małe zakupy zrobiłam).
W łóżku zdążyłam tylko kilka stron książki przeczytać ,bo młodsza spać się kładła i zgasiła światło.Tak więc już o 23z groszem spałam.
Dziś muszę ok 13 wyjechać do miasta zapłacić rachunki potem na sprzątanie  i pewnie po 20-21 będę miała czas dla siebie(na basen już dziś nie dam rady,bo nawet gdybym o 20 tam weszła to pół basenu zajmują puszyste (aqua aerobik)i wtedy jest ciasnota,a do Tych nie chciałoby mi się jechać.
Może dziś kijki ,albo rowerek zaliczę i będzie dobrze.

Dziewczyny dziękuję,że do mnie zaglądacie i mnie wspieracie i dopingujecie-to pomaga podtrzymać motywację.Ostatnio dostałam wiele zaproszeń do znajomych-wielkie dzięki.

19 stycznia 2010 , Komentarze (2)

  Wczoraj się nie ważyłam
W niedzielę miałam 86,1kg
we wtorek              84,7kg

sport:niewiele,tylko w łóżku

wczoraj zjadłam:kefir 400g,ser biały chudy 300g,jajko 2szt,i pół kurczaka z rozna.

wieczorem w niedzielę rozmawiałam na gg z M.i miałam jakiegoś doła,ale zaprosił mnie do siebie i pojechałam mimo późnej godziny-spędziliśmy miło czas ,aż do wczorajszego wieczoru.
Dziś muszę do dentysty jeszcze iść ok południa,a potem mam zaległe prasowanie i sprzątanie,ale chyba się nie wyrobię ze wszystkim.
nie planuję na dziś wiele ćwiczeń ,bo mam malutkie zakwasy po tych ostatnich szaleństwach,ale zobaczy się -może?

17 stycznia 2010 , Komentarze (4)

waga z soboty-86,8kg
waga z dziś    -86,1kg
sport:750m pływanie,łyżwy(więcej chodzenia niż jazdy)
30min rowerka.
zjedzone:omlet z dipem i otrębami,filet z dipem+ogórek konserwowy,połówka karpia,będzie jeszcze tuńczyk i jogurt.

Łyżwy kupione(figurówki-28lat temu na takich szalałam jak dzikus).
Niestety dzisiejszy mój występ był taki,że tylko się wstydu najadłam.
Cud,że doszłam do lodu od samochodu(to była chyba najdłuższa moja trasa jaka kiedykolwiek przeszłam(pomału i nawet się nie wysypała).
Jednak na lodzie było już gorzej -przesuwałam się w tempie ślimaczym z kilkoma ślizgami,stopy mi się wykrzywiały,no i zaliczyłam 3 upadki na 2 okrążeniach-tragedia.
Ale jeszcze trzeba było dotrzeć do samochodu -tym razem pod górkę-kolejna wyprawa jak na Dach Świata
Z jaką ulga usiadłam w samochodzie i zmieniłam buty.
dobrze,że zaraz obok jest basen,poszłam popływać z planem (1500m),ale ten krótki trening na lodzie mnie osłabił(przyszłam na basen spocona jak nie wiem co.
W efekcie przepłynęłam tylko 750m.
Dietę nadal trzymam-do czwartku tylko proteinki.
Miałam dziś ochotę na słodkie ,ale się oparłam i nie weszłam w sklepie na ten dział-w zamian kupiłam colę light.
Wrzucam jeszcze zdjecia z poprzedniej niedzieli na sportowo-mój przyjaciel biegł półmaraton ,a ja 7,5km z kijkami maszerowałam







16 stycznia 2010 , Komentarze (3)

 Waga z wczoraj 88,4
Waga z dziś 87,8
Spotr:1500m-żabka w 55min,i 30min rowerek

zjadłam;omlet z otrębami,3 kawy z mlekiem,kilka herbat,jogurt-250ml,filet z czosnkiem ok 350g,tuńczyk i jajko gotowane.

Brat męża namawiał mnie,żebym do nich przyjechała do Warszawy,ale jednak nie chce mi się do miasta jechać,żeby sie nudzić w bloku.Postanowiłam dziś po wyjściu z basenu,że kupie sobie za kasę zaoszczedzona na bilecie łyżwy(sa teraz tańsze o jakieś 30zł)i będę próbowała po latach odświeżyć umiejętności na lodowisku pod chmurka.Mamy takie darmowe naprzeciwko basenu.I tym sposobem zalicze i łyżwy i basen jednocześnie.Zastanawiam się tylko czy będę mocno posiniaczona po licznych upadkach ,których się spodziewam.Żebym tylko się nie połamała i nie potłukła bo będę leczyła rany w jacuzzi .

Dziś moge zaliczyć dzień do udanych i wykorzystanych dobrze-mam nadzieję,że nic juz nie zgrzeszę.






15 stycznia 2010 , Komentarze (6)



dziś zaczynam od nowa proteinki.
Śniadanie to omlet z 2 jaj z otrebami +dip z jogurtu i czosnku+herbata+cytryna i łyzeczka miodu
Obiad to ok 400g fileta z drobiu + dip i 2 ogórki konserwowe+herbata
potem mam w planie serek wiejski lekki i rybkę
1 godzinka na rowerku -28km
Zobaczymy czy znowu nie zawalę,ale mam ochotę zrzucić te zbędne kg których nabrałam od 1 grudnia i kolejne potem tez by się przydało.

14 stycznia 2010 , Komentarze (3)

  Od wtorku czuję się źle-gardło boli i katar męczy-M.twierdzi,ze przeziebiłam sie w niedzielę na tym marszu z kijkami(możliwe,bo sypało mocno sniegiem,a jednak szłam ponad godzinkę ,a potem czekałam 30min na M.zanim przybiegł.W poniedziałek też mogłam się dobić-praca w przeciagu przy zmywaniu i częste wchodzenie do mroźni.
Od wczoraj siedzę w domu i psikam się antybiotykiem w sprayu.Jutro miałam iść znowu z kijkami w Mysłowicach,ale odpuszcze sobie.Bedę kibicowała na odległość.
Przez ta chorobe ćwiczenia poszły w odstawkę,a dieta też ,bo jem to co jest aktualnie w domu-zakupy będę robiła najwcześniej jutro lub w niedzielę.
Aż boje się wchodzić na wagę jutro,bo jadłam białe pieczywo i ser żółty i słodką herbatkę z miodkiem.

11 stycznia 2010 , Komentarze (2)

 Jeszcze nie jestem z dieta zapanbrat ,ale sportowo się rozwijam.
W piatek ćwiczyłam mięśnie ud i posladków głównie,w sobotę 1200m żabka na basenie zaliczyłam,a wczoraj 7km z kijkami w imprezie nad jeziorem Paprocańskim(nie szłam z numerkiem,ale choc wyszłam o jakieś 4 minuty później niz inni nie byłam taka znowu ostatnia).
Mój czas to 1godz.12 min minus te 4 minuty straty-jestem z siebie dumna,bo pogoda była okropna śnieg sypał nic nie było widac na odległość 300-400m.Po tym rajdzie poszłam do pracy do 22,30-przygotówka do imprezy była na dziś .Dziś wcześniej na 11 idę .ale juz środę i czwartek wolny dzień,a potem chyba urlop wezmę na kilka dni i chciałabym gdzieś wyjechac ale na 19 mam dentystę na 26 sąd,a 27 znów dentysta.
Najchętniej porwałabym na ten wyjazd kogoś -kogo chyba się domyslacie,ale nie moge prowokowac męza i dawać mu powodów do czepiania sie.
Waga wczorajsza to 86,8kg
dziś 87,4kg
zobaczymy co będzie w czwartek.
Śniadanie było proteinowe,ale reszta dnia chyba juz nie będzie








6 stycznia 2010 , Komentarze (6)

  Tyle planów miałam mniej lub bardziej ambitnych,a sama je pogrzebałam.2dzień jem słodkie i oprócz sprzątania zero ćwiczeń.Pomijając to,że miałam wolne te dwa dni i wystarczyło tylko trochę chęci a byłoby ok.W połowie października podjęłam się trudnej dla mnie diety proteinowej,gdyż lubię owoce.Efekty były,ale wytrwałam na niej tylko jakieś 5tygodni.Wróciłam nie do diety z vitalii,ale do nawyków sprzed diety i na efekty nie trzeba było długo czekać.Odzyskałam stracone kg +kolejne 2,5.dziś z @ miałam aż 88,a dwa dni wcześniej 86,5-jak to możliwe skoro już wtedy miałam @.
Zastanawiam się kolejny raz nad powrotem do diety proteinowej,ale jeszcze do niedzieli dojem owoce żeby mnie nie kusiły,a potem na start-będę twarda-muszę być.
Bardzo chciałam mieć na walentynki 82kg,ale one pozostaną w sferze marzeń co najmniej do połowy marca-więc może to taki prezent na urodzinki sobie zrobię.
jutro do pracy ,ale dopiero o 12 wychodzę,więc może rower zaliczę przed.
obiecuję będę się starała

3 stycznia 2010 , Komentarze (2)

Dosyć objadania się -święta za nami a praca nad sobą przed nami.
Wytyczyłam sobie nowe cele-8000minut z kijkami w tym roku-to przecież tylko 100 razy po 80 min.Oprócz tego mam do przepłynięcia ponad 40km do 11 marca do swoich urodzin.jak sie uda to chcę się jeszcze rozhulać na rowerze,ale jakoś nie ciągnie mnie do niego zbyt mocno.
zaczynam dziś z waga 86,5kg i mam nadzieje,ze w tym roku uda się zejść co najmniej do 75kg-tego sobie życzę.
W zeszłym roku na początku lutego miałam 100kg,a więc schudłam w tym roku tylko 13,5kg-niestety chudłam tylko do czerwca,a potem to była huśtawka wagowa.
Trzeba się ostro do roboty zabrać a wszystko będzie jak należy.









31 grudnia 2009 , Komentarze (4)





jakoś mi ostatnio nic nie wychodzi-i ciągle cos podjadam.Efekt?Miałam w listopadzie 82,5-83kg,a mam prawie 88,5kg.Od 1 ostro trzeba się za siebie zabrać,bo efekty pracy pójdą na marne.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.